Wiesław Kos Wiesław Kos
930
BLOG

Wojna polsko - ruska pod flagą Łukaszenki

Wiesław Kos Wiesław Kos Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 26

17 Września to data szczególna dla Polski. Wspominamy historię zdradzieckiego ataku ze wschodu w 1939. 

Nie powinniśmy jednak myśleć, że to już koniec historii  i tamten Wrzesień nie może się już powtórzyć. Na wschód od Kuźnicy Białostockiej od kilku tygodni nakręcana jest antypolska histeria. Moskiewskie media państwowe codziennie już poświęcają co najmniej kilka minut w programach informacyjnych na szczyptę antypolskiej propagandy. Co ciekawe, nie szkaluje się tam tak zajadle nawet USA. Tak więc Polska urasta po raz kolejny w propagandzie rosyjskiej do rangi głównego przeciwnika. Podobne obrazki oglądaliśmy w dwudziestoleciu międzywojennym. 

W Mińsku natomiast, z ust Łukaszenki padają już konkretne groźby pod adresem Polski i Litwy. 17 Września Łukaszenka oświadczył, że zamyka granicę z Litwą i Polską a także wywodził o tym, że liczba prowokacji jakie dokonywać mają te kraje jest już niebezpiecznie bliska wybuchowi konfliktu zbrojnego. 

Tego samego dnia Parlament Europejski wydaje antypolską rezolucję, relacje z zachodnimi partnerami są bardzo wychłodzone, a premier Holandii sugerował niedawno nawet wykluczenie Polski z UE. 

Na pocieszenie zostaje nam fakt, że zacieśniamy sojusz wojskowy z USA, jednak czy nie zostanie on osłabiony w przypadku wyborczej wygranej Joe Bidena? Być może nawet te kilka tysięcy żołnierzy USA zostanie wycofanych, gdy do władzy w Waszyngtonie dojdzie liberalna lewica pod znakiem Partii Demokratycznej. 

Dlaczego o tym piszę? Na wschodzie słychać złowrogie pomruki, potrząsanie szabelkami i korzenie się białoruskiego dyktatora przed Putinem w obliczu realnego ryzyka utraty władzy. Putin oczywiście nie może się pomylić po raz kolejny, utrata Ukrainy była bolesna i skończyła się zajęciem Krymu oraz trwającą do dziś destabilizacją wschodnich okręgów tego państwa. 

Utrata Białorusi, byłaby już dla Rosji strategiczną klęską nie do powetowania. Bufor oddzielający Rosję od państw NATO przestałby istnieć wraz z jego całą machiną służb, które są obecnie usłużne wobec interesów Federacji Rosyjskiej. Wobec tego Rosja zaczyna działać. Na razie w wymiarze symbolicznym. 

Tak więc, czy w obliczu zmiany władzy w USA oraz propolskiego kursu wraz z niechętnie nastawioną do Polski Europą zachodnią - jakaś regionalna wojna między Białorusią a naszym krajem nie mogłaby dojść do skutku? Oczywiście Łukaszenka byłby różnymi kanałami wspierany przez Putina. Nieoficjalnie. Zapewne rosyjscy ochotnicy wspomogliby zachodnich braci w walce z pańską Polszą. 

Przykład konfliktu ukraińskiego pokazuje, że zachód apatycznie podchodzi do spraw wschodu. Niesnaski grecko - tureckie poddają w wątpliwość jedność NATO. Polska realnie narażona jest na ograniczony konflikt zbrojny z Białorusią, która będzie wspierana przez Putina. Nie uznawajmy tego za abstrakcję. Być może Putin potrzebuje tego, by odpędzić zachód od swego satelity raz na zawsze? A może uda się przy okazji rozwiązać sprawy ukraińskie? 

To są oczywiście moje przemyślenia, być może nie będą mieć odzwierciedlenia w wydarzeniach niedalekiej przyszłości. Faktem jednak jest, że nasza polityka zagraniczna wygląda obecnie jak miotanie się na prawo i lewo w przeświadczeniu że pod skrzydłami Trumpa nic nam ze wschodu nie grozi. Może i sami byśmy pokonali samą Białoruś w przypadku jakiejś szaleńczej akcji Łukaszenki.Stoi za nim jednak Putin. Kto będzie stał za nami, jeśli wybory w USA przegra Trump? 

Z wykształcenia - administracja sektora publicznego. Moje pasje to podróże, spacery i przyroda. Jeśli chodzi o sferę duchową to jestem miłośnikiem dobrej książki, filmu. Prezentuję poglądy realisty politycznego z akcentem narodowym. Publikuję pod pseudonimem artystycznym. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka