Profesor ma publicznie na jednej uczelni poprowadzić / przedstawić wyniki prowadzonego przez siebie na innej uczelni seminarium, a jakaś gazeta ogłasza oburzenie tym faktem. I usiłuje wmówić, że to jest skandal. Z przyczyn politycznych. I jeszcze wplątuje w to rektora, zapewne mocno zaskoczonego całą sytuacją.
Swoją drogą, żaden rektor - wbrew temu, co sugeruje GazWybor - nie musi wiedzieć o wszystkich zajęciach i spotkaniach na danej uczelni, o takowych decyduje zwykle kierownik / dyrektor jednostki, w której wykład/seminarium/spotkanie się odbywa. I kropka. Rektor oczywiście na uczelni rządzi, ale wyobrażacie sobie państwo, że ktoś - dajmy na to szef któregoś zakładu naukowego - zaprasza gościa z innej uczelni, organizuje mu spotkanie, a tu rektor dzwoni i mówi, że spotkanie ma zostać odwołane, bo prelegent jest be? Prawdę mówiąc, jednak sobie tego nie wyobrażam. To jakieś komunistyczno-hitlerowskie metody. Jeśli dojdzie do odwołania wykładu, tak trzeba bedzie to nazwać.
A chodzi o prof. Biniendę, który ma dziś spotkanie w murach Politechniki Poznańskiej. Jest człowiekiem nauki i będzie mówił o sprawach z jego specjalności - oczywiście chodzi o Smoleńsk, ale co to zmienia?
Cytuję GazWybor:
Prof. Tomasz Łodygowski, rektor Politechniki Poznańskiej, nie ukrywa zaskoczenia. - Miałem urlop. Od pana dowiaduję się, że na politechnice jest organizowane takie spotkanie. Nikt mnie też na to spotkanie nie zaprosił. Może dlatego, żebym nie zadawał trudnych pytań? - zastanawia się rektor. I dodaje: - Nie uważam, żeby takie seminarium w murach naszej uczelni to był dobry pomysł. Będę o tym rozmawiał z profesorami Błażewiczem i Węglarzem [prof. Jan Węglarz to dyrektor Instytutu Informatyki Politechniki Poznańskiej, członek komitetu naukowego 1. i 2. Konferencji Smoleńskiej, organizowanej przez PiS - red.].
Nic dodać, nic ująć. Dziwię się - i nie dziwię się.
Cały tekst: http://poznan.wyborcza.pl/poznan/1,36037,19092209,zamach-smolenski-we-wtorek-na-politechnice.html#ixzz3plF3OoOc
Inne tematy w dziale Polityka