Krzyż na Leskowcu, ja.
Krzyż na Leskowcu, ja.
krajoznawca krajoznawca
733
BLOG

Na Leskowiec (922m) z Wadowic w niedzielę

krajoznawca krajoznawca Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Raport pokóntrolny 15.04.2018

stopień trudności: łatwy

kolej: jest

koty:

kapliczki:

Wycieczkę rozpoczynamy  na dworcu autobusowym w Krakowie, gdzie o 7:45 odjeżdża bus do Wadowic, który dowozi nas do celu planowo o 8:58. A bezplanowo to jak mu się uda. Po drodze zwracają uwagę urocze krajobrazy w rejonie Barwałdów, a wcześniej Kalwaria Zebrzydowska z klasztorem. W każdym razie trasa sympatyczna, jak już się przebijemy przez Kraków.

W Wadowicach zastaniemy dobrze zaprojektowany dworzec autobusowy, gdzie jest nawet czynna poczekalnia i kiosk z gazetami. Toalety są w formie tojtojki. Po drugiej strony ulicy jest dworzec kolejowy, gdzie odjeżdżają pociągi w kształcie autobusów, o czym później.

Fotografia: trasa na Leskowiec zarejestrowana w Endomondo. Tło: Google Maps.

image

W każdym razie jesteśmy już w Wadowicach i czekamy na busa do Ponikwi, który odjeżdża o 9:30 i jedzie ok dwadzieścia minut. Jest on powiązany jakoś z lokalnymi mszami i wsiada do niego tłum ludzi wracających z kościoła. W Ponikwi wysiadamy na pętli busowej i wyruszamy niebieskim szlakiem na Leskowiec. Szlak jest bardzo dobrze oznaczony, na początku wiedzie przez kładkę nad strumykiem. Kładka nie ma poręczy i trzeba uważać, żeby się nie wywalić do wody. Początkowo szlak idzie drogą, potem się zaczyna podejście na Przełęcz pod Goncarzem. Nie jest to bardzo stroma droga, nawet rowerami tam jeżdżą.

Fotografie: widoki z trasy

image


image


Z przełęczy idziemy niebieskim szlakiem dalej w stronę Gronia Jana Pawła II. Sam szczyt obchodzimy zlewej tzw. szlakiem serduszkowym. Prowadzi on wprost do Schroniska Pod Leskowcem. Akurat trafiłem na potworne tłumy. Tam jest taki zakręt, mijasz go i słyszysz taki ul. Brzęczy tak. Podobnie na szlaku coraz więcej ludzi, całe rodziny z dziećmi są. Rowerzyści, psy, nawet konie były. W każdym razie realnie licząc z postojami, ciasteczkami, słit fociami na fejsbunia to w dwie godziny 5 minut się dojdzie.

II

Osobiście nie miałem parcia na oczekiwanie pół godziny w kolejce do paśnika, zalecam jednak własne zapasy, bo się nie dopchacie. W każdym razie mamy ok 3 godzin na łażenie po okolicy. Np. na Leskowiec, gdzie jest polana na której można zakimać. Widoki tu są na Babią Górę a nawet na Tatry. Stoi duży krzyż, jest schron, jest miejsce na ognisko - ale nie  wiem, czy legalne. Jest taki przewodnik po widocznych szczytach. Nie wiem też, czy Jałowiec jest widoczny.

Jest tam też, zaraz nad schroniskiem, kaplica papieska. Upamiętnia ona wycieczki św. Jana Pawła II na Leskowiec. Papież wędrował tam pieszo i na nartach. Kaplica jest ładna i w sympatycznym otoczeniu.Co jakiś czas msze tam są.

Fotografie: Figura św. Jana Pawła II i kaplica pod Groniem Jana Pawła II p.w. Matki Bożej Królowej Gór:

image

image

III

Zejście jest dość łatwe, choć nieco strome momentami. Do Rzyków-Jagódek schodzimy czarnym szlakiem, który faktycznie jest gorszy niż ten z Ponikwi. Tj jest dobrze oznaczony ale mniej wygodny. Z owych Rzyków-Jagódek odjeżdża autubusik miejski o godzinie 16.12. Linia nr 7. Przy pięknej pogodzie zapełnia się już na pętli. W Andrychowie jest o 165:32 na Dworcu Autobusowym. I tu się zaczyna problem.

Fotografia: Kapliczka na trasie do Rzyków-Jagódek

image

Bus o 16:40 załadowany, miejsca stojące. Następny nie podjechał i czekaj tu człowieku. Problem jest taki, że bezpośrednie busy lokalne jeżdżą z Wadowic a z Andrychowa tylko te z Bielska itp. I one już załadowane są i nie zabierają pasażerów z przystanków pośrednich. A na dworcu poczekalnia zamknięta ale jest tam stacja benzynowa z tych droższych.W sensie takim, że cena jedzonka wysoka.

Fotografia: Kicia zajmująca się obsługą ruchu turystycznego w Rzykach-Jagódkach

image

IV

W takiej podbramkowej sytuacji - ludzie wracają po weekendzie do Krakowa na uczelnie, do pracy, itp. - udajemy się na pociąg na stację kolejową. Jest ona tuż koło dworca autobusowego, co się miastu chwali. Pociąg mamy 17:40, ale pociąg jako pociąg jedzie tylko do Wadowic. Tam przesiadamy się do autobusów, czyli do Zastępczej Komunikacji Autobusowej. Tory są bowiem zamknięte z powodu remontu i kolej podróżuje autobusem. Czas jazdy rozkładowy z Andrychowa to jest 3:05 i jest to nieporozumienie skutecznie odstraszające pasażerów. Jeden autobus jedzie bowiem naokoło zatrzymując się w pobliżu każdego przystanku kolejowego a drugi pędzi bezpośrednio do Krakowa. I ok 19:20 dojeżdża do Krakowa Płaszowa, gdzie o 19:40 jest pociąg do Krakowa Głównego. 20 minut czekania i 5 minut jazdy i jesteśmy na Głównym. Ale na jednym bilecie jedziemy za to pociągiem do Wadowic, potem busem do Krakowa Płaszowa, potem pociągiem na Główny. Doładowanym, jak to w niedzielę po południu. Autobus kolejowy jest zielony i o niebo wygodniejszy niż busy. Mam wrażenie, że tłumek pasażerów czekający na busa w Wadowicach nie wie o istnieniu tego autobusu, bo by wsiadł i pojechał. A nie czekał. I jeden zastępczy autobus by nie wystarczył.

Podsumowanie:

Pomysł wypadu na Leskowiec jest genialny, niestety mnóstwo ludzi uważa tak samo. Wygodny dojazd od północy, ze strony Katowic i Krakowa, powoduje ogromne zainteresowanie ludzi. Od południa znacznie mniej turystów dociera, bo trzeba sporo objeżdżać autem. Busem zaś pod górę podjechało 5 osób, czyli turyści zmotoryzowani dominują. Jak już ktoś był i jest drugi raz może ominąć schronisko i od razu popędzić na Potrójną, gdzie powinno być mniej ludzi. Jest tam turystyczne schronisko Pod Potrójną oraz Schronisko  Na Potrójnej. O czym kiedy indziej.

PS: Opis dojazdu zadziała tylko w niedzielę, bo w soboty są inne rozkłady.

krajoznawca
O mnie krajoznawca

Blog poświęcony turystyce niekwalifikowanej a nawet zdyskwalifikowanej

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości