konglomeratka konglomeratka
84
BLOG

Bohaterowie tacy jak my

konglomeratka konglomeratka Polityka Obserwuj notkę 0
Czytam sobie właśnie, czy to na portalu TVN24 czy też wPolityce.pl, że była kanclerz Angela Merkel udzieliła wywiadu dziennikowi „der Spiegel”...

Czytam sobie właśnie, czy to na portalu TVN24 czy też wPolityce.pl, że była kanclerz Angela Merkel udzieliła wywiadu dziennikowi „der Spiegel”, w którym opowiada, jak zabiegała wraz Emannuelem Macronem o zorganizowanie spotkania krajów UE z Putinem, jeszcze pod koniec 2021 roku, ale się nie udało. Bo wkrótce i tak miała odejść z urzędu. Ale przecież chciała. Przecież chciała dobrze. Niemcy przecież zawsze chcą dobrze…

„Historia się nie powtarza, ale obawiam się, że pewne wzorce powracają. Znika również duch pojednania”. – To też jej słowa z tego wywiadu.

Ma rację, co do wzorców. Wzorce są stałe. Zwłaszcza u Niemców.

Kiedy 24 lutego i kilka dni później rozmawiałam ze znajomym, ten z całym przekonaniem twierdził „no, teraz to już Niemcy zrozumieli, że się mylili i teraz to już na pewno przyznają nam rację i wreszcie przejrzą na oczy… Będą musieli przeprosić i grzecznie wysyłać broń Ukrainie…” – taki był mniej więcej wydźwięk dłuższego wywodu.

„Co ty opowiadasz! Jakie przeprosić?! Przecież oni tylko czekają, żeby nam wbić nóż w plecy! – oburzyłam się, a wręcz zagotowałam w środku ze złości i tłumaczyłam dalej:

„Ja tam byłam. Ja znam ich mentalność. Oni nigdy nie przepraszają i nigdy nie mają sobie nic do zarzucenia. Nie wyciągają wniosków z popełnionych błędów, bo oni w swoim przekonaniu nigdy żadnych błędów nie popełniają.” – grzmiałam.

„E, nie… Nie prawda. Niemcy się zmienili. Teraz ta wojna ich zmieni, zobaczysz”

„A zobaczysz, że nie. Poczekajmy dwa miesiące i się przekonamy, kto miał rację”.

Po zaledwie dwóch tygodniach zaczęły się przebąkiwania o konieczności dogadania się, pojawiły się informacje o niesprawnym sprzęcie wysłanym ze starych magazynów, o słynnych pięciu tysiącach starych hełmów, a teraz czytamy, że Litwa do dziś nie doczekała się na obiecanych żołnierzy dla wsparcia granic. I co dziś w wywiadzie dla „Szpigla” mówi Merkel? „W Rosji nadal można z Niemcami stworzyć dobrą atmosferę”.

 Niemcy Rosji nie porzucą. Nigdy. Koniec i kropka.

Niemcy także nigdy niczego w historii nie żałowali i nigdy za nic nie przepraszali. Zwłaszcza tych, których się w żaden sposób nie obawiali, a wręcz traktowali jako swoich historycznych, czyli naturalnych lenników. Tak jest i będzie, ponieważ oni zawsze działają w imię wyższych i jedynie słusznych racji. I to oni żyją w przekonaniu o dziejowej misji cywilizowania całego świata i urządzania go po niemiecku. Metodycznie i precyzyjnie. Jak psychopaci, którzy zawsze są bardzo spójni i logiczni we wszystkich przesłankach dla swoich działań, które jednakowoż mają zgubne skutki dla ofiar.

Właśnie skończyłam czytać niemiecki bestseller z roku 1995 „Helden wie wir” (Bohaterowie tacy jak my) Thomasa Brussiga (będzie o tym osobna notka), ale pada tam zdanie, które we fragmencie wykorzystane jest w tytule, a w pełnej wersji, w pełnym kontekście brzmi tak:

 „My się poświęcaliśmy dla ludzi. Dla tych całkiem zwykłych ludzi. Dlatego jesteśmy bohaterami. Bohaterowie tacy jak my niczego nie żałują”. (str. 199 wydanie z Fischerverlag 2014).

No właśnie. Czy my Polacy wreszcie przyjmiemy to do wiadomości? Niemcy są i pozostaną jak ta powieściowa matka, w której ustach pojawiła się ta przenikliwa konstatacja. Niemcy zawsze będą jak psychopatyczny rodzic pastwiący się nad swoimi dziećmi. Dla ich dobra. Przecież chce dla nich dobrze. Wszystko dla wyższego dobra…

Merkel przeminęła, kto jeszcze pamięta Kohla… Scholz też przeminie, ale polityka niemiecka się nie zmieni.

I jeszcze jedno. Pewna psycholog, doświadczony terapeuta po 40 latach pracy z trudnymi przypadkami powiedziała: na psychopatów i toksycznych ludzi nie ma sposobu. Jedyne co można zrobić, to się od nich odciąć. Odciąć i zerwać kontakty. Inaczej ich sposób działania zatruje naszą psychikę i nasze życie. Ich oferowana pomoc nie pomaga - a uzależnia, ich czułe troskliwe słowa nie koją - a usypiają i obezwładniają. Sączony nieświadomie jad zatruwa nas, a my o tym nawet nie wiemy. Dlatego trzeba się od nich odciąć, bo mamy obowiązek zadbać najpierw o siebie i swoje życie, a nie dźwigać ich chore psyche na swoich barkach. Bo te barki są za wątłe dla dwojga i w końcu osłabione trucizną załamią się i oboje wylądują w czarnej d… dziurze. Ratować trzeba najpierw siebie.

Właśnie tak.


myślę więc piszę i piszę, żeby wiedzieć, co myślę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka