rebeliantka rebeliantka
242
BLOG

"Obywatelska" 9 miesięcy temu o totalnym bezprawiu i co dalej

rebeliantka rebeliantka Polityka Obserwuj notkę 4

Redaktor Halina Spasowska z "Obywatelskiej", wydawanej i redagowanej przez ś.p. Marszałka Seniora Sejmu Kornela Morawieckiego, napisała w styczniu artykuł o Januszu G., ofierze totalnego bezprawia w wymiarze sprawiedliwości.

Przedstawiam skan artykułu i tekst w formie pliku tekstowego. Ubocznie informuje, że po 9 miesiącach sytuacja mimo interwencji w najwyższych organach państwowych niewiele się zmieniła. Wprawdzie Sąd Okręgowy w Poznaniu uznał status pokrzywdzonego Janusza G. w sprawie o ubezpieczenie, uchylił wyrok uniewinniający osobę, która - mimo obowiązku - nie zgłosiła go do ubezpieczenia, ustalił przewlekłość Sądu w Środzie Wlkp. w rozpatrywaniu sprawy, ale w sensie praktycznym nic to nie dało poza symbolicznym zadośćuczynieniem za przewłokę. Prawo do ubezpieczenia zdrowotnego wygasło, a osoba winna czynu zabronionego uniknęła kary z powodu przedawnienia.

A nade wszystko do dnia dzisiejszego nie ustalono odpowiedzialności organów państwa za obrażenia zadane Januszowi G., ani za spowodowane szkody majątkowe i krzywdę.

Tak wyglądają realnie skutki reformy wymiaru sprawiedliwości w mijającej kadencji. Dla skrzywdzonych nie ma "dobrej zmiany". Sprawcy bezprawia są bezkarni, odbierają wysokie pensje, nagrody i awanse, a ofiary cierpią i wegetują.


image



TOTALNE BEZPRAWIE

Dlaczego sądy w Polsce nie respektują prawa obywateli do informacji i nie przestrzegają prawa prasowego?


Sądy powinny stać na straży prawa, ale w Polsce tak nie jest. W Polsce sądy robią co chcą i nie zawracają sobie głowy prawem. Sprawiedliwość jest w sądach traktowana bardzo kreatywnie, a prawo wykorzystywane woluntarystycznie. Dotyczy to także prawa prasowego, które sądy traktują w sposób dowolny, a właściwie lekceważący, o czym przekonałam się ostatnio. Sądy w Polsce sabotują prawo.

Co próbowałam zbadać w trybie prasowym?

Od dłuższego czasu przyglądam się tragedii przedsiębiorcy G. ze Środy Wlkp. i jego rodziny. Jest on od prawie 20. lat bezlitośnie prześladowany przez organa wymiaru sprawiedliwości III RP, w tym organa ścigania: wielokrotne, fałszywe oskarżenia przez prokuraturę, bezpodstawne aresztowania, brutalne zatrzymania, aż do nękania przez policję owego przedsiębiorcy na sali ratunkowej szpitala, gdzie został przywieziony przez pogotowie ze względu na stan jego serca.

Wszystkie te działania zostały podjęte wyraźnie po to, by uniemożliwić mu prowadzenie działalności gospodarczej. Organa wymiaru sprawiedliwości w Środzie Wlkp. wzięły udział w zmowie przeciw polskiemu przedsiębiorcy, który odnosił sukcesy w swoim segmencie rynku i był konkurencją dla osób funkcjonujących w tym samym obszarze, powiązanych różnymi zależnościami z funkcjonariuszami prokuratury, policji, sądów. Trzeba było zatem zniszczyć polskiego, niezależnego przedsiębiorcę, może też dlatego, że się nikomu “nie opłacał”.  Nie musiał. Był dostatecznie dobry w tym, co robił i jest uczciwym człowiekiem.

Proceder niszczenia polskiej przedsiębiorczości był zresztą zjawiskiem powszechnym w III RP i polski przedsiębiorca ze Środy Wlkp. jest jedną z wielu ofiar szerszej akcji przeprowadzonej w Polsce przez depozytariuszy obcego kapitału, wpuszczonego do III RP, przez podejmujących decyzje o “złodziejskiej prywatyzacji”. Jedną z najbardziej znanych ofiar tego procederu jest Roman Kluska. Początkiem tego procederu było “schłodzenie gospodarki” przez Leszka Balcerowicza, którego celem było zniszczenie polskiej przedsiębiorczości. Polacy znakomicie sobie radzili w obrocie gospodarczym i na rynku wewnętrznym i zewnętrznym, w zmieniającej się rzeczywistości ustrojowej, więc użyto państwa do ich wyeliminowania i “zrobienia miejsca dla swoich”.

Żadne z prokuratorskich oskarżeń przedsiębiorcy ze Środy Wlkp. pana G., który jest nieszczęsnym bohaterem tego artykułu, nie ostało się w świetle dowodów, więc w 2005 roku prokuratura średzka spróbowała jeszcze raz szczęścia w niszczeniu G. On i jego żona zostali oskarżeni przez prokuraturę o oszukanie banku. W rzeczywistości byli pokrzywdzonymi przez nieuczciwy sklep, sprzedający towary na kredyt tzw. bezgotówkowy. Towar nie został małżeństwu G. dostarczony, a sprzedawca-oszust przywłaszczył sobie pieniądze z kredytu. Dowody oszustwa sklepikarza były bezsporne.

Sporządzony przez prokuraturę, całkowicie kuriozalny akt oskarżenia, Sąd w Środzie Wlkp. przyjął na wokandę [!!!], zamiast go natychmiast zwrócić prokuraturze; a potem kolejny sąd nakazał aresztować G., mimo że ten wielokrotnie odpowiadał merytorycznie na piśmie na akt oskarżenia, dowodząc jego fałszywości i absurdalności, ale sądy w Środzie Wlkp., Poznaniu i Gostyniu były w tej sprawie zadziwiająco odporne na argumenty. Nie przejmowały się też interwencjami opinii publicznej, dziennikarzy, posłów i senatorów.

Sprawa jest oczywista. Dążono za wszelką cenę do skazania przedsiębiorcy G. za przestępstwo przeciwko obrotowi gospodarczemu, aby uniemożliwić mu – jako przedsiębiorcy – udział w przetargach publicznych. Było to w interesie konkurentów G., którzy prowadzili firmy o podobnym profilu. Równocześnie mieli powiązania rodzinne z prokuraturą i służbami.

Ostatecznie w tej sprawie, w 2010 roku, G. został brutalnie zatrzymany przez policję. Przy tym zatrzymaniu policja pobiła, “rzuciła G. na gruz” i spowodowała u niego ciężkie obrażenia ciała. Po tym brutalnym ataku, policja musiała przekazać G. do szpitala. W szpitalu przez cały dzień udzielano mu pomocy i był leczony. Następnie został przewieziony karetką do szpitala więziennego i tam kontynuowano leczenie ran przez 1,5 miesiąca.

Po wyjściu z aresztu G. został w krótkim czasie spektakularnie uniewinniony. Po programie z udziałem G. w telewizji Polsat News, w którym uczestniczyli też prominentni prawnicy, Sąd I instancji w Gostyniu stwierdził, że akt oskarżenia nie spełniał nawet warunków formalnych, a prokuratura pominęła w ogóle dowody z dokumentów oraz logikę, cel i sens zdarzeń gospodarczych. Sąd Okręgowy w Poznaniu, odrzucając apelację prokuratury, podkreślił, że zarzuty aktu oskarżenia były sformułowane w sposób całkowicie niezrozumiały i wręcz kuriozalny, czyniąc niemożliwym zrozumienie na czym miałoby polegać zabronione działanie oskarżonych małżeństwa G. Sąd potwierdził, że wyrok uniewinniający został oparty na istniejących dokumentach i korelujących z nimi wyjaśnieniach małżeństwa G. oraz że twierdzenia świadków prokuratury były całkowicie niewiarygodne [!!!]

Z takim wyrokiem uniewinniającym w ręku, G. wystąpił o odszkodowanie do “polskiego wymiaru sprawiedliwości” w III RP. Jednak sądy odmówiły wypłacenia G. odszkodowania za bezzasadny areszt. Sprawa jest tym bardziej dramatyczna, że w prokuraturze „ukręcono łeb” odpowiedzialności policji za zadanie ciężkich obrażeń ciała G. podczas zatrzymywania.

Tymczasem stan poniesionych przez G. obrażeń, w tym zmasakrowanej nogi, jest poważny. Lekarze twierdzą, że dalszy brak leczenia spowoduje amputację nogi, ale G. nie może się leczyć, gdyż w wyniku wieloletnich działań organów “sprawiedliwości”, utracił własną firmę, nie mógł wywiązać się z podpisanych umów, stracił cały majątek, popadł w długi, prześladują go komornicy, jego żona postanowiła się uwolnić od niewygodnego, stale atakowanego przez prokuraturę małżonka, wniosła o rozwód i odmówiła z tego powodu zgłoszenia męża, jako członka rodziny, do ubezpieczenia zdrowotnego. G. nie może pracować, bo jest poważnie chory, i nie może się poddać niezbędnym kuracjom, bo nie ma na to środków.

Nikt nie chce wziąć odpowiedzialności za bezprawne działanie organów państwa III RP: „błędy” prokuratury, policji i sądów; nikt nie chce wziąć odpowiedzialności za zbrodnię sądową popełnioną na przedsiębiorcy G. ze Środy Wlkp., nikt nie chce wyrównać krzywdy temu człowiekowi, za zniszczone życie jego i jego rodziny, za doprowadzenie do nędzy i do konieczności życia na marginesie społecznym, bez dostępu do podstawowych dóbr należnych człowiekowi i obywatelowi, takich jak ochrona życia, wolności, swobód obywatelskich i ... godności. G. zdruzgotano życie i nikogo to nie obchodzi?

I co dalej?

G. powinien i chce się leczyć. Nie jest jednak ubezpieczony. Jak ustaliłam, w dniu 11.04.2017 r. do Sądu Rejonowego w Środzie Wlkp. wpłynął wniosek od ZUS o ukaranie żony G. za niezgłaszanie członka rodziny do ubezpieczenia zdrowotnego. Sądem Rejonowym oraz jego Wydziałem Karnym kieruje ta sama osoba, sędzia Urszula Mroczkowska. W dniu 12.04.2016 roku zapadł wyrok nakazowy uznający winę żony G. Żona wniosła od tego wyroku sprzeciw.

O wniesionym sprzeciwie nie został powiadomiony przez Sąd ani ZUS, ani G. [!!!]. Potem przez 1,5 roku zapadła w sądzie dziwna bezczynność. Równolegle trwała sprawa rozwodowa z powództwa żony G. On sam nadal nie był ubezpieczony i nie mógł się leczyć. Rozprawę z wniosku ZUS wyznaczono dopiero na 15.09.2017 r., na który to dzień obwiniona nie zgłosiła się, przedstawiając usprawiedliwienie. W kolejnym terminie 19.10.2017 r. zapadł wyrok uniewinniający żonę G., bez przesłuchania pokrzywdzonego męża. Przypadkowo dowiedziawszy się o wyroku, wniósł on o jego uzasadnienie, ale sędzia referentka Mirosława Pieczyńska odmówiła nadania mu statusu oskarżyciela posiłkowego, twierdząc, że ZUS nie zgłosił go jako pokrzywdzonego. Na marginesie: sędzia Pieczyńska miała w 2005 roku postępowanie dyscyplinujące z powodu skarg G. na przewlekłe postępowanie w sprawie, w której nawet wielokrotnie monitowało Ministerstwo Sprawiedliwości. Trudno nie ustrzec się wrażeniu, że być może sędzia wykorzystała obecną sytuację do odegrania się na podsądnym.

Tymczasem w dniu 21.11.2017 r. orzeczono prawomocnie o rozwodzie małżeństwa G., mimo iż Sąd Apelacyjny w Poznaniu znał okoliczności sprawy i nie powinien orzekać rozwiązania małżeństwa, co najmniej z powodu sprzeczności takiego orzeczenia z zasadami współżycia społecznego. Jak stanowi orzecznictwo, m.in. Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 9 października 1998 roku, sygn. akt: III CKN 573/96, LexPolonica nr 8163516, rozwodu nie orzeka się, gdy jedno z małżonków jest poważnie chore, wymaga pomocy i rozwód stanowi dla niego rażącą krzywdę.

Nic to jednak sędziów Sądu Apelacyjnego nie obchodzi. Żona G., nawet jeśli ZUS wniesie apelację od wyroku Sądu Rejonowego w Środzie Wlkp. i tak nie będzie już musiała zgłosić do ubezpieczenia byłego małżonka. Może o to chodziło Sądowi, niezwykle dbającemu o korzystne wyroki dla żony G. Tymczasem G. może sobie cierpieć i dalej zapadać na zdrowiu, a organów państwa to nic nie obchodzi, mimo że to one są sprawcą kalectwa G. Jest kalectwo ale nie ma winnych.

Co ukrywają sędziowie przed opinią publiczną?

Od 26 października br. próbowałam się dowiedzieć, z jakich powodów Sąd Rejonowy w Środzie Wlkp. procedował tak długo w tej, tak prostej sprawie o ubezpieczenie członka rodziny? Pytałam Sąd, czy i w jaki sposób w postępowaniu zostały zabezpieczone interesy pokrzywdzonego G., którego obwiniona żona nie zgłosiła, a miała taki obowiązek, do ubezpieczenia zdrowotnego, pomimo ciężkiej choroby, uniemożliwiając mu w ten sposób leczenie i narażając jego zdrowie i życie. Chciałam też wiedzieć, jakie były motywy ustne rozstrzygnięcia i czy mogę otrzymać skany dokumentów: takich, jak: wniosek ZUS o ukaranie żony G. , wyrok nakazowy zgłoszenia do ubezpieczenia G., sprzeciw żony G. od wyroku nakazowego.

Niestety, do dzisiaj nie uzyskałam odpowiedzi na te pytania. Sąd Rejonowy, w osobie kierowniczki sekretariatu Wydziału Karnego (nie wiem, czy na podstawie upoważnienia Prezes sędzi Mroczkowskiej, czy bez), odesłał mnie do Rzecznika Sądu Okręgowego w Poznaniu. Tam odpowiedziano mi tylko na pytania dotyczące terminów zapadłych orzeczeń i nazwisk sędziów, braku prawomocności wydanego orzeczenia oraz faktu wystąpienia przez ZUS o uzasadnienie wyroku. W pozostałych kwestiach odesłano mnie do Sądu Rejonowego, gdyż tam znajdują się akta sprawy. Mój e-mail do tegoż Sądu w Środzie Wlkp. z 14 listopada b.r. pozostał bez jakiejkolwiek odpowiedzi. Nie otrzymałam też żadnych wyjaśnień w związku ze złożoną skargą do Sądów Okręgowego i Apelacyjnego w Poznaniu, na utrudnianie dostępu do informacji publicznej przez Prezesa Sądu Rejonowego w Środzie Wlkp., sędzię Urszulę Mroczkowską. Skargę złożyłam w dniu 1 grudnia 2017 r. do prezesów Sądu Okręgowego i Apelacyjnego w Poznaniu.

Pan G. też zwracał się o podobne wyjaśnienia do Sądu Rejonowego w Środzie Wlkp. i też do dnia dzisiejszego nie uzyskał odpowiedzi. A zatem, co i dlaczego ukrywają sędziowie?

Czy jest jakakolwiek szansa na sprawiedliwość w sądach w Polsce?

Mam wrażenie, że sędziowie w Polsce obecnie są w zmowie, celowo i ostentacyjnie sabotują prawo i celowo wydają drastycznie, jaskrawo niesprawiedliwe i niemoralne wyroki, w sądach na terenie całego kraju, żeby polskie społeczeństwo straciło wiarę w naprawę państwa i możliwość dochodzenia swych praw.

Halina Spasowska

Wrocław, 18.12.2017

rebeliantka
O mnie rebeliantka

Zna się na zarządzaniu. Konserwatystka. W wieku średnim, ale bez oznak kryzysu. Nie znosi polityków mamiących ludzi obietnicami bez pokrycia (fumum vendere – dosłownie: sprzedających dym). Lubi podróże, kontempluje - sztuki plastyczne i muzykę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka