Od początku czerwca Jarosław Kaczyński jeździ po Polsce i spotyka się z mieszkańcami różnych miast. Wizyty te są w pełnym wymiarze prezentowane w telewizji publicznej i mogą być na bieżąco śledzone przez wszystkich Polaków. Wystąpienia JK są niezwykle naturalne i w sposób przejrzysty komunikują wszystkie ważne dla ludzi działania rządu PiS, szczerze prezentują najważniejsze osiągnięcia i uczciwie przyznają to, czego nie udało się jeszcze zrobić, wskazując na przyczyny niepowodzeń i ponadstandardowe trudności z jakimi władze muszą się borykać. Prezes Kaczyński mówi z głowy, wielowątkowo i często sięga do przeszłości, w której tkwią źródła dzisiejszych problemów.
Niczego podobnego dotąd nie było i nie ma w Polsce polityka, który potrafiłby tak jasno, merytorycznie i szczerze rozmawiać z ludźmi, naświetlać im realny, prawdziwy stan spraw i uczciwie oceniać rangę osiągniętych sukcesów, które każdy może zweryfikować opierając się na własnych obserwacjach. Nie ma niepotrzebnych słów, nie ma skarżenia się, nie ma nienawiści, bo nawet najbardziej uzasadnione zarzuty pod adresem politycznych przeciwników zmiękczone są inteligentnym humorem. Kaczyński mówi wyczerpująco o wybranych problemach, a w każdym z kolejnych spotkań, gdy mówi o tych samych sprawach, uzupełnia je dodając różne szczegóły i starannie ustawiając odmienną kolejność, podkreślając inne akcenty i różny kontekst. Dlatego można kolejne relacje ze spotkań śledzić z takim samym zainteresowaniem, jak te wcześniejsze. Reakcje sali są pozytywne, bo też w spotkaniach głównie uczestniczą zwolennicy PiS, a nikogo nie powinno dziwić, że pośród nich są liczni lokalni działacze tej partii. Dla nich samych wystąpienia Prezesa są pewnie wykładami przybliżającymi rozumienie i motywację do tego, w czym uczestniczą w swojej działalności politycznej. Pytania, na które Prezes po zakończeniu wystąpień wyczerpująco odpowiada są czytane z wcześniejszego zestawienia organizatorów, ale nie robią wrażenia przygotowanych z cenzurą, bo często są to pytania dość trudne.
Niezwykle interesujący jest dla mnie specyficznie jednoznaczny język, jakiego używa Jarosław Kaczyński w tych wystąpieniach, tym bardziej, że budzi on największą złość politycznych przeciwników. Pod tym względem Prezes mówi to, co ma prawo uznać za rozstrzygniętą prawdę tak bardzo wprost, jak chyba nigdy dotąd nie mówił. Zawsze rozumiałem jego powściągliwość, gdy nawet w oczywistych sprawach zachowywał umiar, czasem poprzestawał na sugestiach, a innym razem unikał ostrej jednoznaczności, by nie antagonizować nadmiernie przeciwników. Teraz uderza wprost mówiąc o zdradzie, o korupcji, o upadku sądownictwa, o szaleństwach Komisji Europejskiej, czy wręcz o partii niemieckiej w Polsce. Jestem przekonany, że już wiele lat temu dokładnie tak widział sprawy, ale jako polityk wiedział, że krzycząc niewiele osiągnie, bo skuteczność w polityce wymaga cierpliwości i umiaru. Najlepszym przykładem jest tutaj tragedia smoleńska. Nie wątpię, że już po otwarciu trumny Brata w Warszawie wiedział, że w Smoleńsku miał miejsce zbrodniczy zamach. Jednak dopiero teraz zdecydowanie i głośno nazywa zbrodnię po imieniu. Przecież nie dlatego, że teraz może już oprzeć się na wynikach badań, ale głównie dlatego, że nastał właściwy czas. Ta zmiana w stronę ostrej jednoznaczności jest dla mnie sygnałem, że J. Kaczyński wie już, że wchodzimy w fazę ostatecznej rozgrywki w bitwie o Polskę i żadna asekuracja nie jest teraz potrzebna.
Ale w tym wszystkim, jedno tylko mi przeszkadza. Otóż wsłuchując się w wystąpienia J. Kaczyńskiego nie potrafię się uwolnić od jednoczesnej myśli o zwolennikach opozycji i to bardzo mi przeszkadza, bo zakłóca jasny odbiór tych wystąpień. Nie potrafię się uwolnić od tych natarczywych myśli, bo jest to związane z prawdziwą zagadką dzisiejszej sytuacji. Skąd biorą się Polacy, którzy uznają, że Polska może sprzedać Rosjanom LOTOS, a nie powinna była odkupić banku PKO SA, że afera Amber-Gold mogła ograbić wielu Polaków i przez spółkę OLT przygotowywać bankructwo LOT-u, że armię polską można likwidować, a budowa jej siły, to niepotrzebny wydatek, że CPK jest niepotrzebny, a lotnisko w Berlinie nam wystarczy, że sto innych szkodliwych dla Polski zjawisk warto wspierać, a to, co wspomoże jej rozwój, należy hamować, wręcz blokować. Skąd biorą się Polacy, którzy w pełni akceptują ewidentnie antypolskie działania rzekomo polskich euro-posłów opozycji? Wtedy trudno uwolnić się od tych pytań, które pojawiają się jednocześnie i zakłócają odbiór wystąpień JK :
Czy oni słuchają, co JK mówi?
Jeśli słuchają, czy słyszą i starają się rozumieć?
Jeśli rozumieją, czy mają jakieś własne przemyślenia?
Jakie znajdują odpowiedzi na fakty prezentowane przez JK?
Czy potrafią dostrzec własne, tak błędne widzenie polskich spraw?
Czy potrafią docenić sukcesy Polski po 2015 roku?
Czy wreszcie potrafią zmienić swoje poglądy i przewartościować własne postępowanie?
O tym, że czekająca nas ostateczna bitwa o to „czyja będzie Polska?” wymaga gotowości Polaków do tego starcia, jest głównym przesłaniem tych spotkań. Każdy chyba widzi, że mają one charakter mobilizacyjny przed wyborami i są wstępem do wyborczej kampanii. Chyba po raz pierwszy J. Kaczyński tak mocno zwraca uwagę na wagę wyborów 2023. Tak mocno wypowiada się też o konieczności rygorystycznej kontroli wyborów, by zapobiec machinacjom, które miały miejsce w dotychczasowych wyborach. Tym razem wściekłość totalnej opozycji może prowadzić do ogromnych nadużyć i pilnować trzeba tak, jak udało się to w czerwcu 1989. Nigdy potem wybory nie były tak strzeżone, jak wtedy, a oszustwo PSL w samorządowych wyborach 2014 jest ostrzeżeniem, do czego są zdolni. Chwała Jarosławowi Kaczyńskiemu za te spotkania i za mobilizację Polaków do działań. Lokalne biura PiS już powinny zbierać tysiące Polaków, którzy staną do boju o uczciwość wyborów. Nie wolno tego odkładać na później.
Komentarze