Jacek Korabita Kowalski Jacek Korabita Kowalski
933
BLOG

Komisja Europejska a plany rozbioru Polski. Analogia z 1724 roku

Jacek Korabita Kowalski Jacek Korabita Kowalski Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Toruński tumult z lipca 1724 roku zainicjował jeden z pierwszych planów rozbiorowych, motywowanych – rzekomo – skandalicznymi przedsięwzięciami polskiego rządu i polską nietolerancją, a w istocie – interesem Prus, które chciały znaleźć okazję i sojuszników do podziału ciastka. Reszta to preteksty.


Widać tu pewne pouczające analogie z obecnymi ruchami wobec Polski na poziomie władz UE – przede wszystkim w zakresie urabiania nam wizerunku, który ułatwić może interwencję (cokolwiek pod tym hasłem rozumieć). Znaczące, że np. wobec poważniejszego protestu w kwestii Radio Maryja i innych protestów (widać "niesłusznych") za czasów ancien regime'u  PO - było cicho. Nagle teraz zrobiło się inaczej… Oczywiście jest i drugi powód: gryźć można słabych, póki nie dowiodą, że są jednak silni i że potrafią się odgryźć. Aczkolwiek jeśli są słabi a zanosi się na to, że będą silniejsi – tym bardziej trzeba ich gryźć teraz .

- - - - - - - - - 

Zarys przypomnieniowy

 

1. To Prusy w roku 1724 „zainspirowały […] w środowiskach protestanckich szeroką antypolską akcję propagandową”. Mnóstwo wrzaskliwych broszur i rycin zalało wtedy zagraniczne rynki; orzekano, że „Polacy są najdzikszym i najobrzydliwszym narodem Europy”; w Berlinie szła futurystyczna sztuka teatralna o rozbiorach Polski in spe przez Brandenburgię i Rosję; w Londynie parlament angielski, w atmosferze rozwścieczenia opinii publicznej, wyraził zgodę na interwencję zbrojną w Rzeczypospolitej, a „na granicach prusko-saskiej i prusko-polskiej przeprowadzono ostentacyjną koncentrację wojsk pruskich”. Doradcy króla Prus sądzili, że nadeszła doskonała okazja na „Anschluss nie tylko Torunia, ale i innych miast Prus Królewskich [czyli polskiego Pomorza i Warmii]” (Kosińska). Tak więc w gabinetach króla Prus oraz króla Polski Augusta II (tak!) powstały niezależne plany rozbioru Rzeczypospolitej. Ten ostatni za cenę oddania części terytoriów miał zamiar zaprowadzić w Polsce absolutyzm.

 

2. Ostatecznie wszystko spełzło (na razie) na niczym, ponieważ Anglia – jak zwykle – okazała się nader ostrożna, a w Rosji akurat umarł car Piotr. Plan rozbioru, podobnie jak rzeczywiste motywacje i zamiary europejskich potęg, pozostał na długo tajemnicą tajnych gabinetów, nieznaną obywatelom Rzeczypospolitej i – na długie wieki – nieznaną badaczom dziejów.

 

3. Lipiec 1724, Toruń. Tłum protestanckich plebejów wpadł do jezuickiego kolegium i dokonał czynów świętokradczych. Powód – mówiąc w skrócie – aroganckie zachowanie uczniów jezuickiego kolegium. Na tle religijnym.

 

[…] wielką kupą Toruńczanie zebrani, uzbrojeni strzelbą, siekierami, orężem na szkoły katolickie [kolegium jezuitów] […] napadli, drzwi wyrąbali, ławki, stołki, piece, okna zgruchotali wniwecz. Potym rzucili się na Święte Ołtarze […]  z rozlicznym bluźnierstwem y śmiechem na ulicę wynieśli, na ziemie rzucili, obłożywszy ogniem palili, jak szaleni skacząc w około. (relacja jezuity Szymona Majchrowicza)

 

4. Burmistrz Rösner mieszkał dwieście pięćdziesiąt metrów dalej, musiał widzieć, co się święci, ale nie zareagował jak należało, potem zaś nie zamierzał wszczynać śledztwa i karać winnych. Myślał  raczej o łapówce dla ewentualnych śledczych na poziomie centralnym. „Choć nas będzie kosztowało, krwi ewangelickiej rozlewać nie myślę” – miał powiedzieć. Ale „gruchło to po całey Polszcze” i „cała Najjaśniejsza Rzeczpospolita na Sejmie zgromadzona w Warszawie zgodnie sądzić kazała tę niewiernych bezbożność” (Majchrowicz). Ówczesne prawo, nie tylko u nas, mówiło jasno: za publiczne bluźnierstwa i zbezczeszczenie świątyni, podobnie jak za podniesienie ręki na majestat królewski, grozi śmierć. Tymczasem przedstawiciel miasta, zamiast aktywnie uczestniczyć w postępowaniu sądowym, usiłował je sabotować – jak w poprzednich przypadkach. Pomylił się. Obrał złą strategię.

 

5. W kilka miesięcy później na toruńskim rynku ścięto burmistrza Rösnera i kilku plebejskich uczestników zajścia. Sławne gimnazjum toruńskie straciło siedzibę (przeniesiono je do ratusza), a bernardyni przejęli jedyną świątynię protestancką w mieście. Europa dowiedziała się o „thorner Blutgericht” albo „thorner Blutbad”, czyli o „krwawym sądzie toruńskim” lub „toruńskiej krwawej łaźni”, które stały się „ikoną” polskiej nietolerancji. Wszystko to nie dlatego, że sprawa była - bo była faktycznie - nieprzyjemna i okrutna, ale dlatego, że Prusy miały chrapkę na rozbiór Rzeczypospolitej.

 

6. Proces, wbrew temu, co rozgłaszano w Europie,  przeprowadzono lege artis i bez tortur; toruńczanie pogwałcili prawo, zawinił także sam burmistrz. Jak pisze Stanisław Salmonowicz: „nie negując aury religijnej nietolerancji, w jakiej niewątpliwie toczyło się postępowanie sądowe, jak i kulis politycznych wyroku, należy jednak stwierdzić, iż w świetle ustalonego przez sąd stanu faktycznego i prawnego trudno by wyrok taki określać jako tzw. Justizmord”.

 

7. Toruń korzystał w Rzeczypospolitej z przywilejów niezależności i bogactwa jako jedna z wielkich metropolii pruskich. Wierny polskim królom, niechętnie patrzył na katolicką szlachtę, a do władz miasta nie dopuszczał katolików. Był niemiecko-protestancką wyspą w  katolickim morzu i luterańsko-niemieckim suwerenem w swoich niezawisłych murach. Teraz okrył się żałobą i wrzał z bezsilnego gniewu, rozpalając nim resztę protestanckiego świata.

 

8. Toruń rychło został osamotniony w bólu po stracie burmistrza. W Europie i Niemczech pozostała jednak legenda „toruńskiej krwawej łaźni”, wykrzywiająca oczywiste fakty. Mnożono liczbę straconych patrycjuszy (jedynym straconym patrycjuszem był sam burmistrz, reszta to plebeje), opisywano tortury, które nie miały miejsca. Późniejsze oceny wydarzenia w dziełach nowoczesnych historyków chętnie pomijały uwarunkowania polityczne i prawne tragicznego wydarzenia „sprowadzając wszystko tylko do jednego momentu: oburzenia humanitarnego i solidarności religijnej wspólnoty państw protestanckich” (Salmonowicz). Poza Polską nikogo już nie zastanawiało, że sam tumult był przecie również (bo nie jedynie) wyrazem nietolerancji wobec wyznawców wiary katolickiej – w Rzeczypospolitej panującej, a w Toruniu uciskanej. Świat kupił jedyną słuszną wersję i nadal się nią żywi.

 - - - - - - - - - - - - - - - -


cytaty pochodzą z prac: 

Stanisław Salmonowicz, O toruńskim tumulcie z roku 1724, Odrodzenie i Reformacja w Polsce 28 : 1983, s. 161-185

Urszula Kosińska, L’affaire secrète, czyli nieznany plan rozbioru Polski z lat 1724-1726, w: W cieniu wojen i rozbiorów. Studia z dziejów Rzeczypospolitej XVIII i początków XIX wieku, Warszawa 2014, s. 105-135


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka