Sąd Europejski w Luksemburgu orzekł nielegalność polskiego Trybunału Konstytucyjnego od czasów jego szefowej Julii Przyłębskiej. Koalicja Obywatelska wiwatuje, a Pałac Prezydencki nie wyraża skruchy.
Jeszcze bąk spod togi atolu sprawiedliwości ze znanego niegdyś z radiowej popularności Luksemburga nie rozwiał swojej woni, a z komentarzami z bloków startowych demokracji wystartował peleton rządowych i ich parlamentarnych piętaszków. Kiedy coraz bliższy wigilijnego stołu Żurek, nie mylić ze świąteczną zupą machał decyzją TSUE jak topór kata brakowało mi tylko radosnej serii z kałasznikowa nad Warszawą pijanego ze szczęścia prezydenta Aleksandra z motorem napędu Nowej Lewicy, imiennikiem obecnego cara na Kremlu. Jako żywo formacja ta podłączyła Polskę do zachodnioeuropejskiego neomarksizmu i wzmocniła jak to dziś mówią weterani WSI wschodnią flankę. Krążące sugestie, że Aleksander osobiście wzmocnił swój portfel mięsną transakcją z Paktem Północnoatlantyckim realizowaną przez pupila komuny Stokłosę spod Czarnkowa uważam za ohydne oszczerstwa. Nawet jeśli kiełbasiany baron otarł się o prokuratorskie zarzuty. Po prostu dobrze zapeklowane solą żelazne porcje żywności NATO z wojskowych magazynów roczników lat 60ych miałyby pójść na sklepy, a zmielone świnie Stokłosy zapełniać powstały pustostan. Najprościej było zapytać w tym czasie bawiącego na zamku w Czerniejewie w towarzystwie arcyflaszki kapelana WP Leszka Sławoj-Głodzia, ale orszak tak zapiżał wokół nieruchomości letnim świtem, że tylko samobójca by się podłożył.
Byłoby co powspominać, ale wsłuchując się w retorykę awangardy rządzącej Koalicji ze współczesnym Józefem Beckiem polskiej polityki zagranicznej na czele będzie też co wspominać. Pompowanie pieniędzy podatników, jeśli wbrew woli narodu, to kanałami unijnymi na ukraińską wojnę przeżartą nie krwią a korupcją obozu Żeleńskiego jest dożynaniem społeczeństwa, które neoliberalizm pozbawił godności już na początku lat 90ych. Suche dowcipy i nieudaczna ironia premiera z Sopotu po decyzji Nawrockiego o demontażu ,,okrągłego stołu,, z Pałacu do Muzeum Polski trafiają na podatny grunt betonowej budżetówki i miałkiego przedsiębiorcy, któremu ze względu na skalę podatków najbliższy jest pracowniczy wolontariat. Ten target uwielbia rządowe statystki bezkrytycznie uprawiając fanatyzm unijnych miraży. Mniej więcej jakby muchomor twierdził, że jest prawdziwkiem. Stara Europa już w końcu lat 80ych miała świadomość swojej malejącej w skali globalnej pozycji. Holywoodzki manewr komunistów upadku systemu i muru berlińskiego 1989/90 to tylko przystanek na trasie budowy nowego ładu świata. Jeśli jakaś wazelina ze szklanych domów w Brukseli, Strasburgu, Berlinie czy Luksemburgu umyśliła sobie kręcić mocarstwami, żeby ratować się poszerzeniem rynku zbytu kolejnymi krajami odwiecznej strefy wpływów Rosji, to tym razem żołnierze Kremla nie wycofają się już z Wiednia. Kaskada ukraińskiej propagandy rządowymi kanałami jeszcze bardziej rozwściecza Polaków, a publiczne dziś gesty solidarności w naszym imieniu podnoszą temperaturę wrzenia nastawionych na konflikt z każdym Ukraińców.
Jeśli Komisja Europejska i garść zapuszczonych minionym dobrobytem starych, kolonialnych krajów chce zagospodarować zdeponowaną kasę Rosji i odwraca się od argumentacji Putina, to czas panie Beck/Sikorski utworzyć korytarz. Nie ustawa łańcuchowa wyprowadzi ludzi na ulice, a rozdawnictwo pieniędzy polskiego podatnika na konflikt, w którym Ukraina na pewno nie ma racji. Opowieści o zagrożeniu atakiem na Europę są fikcją, jeśli ten kraj pozostanie strefą buforową, a nie przyczółkiem Brukseli do walki o kolejne rynki zbytów swoich towarów wątpliwej jakości. Zmierzch idei Unii jest oczywisty. Emigracja i brak wolności słowa dorżnęły ten arcybiurokratyczny organizm. Upolitycznienie Trybunału Sprawiedliwości UE ma być adekwatne do Temidy Świętej Trójcy za czasów kościelnej inkwizycji. Zbliżoną wartość reprezentuje Europejski Trybunał Praw Człowieka, który czasem rozstrzygnięć bije na głowę nawet polski wymiar sprawiedliwości. A przestrzeń do swobodnego ferowania wyroków jest równie nieobliczalna jak ekipy z Luksemburga. Dla wieloletnich realiów polskiego systemu sądownictwa wszystkie okna i drzwi są tam zabite deskami.
Może Nawrocki w ramach rzeczowej odpowiedzi na kiedyś mityczny wyrok, niechby ,,okrągły stół,, TSUE podarował. Przerobiony na ruletkę da większe gwarancje, że nie będą nas jak zawsze robić w tak zwanego ciula.
Wieloletni dziennikarz śledczy, zawodnik i trener pływania oraz triathlonu / od 1997/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka