Wyobraźmy sobie że przed pałacem prezydenckim ginie w wypadku lub np zostaje zastrzelony jakiś ważny działacz lewicowy, gej (każdy może sam wpisac kogoś dowolnego) Społeczność homoseksualistów i lewaków zapala w tym miejscu znicze, wieszają wielką kolorową falgę, przynoszą kwiaty i zdjęcia. Miejsce zdarzenia staje się ważne dla tych ludzi, codziennie widać że ktoś przychodzi że pamiętają że czują żal i smutek. Po trzech miesiącach nowo wybrany Prezydent powiedzmy J. Kaczyński ogłasza w prawicowym tygodniku że trzeba to miejsce posprzątać a wielką falgę gdzieś przenieść. Dochodzi do porozumienia z klubem gejowskim w którym ma być na ścianie umieszczony symbol tragedii. Jednak znaczna część homoseksualistów i działaczy lewicowych nie może się z tym pogodzić i w czasie próby uprzątnięcia miejsca pamięci przychodzą zaprotestować i obronić swój ołtarzyk. Domagają się zapewnienia że będzie w tym miejscu pomnik.
A teraz poczytajmy co na ten temat piszą publicyści:
Fanatyczni i agresywni - tacy są Polacy?
"Grupy ponad tysiąca osób, która zebrała się wczoraj przed Pałacem Prezydenckim w żadnym razie nie należy utożsamiać z przekrojem polskiego społeczeństwa. To byli głównie zagorzali obrońcy czy przeciwnicy flagi i zwykli gapie – mówi Wirtualnej Polsce socjolog dr Krzysztof Kubiak i postuluje, że decyzja Kancelarii Prezydenta o zaniechaniu działań przenoszenia flagi, była wyborem mniejszego zła"
Oszalały z rozpaczy Tusk/Napieralski zapisał kolejne punkty
Jarosław Kaczyński – to po trzecie – pokazał, że nie ma żadnej podmiotowości. O ile zaangażowanie SLD do rozwiązania problemu można od biedy zrozumieć jako „dyplomację” uwarunkowaną potęgą lewicy w Polsce, o tyle rezygnację z przeniesienia flagi pod naciskiem nawet nie tłumu (barierki wytrzymały, pomógł też gaz) tylko grupki fanatyków, należy nazwać zwyczajnym tchórzostwem. Urzędnicy prezydenta-elekta poddali się temu „małemu antypaństwu”, jak mówi Magdalena Środa, przerzucając de facto odpowiedzialność na Lewicę.
"Ogłoszenie daty i godziny przeniesienia było błędem". Ks. Sowa o fladze
Ks. Sowa zauważa, że wczoraj "emocje sięgnęły zenitu". - Ta garstka ludzi bardzo emocjonalnie to odbiera, garstka ludzi bardzo zmanipulowanych politycznie, którzy nie pogodzili się z tym, że demokracja wskazała w ostatnich wyborach na kogoś innego niż oni chcieli. Nie pogodzili się też z faktem, że dzisiaj rozpoczyna się normalna i racjonalna dyskusja o tym, kim rzeczywiście był ów lewicowy działacz. Ta dyskusja będzie trwać jeszcze długo. Nie chciałbym, żeby kładła się na niej cieniem jakaś walka o flagę, a raczej walka flagą przeciwko fladze.
Białystok. Flaga to nie oręż w walce politycznej
Grupa młodych ludzi z inicjatywy radnego miejskiego, Macieja Biernackiego (PO), zbierała podpisy pod listem otwartym "Do Posłów i Senatorów VII kadencji". W apelu sygnatariusze sprzeciwiają się wykorzystywaniu zabójstwa lewicowca w sporach politycznych, a także używaniu w tej walce flagi, która jak twierdzą już dziś jest "symbolem podziału polskiego społeczeństwa na lepsze i gorsze". Ponadto proszą polityków, jak czytamy w liście, o szacunek, tolerancję i rozwagę. - Pomysł listu zrodził się po obejrzeniu wczorajszych relacji z Krakowskiego Przedmieścia. Polska nie jest państwem fundamentalistycznym - mówił Biernacki. Wśród zgromadzonych na Rynku Kościuszki byli przede wszystkim studenci, sfrustrowani bieżącymi wydarzeniami
Gdula: Kaczyński nie powinien zostać zaprzysiężony
Dziś do 13.30 można było jeszcze sądzić, że konflikt pod Pałacem Prezydenckim to rytualny spór skrajnych lewaków z całą resztą, ale po decyzji Kancelarii Prezydenta (prawdopodobnie konsultowanej z prezydentem elektem) o wstrzymaniu przenosin flagi mamy do czynienia z ustąpieniem instytucji państwa przed przemocą wąskiej grupy fanatyków.
Trzeba powiedzieć jasno, że obrona flagi pod pałacem nie jest żadną walką o pamięć ofiary wypadku. Flaga ma zostać pod Pałacem z tego samego powodu, z jakiego flaga wisi już w Sejmie. Część lewaków chce wykorzystać sytuację, aby kolejną instytucję państwową naznaczyć symbolem jednego wyznania i w ten sposób zaklepać sobie monopol na określanie tego, czym jest to państwo i jaką politykę może realizować.
Bp Pieronek: Ci, którzy bronią flagi, to jakaś sekta
Z ludźmi którzy bronią flagi przed Pałacem Prezydenckim nie da się dogadać, bo nie trafiają do nich żadne racjonalne argumenty. To jakaś fanatyczna sekta
Gusła zamiast pamięci o zmarłych
Przypominają mi się słowa Kazika Staszewskiego: "Polacy są tak agresywni, a to dlatego, że nie ma słońca, nieomal przez siedem miesięcy w roku, a lato nie jest gorące". Rzeczywiście wojna o flagę odbyła się w dniu burzowym, w którym Warszawa zalana została deszczem. Potok zaklęć, które płynęły z ust "obrońców flagi" zebranych pod Pałacem Prezydenckim, oraz ich ostrzeżenia o gotowości do "aktywnego oporu" spowodowały, że mam dziś - jak pisał Stefan Kisielewski - "psychiczne trudności w byciu polską lewaczką".
Zwyciężyła siła tłumu
Trudno mi jednak także usprawiedliwiać obrońców flagi. Nie rozumiem, czemu miała służyć ich demonstracja. Upamiętnieniu ofiary katastrofy? Wyjaśnieniu jej przyczyn? Zamanifestowaniu wiary? Trudno pojąć, bo skutki już są i będą opłakane.
Równie ciężko byłoby bronić postawy SLD. Żadna z partii nie powinna czynić z symbolu po zmarłym narzędzia politycznej walki. Dziś w Polsce swoboda seksualna nie jest zagrożona, nie niszczy się i nie usuwa symboli.
Inne tematy w dziale Polityka