Wszelkiego rodzaju mnie się w moim miejscu zamieszkania zdarzały już zjawiska, począwszy od papug na parapecie zamiast gołębi czy wróbli, tudzież sąsiada Security Z Glacą, przede mną w strachu uciekającego do windy, albowiem on był dostrzegł, że mam ja na czole Trzecie Oko i w duszę mu bezczelnie zaglądam. Jak wiadomo jednak z literatury, czy Kobaltowych Okienek, Wszechświat stagnacji nie uznając w życiu Kuli Kobiety, aby ona na okrągło do pisania miała inspirację.
Tak się bowiem złożyło, że w nockę ciemną mnie z medytacji przedsennej kobaltowe światło, pulsujące na suficie, nagle wyrwało i spojrzeć ja w ten deseń musiałam co te iluminacje spowodowało. Zaraz też i ujrzawszy auto Policajów, co pod mym domem sobie stało i czyniwszy owe świetlistości, a także samo samochód tak zwanych Żółtych Aniołów co się zajmują pomocą drogową. Wspólnemi siłami oni jakowąś brykę wypasioną z garażu podziemnego wyciągali, co się ów garaż centralnie pod moim domem znajdując.
Dziwnie to cokolwiek i wyglądało, względem, że jak mnie wiadomo, auta holuje się nie tyłem, ale przodem. Tak już jednakowoż późno było, że namyśleć się ja nazajutrz w tej kwestii fizyki i grawitacji motoryzacyjnej postanowiwszy, do łóżka się położyłam i w sen słodki zapadłam.
Jak raz, to i owo mnie zająwszy dnia następnego i o owej sytuacji ja zapomniałam, lecz za dni parę znowu to samo tu się przytrafiło, tedy wiele nie myśląc ja na dół zszedłwszy i zapytawszy tych Policajów czy tu aby jakowegoś filmu nie kręcą, bo co i raz te same sceny się odbywają, tak ja w ramach tak zwanego Ruhestörung mogę ewentualnie zostać statystką, skoro tak czy owak sen mnie zakłócony będąc, więc może na tym obie strony skorzystają.
Policaje mnie w ten deseń rzekli, że niestety nie jest to żaden film w rodzaju "Tatort", a garaż pod mym domem służy złodziejom do przechowywania bryk skradzionych i Policaje z dumą te dwie bryki ostatnie zaliczając do ocalonych dla prawowitych właścicieli.
Względem, że obie bryki były białego koloru, także samo jak i Karawan co nim jeździ Kobieta Kula, strach padł na mnie blady, czy ja się mego Karawanu kradzieży też teraz powinnam obawiać?
Kręciwszy ja się w łóżku niespokojnie, lecz i wkrótce sen mnie zmorzył i takie to z mej przeszłości fakty w owym śnie mnie się jako żywo objawiając:
Jak raz, w młodości wczesnej, chodziłam sobie do pewnej knajpy, co się nazywała "Hobbit" i tam się czas wolny spędzało ze znajomymi na tak zwanych dyrdymałkach, albowiem wtedy jeszcze była Kula Kobieta w niewiedzy ezoterycznej w kwestiach swych paranormalnych możliwości. Anioł Stróż Chochlik jednakowoż, już wtenczas lubiąc się droczyć, albowiem jak kumpela moja do mnie dzwoniąc, tak mej Rodzicielce język on poplątał i w ten deseń moja Rodzicielka kumpeli owej rzekła:
"Ewy nie ma w domu, jest teraz w Habicie. ",
co wywołało wiadome zdruzgotanie w kumpeli, na mą tak gwałtowną ducha przemianę, a była to wszak jedynie żartobliwa przepowiednia, że ja się w przyszłości na poważnie swą duchowością zajmnę.
Wracając jednak w ten deseń do przewodniego tematu, kwestię gości odwiedzających ową "Hobbit" knajpę poruszyć ja tu pragnę, albowiem poza studentami i młodzieżą wszelaką, bywała tam grupa osób z konkretną kasą, co po jadle i napitkach zamawianych, a także dobrych perfumach i ubraniach widać było od razu. Krążyła wieść w temacie, że to są szczwane lisy, co zaglądając za zachodnie kulisy i podprowadzając bryki, aby owe bryki na wschód wyprowadzić i z tego mają na swój Lajf Stajl kasę.
Knajpa owa niewielką będąc, lecz nikt nikomu w drogę nie wchodząc, ale jak to się mówi: "Wszystko do czasu. ". Jak raz, taka Kula Kobieta ze swoją kumpelą w wąskim przejściu stojąc i dokonując ablucji po wyjściu z toalety, w jedynej umywalce co się w wąskim korytarzyku do toalet męskich i damskich znajdowała, tak swą kumpelę zapytała:
"Ech, a gdzie ty masz swoją torebkę?"
Kumpela na to:
"Na stoliku zostawiłam. "
Kula Kobieta dramatycznie w ten deseń:
"Zwariowałaś?! A ci złodzieje, co tu przyłażą?!"
Na to zaś pytanie, wprost za mymi plecami poruszenie lekkie nastąpiło i całkiem miły głos mnie w ucho szepnął:
"Nie obgaduj. . . ",
albowiem jeden z owych Bandidos stał zaraz za mną i uśmiechając się cokolwiek chochlikowato, a mogąc ja to w ten deseń stwierdzić bezpośrednio, pobladłą twarz swoją ku niemu odwracając.
Miał on zaś, jak się tutaj okazało, do siebie samego sporo zdrowego dystansu i sobie ja myślę, że mnie tego rodzaju podejściem do swej własnej osoby w tem momencie zaraził w temacie:
"Rób swoje i nie przejmuj się gadaniem innych. Niezależnie od tego, czy jesteś gangsterem, czy wizjonerem. Albowiem każden człowiek czyni swoje zadania i ponosi zadań owych konsekwencje, w zależności od tego jakie nim kierują intencje. "
Tak to, przypomniawszy ja sobie natenczas owe wydarzenia z przeszłości, sen spokojny posiadam teraz, albowiem jak wiadomo, Bandidos rozrabiawszy tylko na obcych terenach, spokój swego miejsca do relaksacji sobie bardzo ceniąc.
Pod latarnią najciemniej, Kobieta Kula i jej Karawan będąc w ten deseń w miejscu bardzo bezpiecznym. Spokoju mnie tylko nie dając kwestia niespełnienia mego w temacie: "Kto też to jest, ów Bandido wśród moich sąsiadów?" i zaopatrzywszy się ja szybciutko w dyskrecjonistyczną teatralną lornetkę. . . ;-)))
Komentarze