Małe zdanko: Kaczyński dziękuje Maciewiczowi i "jego profesorom". Takie doniesienie o 8:10 dzisiejszego dnia widzę na stronie GazWyboru. Dobrze, iż cudzusłów nie objął jedynie samych profesorów, byłoby jeszcze smaczniej. Dreszcz przechodzi. Niestety link pod nim nie działa - to znaczy odsyła do innego artykułu. Szkoda. Może bym się czegoś dowiedział w kwestii różnicy pomiędzy "jego profesorami" a profesorami bezprzymiotnikowymi? Tak czy inaczej to bardzo bezczelne. I skądinąd notoryczne.
Ale na bezczelności się nie kończy. Problem jest poważniejszy niż by się wydawało. Bo owszem, może ktoś powiedzieć, że tak zwani "my" umujemy w cudzusłów "ekspertów" pana Laska. Proszę bardzo. Ale tu nie chodzi tylko o Smoleńsk. Tu chodzi o władzę i o "w ogóle". O przewałkę obecnej władzy i strony lewej, które zmierzają ręka w rękę nie tylko do nadania powagi przedstawicielom jedynie słusznych opinii, które od strony naukowej są lub wydają się wątpliwe. Oni zmierzają do zdyskredytowania - i to nie na płaszczyźnie naukowej, lecz politycznej i prawnej - opinii przeciwnych. Żeby profesor wypowiadający się na temat homoseksualizmu nie tak, jak "należy" - pisany był w cudzysłowie. Jako uprawiający pseudonaukę. I żeby musiał ponieść odpwoedzialność prawną.
I co z tego, że w nauce chodzi jednak o poszukiwanie prawdy? Obawiam się, że już niedługo głoszenie prawdy może być prawnie zakazane, czytaj opatrzone ryzykiem odpwiedzialności prawnej. Niebywałe, a jednak bywałe. Orwell? Owszem, ale raczej Bierut.
Inne tematy w dziale Polityka