Właśnie przeczytałem na GW. W sumie ciekawa iniciatywa - i sam bym zapalił tylko jakoś żadne miejsce mi się w Warszawie z Nim nie kojarzy. Lubiłem gościa i szanowałem choć - niestety - nie czytałem :( , tylko w tym wypadku to palenie znów pachnie mi wpływem TVN24 ( cały dzień o tym ) i innych przodujących mediów.
Vaclav był fajnym gościem ( przynajmniej na ile można to ocenić z TV) miał tez w Polsce wielu przyjaciół, z drugiej jednak strony miał tych przyjaciół tylko po jednej stronie czemu też kilka lat temu dawał wyraz publicznie. Nie jest to żaden przytyk do Zmarłego tylko stwierdzenie faktu.
Co do miejsca upamiętnienia to po prostu Havel jakoś się z Warszawą ( a nawet Polską mimo wszystko ) niespecialnie mi kojarzy. Poza tym politykiem był słabym ( nie zapobiegł rozpadowi, a był prezydentem tyle lat ze względu na brak możliwości wybrania kogoś innego itd) - ale może własnie dlatego nie miałzbyt wielu zaprzysięgłych wrogów. Czy to wystarcza aby robić z niego ikonę przyjażni polsko - czeskiej...
To trudne pytanie a odpowiedz twierdząca to głownie dlatego że innych postaci nadających się do tej roli brak - niestety stosunki te cechuje nadal przedwojenna nieufność, słuszne poczucie wyższości cywilizacyjnej Czechów ( i nasze tradycyjnie kulturowej) połączone z niechęcią zaakceptowania faktu że to Polska jest jednak 4 razy większa.
Komentarze