W zatłoczonym w czasach PRL tramwaju pasażer zwraca się do stojącego obok mężczyzny: Czy wie pan jaka jest różnica pomiędzy szminką i rządem? Nie czekając na odpowiedź, tłumaczy: Szminka jest do ust, a rząd jest do dupy. Milicjant usłyszał rozmowę i zapytał pasażera: A jaka jest różnica między wami obywatelu, a tym tramwajem? Nie czekając na odpowiedź, wyjaśnia: Obywatel wyjdzie ze mną na kolejnym przystanku, a tramwaj pojedzie dalej.
Ale o co chodzi panie władzo, ja przecież nie mówiłem o naszym rządzie. Niech obywatel nie udaje, my dobrze wiemy, który rząd jest do dupy.
Przypomniał mi się ten kawał, kiedy usłyszałem dzisiejszy werdykt sądu, rozstrzygający, że poseł Stanisław Piotrowicz zniesławił sędzię M. Gersdorf i sędziego K. Rączkę w wywiadzie z dziennikarzem, który go zapytał o cel reformy sądownictwa. Piotrowicz wyjaśnił:
„W czasie, gdy telewizja informowała o przewinieniach określonych sędziów sądów powszechnych, w tym kradzieżach, stwierdziłem dosłownie: „Ano takie, żeby sędziowie, którzy są złodziejami nie orzekali dalej”. Nie wiem dlaczego sędziowie Sądu Najwyższego - Małgorzata Gersdorf i Krzysztof Rączka wzięli tę wypowiedź do siebie i postanowili wytoczyć mi sprawę sądową. Dla wszystkich, w tym sądu orzekającego, musiało być jasne, że wypowiedź ta nie odnosiła się w żaden sposób do tych konkretnych osób, którym nigdy nie zarzucałem dokonania przestępstwa kradzieży czegokolwiek. „
Najwyraźniej dla wszystkich, w tym sądu orzekającego, musiało być jasne, kto jest złodziejem. Tym bardziej musiało być jasne dla pozywających.