Kilku polityków już tę prawdę zasygnalizowało, ale nigdy nie wybrzmiała ona w sposób całkowicie jednoznaczny i przejrzysty, nazwijmy ją więc po imieniu już na wstępie:
Niemcy, od czasu zjednoczenia ich kraju w 1989 roku, prowadzą z Polską nową wojnę. Wojna ta jest coraz bardziej otwarta, ma te same cele jak wcześniejsze agresje, jednak tym razem prowadzona jest środkami polityczno-ekonomicznymi i weszła teraz w decydującą fazę.
Po przegranej drugiej wojnie światowej Niemcy podzielono, ale pozwolono im szybko odbudować się ze zniszczeń, planem Marshalla wsparto ich rozwój gospodarczy oparty także na łupach wojennych i po symbolicznym skazaniu garstki zbrodniarzy w procesie norymberskim, z wielką wyrozumiałością przyjmowano brak dalszych rozliczeń. Trzecie po 1945 roku pokolenie Niemców praktycznie nie wie czym naprawdę była ich zbrodnicza wojna i okupacja w Polsce. Świat także tego nie wie, a jedynie Żydzi zdołali wymusić pamięć o holokauście i zmonopolizować opowieść o narodzie żydowskim jako jedynej ważnej ofierze tej wojny.
Polska była pierwszą ofiarą agresji Niemców sprzymierzonych z Sowietami i poniosła największe straty w każdym wymiarze. Szczególnie tragiczną stratą była selektywna, zaprogramowana i skuteczna likwidacja polskiej elity w rozmiarze oznaczającym dekapitację narodu. Polacy przez cały czas wojny walczyli z Niemcami na wszystkich dostępnych im frontach i byli najbardziej ofiarnymi sojusznikami w zwycięstwie sprzymierzonych sił. Zdradzeni przez zwycięski obóz zostali oddani w sowiecką niewolę, która na pół wieku uniemożliwiła normalny rozwój kraju. Mimo skrajnie trudnych warunków Polska samodzielnie odbudowała się ze zniszczeń, pokaleczony naród częściowo się odrodził, a 35 lat po wojnie powstał w Ruchu Solidarność i zainicjował przemiany, które wyzwoliły narody z komunistycznej niewoli. Skorzystały na tym także Niemcy, a symboliczny upadek muru berlińskiego znamionował zjednoczenie ich podzielonego kraju, co było głównym celem powojennej polityki Niemiec.
Rozpoczęła się nowa era. Polskę czekały trudne przemiany, które zostały zapoczątkowane przez elity dobrane w kontrolowany sposób, gwarantujący dominację korzyści starym kadrom PRL, bez oglądania się na interes Polski. Nastąpił straszny czas wyprzedaży i niszczenia wszystkiego, co mogło przynieść Polsce dochód, czas tragicznej pauperyzacji Polaków i propagandy opartej na pedagogice wstydu osłabiającej ducha narodu.
Można było oczekiwać, że w tym czasie, myśląc o przyszłości, Niemcy zadbają o wizerunek przyjaznego sąsiada Polski i w poczuciu winy za gigantyczne krzywdy z przeszłości zechcą sprzyjać odzyskiwaniu przez nas normalnych możliwości rozwojowych. Nic takiego nie nastąpiło. Nie było nawet neutralności, a z całą bezwzględnością i łapczywością Niemcy rzucili się do przejmowania całych obszarów aktywności gospodarczej w Polsce, jako ważnego źródła własnych dochodów. Mieli w tym przejęciu o wiele ważniejszy dalekosiężny cel, którego nie udało się wcześniej osiągnąć militarną agresją, a po realizacji zjednoczenia Niemiec stał się celem nadrzędnym. Plan był taki, by zniewolić Polskę ekonomicznie, zamienić ją w jeden potężny obóz pracy, nie pozwolić na samodzielny rozwój i otworzyć chłonny rynek zbytu dla własnych towarów. Przewidując na podstawie wcześniejszych doświadczeń możliwość oporu ze strony Polaków i zgodnie z historyczną strategią Niemcy uznali, że Rosja znowu będzie ich sojusznikiem w osiąganiu tego celu, uzależni Polskę monopolem na dostawę surowców, a w razie konieczności uśmierzy bunty Polaków odpowiednio ograniczonymi środkami militarnymi.
Zgodnie z tym planem Niemcy zabezpieczyli w Polsce strefę informacyjno-propagandową, przejęli własność głównej części polskich mediów, w tym większość lokalnych gazet i finansowo wsparli budowę siły politycznej w Polsce, która stała się partią jurgieltników działających w interesie Niemiec i blokujących wszelkie polskie inicjatywy rozwojowe. To była całkiem świadoma agresja zmierzająca do ubezwłasnowolnienia Polski i całkowitego podporządkowania Polaków interesom Niemiec. Świadoma, bo Niemcy dobrze rozpoznali znaczenie ośrodków medialnych w kontrolowaniu politycznych wydarzeń, w swoim kraju mają więc rygorystyczne przepisy zabraniające obcym własności mediów. Świadoma także dlatego, że jurgielt wypłacany w formie łapówek za sprzyjanie interesom niemieckim był w Niemczech zalegalizowany przyzwoleniem na rozliczanie „gratyfikacji” w kosztach prowadzonych interesów. Politycznym zaczynem środowiska jurgieltników był Kongres Liberalno-Demokratyczny, którego pierwszym liderem był Janusz Lewandowski, realizujący tragiczny dla Polski proces złodziejskiej prywatyzacji. Jan Krzysztof Bielecki już z pozycji premiera sterował tą germanofilską działalnością, a wkrótce Donald Tusk stał się czołowym przywódcą niemieckiego stronnictwa w Polsce. Cała jego kariera jest dziwna i tajemnicza, począwszy od marginalnego udziału w ruchu Solidarność w kontraście do zaskakująco znaczącej roli w obaleniu rządu J. Olszewskiego, aż po trudną do wytłumaczenia popularność wśród wyborców, którzy bezkrytycznie tolerują każde jego kłamstwo i jawnie anty-polskie poglądy i działania. Bodaj najbardziej przerażająca jest tolerancja wyborców Tuska dla jego roli w zamachu smoleńskim. Trudno przyjąć, by ktokolwiek mógł dzisiaj uwierzyć w oficjalną wersję katastrofy lotniczej, zwłaszcza po udowodnieniu co najmniej dwóch wybuchów poprzedzających zderzenie samolotu z ziemią. Fakty poprzedzające zamach wskazują na świadomy, lub nieświadomy udział Tuska w jego umożliwieniu, natomiast to, co polskie władze robiły po katastrofie było już świadomym współdziałaniem Tuska w ukrywaniu sprawców zamachu przez sprzyjanie wszystkim działaniom Rosjan, którzy bezprawnie blokowali wyjaśnienie tragedii, posuwając się bez zahamowań do jawnego niszczenia ważnych dowodów.
Przed wyborami parlamentarnymi w 2015 roku Polska stanęła wobec najpoważniejszego zagrożenia swojego bytu jako niepodległego, suwerennego państwa, przyjmując praktycznie charakter kondominium ekonomicznie zależnego od Niemiec i surowcowo od Rosji. Pełny bilans korzyści, jakie Niemcy czerpali z tej zależności musi być w pełni ujawniony, ale straty, jakie poniosła Polska uwidoczniły się najlepiej w cudzie gospodarczym kolejnych ośmiu lat, gdy w szczęśliwym zbiegu okoliczności niemieckie stronnictwo polityczne Tuska zostało odsunięte od władzy. Te osiem lat dobrych polskich rządów ukazało w demonstracyjny sposób niesamowity potencjał i przedsiębiorczość Polaków, które zaowocowały potężnym skokiem rozwojowym, zmieniły pozycję Polski pod względem gospodarczym i politycznym, odsuwając rysującą się wcześniej katastrofę utraty państwowości. Siłą rzeczy nietrudno sobie wyobrazić, gdzie bylibyśmy jako państwo, gdyby wewnętrzne stronnictwo niemieckie nie blokowało naszego rozwoju w interesie Niemiec, tym bardziej łatwo dostrzec tragiczną perspektywę, gdyby w 2015-tym nie doszło do zmiany władzy. Ale w szczęśliwym zbiegu okoliczności Polacy zmienili władze, a wkrótce, w miarę upływu czasu byliśmy zaskakiwani sukcesami różnych programów i inicjatyw rządu Zjednoczonej Prawicy, rozmachem inwestycyjnym, a zwłaszcza rosnącym podziwem świata dla przeobrażającej się, coraz bogatszej i piękniejącej Polski. Równolegle do tych pozytywnych zjawisk narastało zaniepokojenie Niemiec, że Polska zaczęła się wymykać spod ich kontroli, a w perspektywie mogła nawet stać się konkurencją gospodarczą, zatem także konkurencją polityczną. Ten niepokój stał się na tyle poważny, że Niemcom puściły wszelkie hamulce i zaczęli prowadzić otwartą wojnę z Polską. Tutaj już zrezygnowano z jakiegokolwiek kamuflażu, nie było maskowania według wcześniejszych rad kanclerza Schroedera.
(Na zjeździe ziomkostw we wrześniu 2003 roku kanclerz Gerhard Schroeder powiedział: „Nie drażnijcie ofiary, która sama pcha się w nasze ręce, zawierzcie mojej metodzie. Ja wam dostarczę wschodnie landy w taki sposób, że ich dzisiejsi administratorzy, Polacy, będą wam jeszcze wdzięczni za to, że wreszcie zostali Europejczykami”. Ten cytat wywołuje niedowierzanie, ale jest prawdziwy.)
Zaczęły się natomiast pojawiać coraz częstsze wypowiedzi niemieckich polityków, sygnalizujące konieczność poskromienia Polski przez bezpośrednie i nieograniczone interwencje zmierzające do przejęcia władzy w Polsce przez rozbudowane już niemieckie stronnictwo pod wodzą Donalda Tuska. To nie były spontaniczne głosy pojedynczych Niemców ujawniających swoje egoistyczne potrzeby i pożądane przez nich wizje polsko-niemieckich relacji, to była bezpośrednia deklaracja wojny z Polską, wypowiedziana wielokrotnie przez wyższej rangi polityków niemieckich. Bo czymże jest taka ingerencja w wewnętrzne polskie sprawy, która w otwarty sposób zmienia władze państwowe odrębnego, wciąż jeszcze suwerennego kraju, na takie, które we wszystkim działają w interesie agresora i drastycznie hamują rozwój Polski. Trzeba tutaj użyć czasu dokonanego, bo ingerencja Niemiec okazała się skuteczna i ta wojna nie tylko się toczy, ale już niszczy jak walec najważniejsze osiągnięcia ośmioletnich rządów Zjednoczonej Prawicy. Głównym narzędziem tej agresji Niemiec była dywersja realizowana za pośrednictwem wszystkich możliwych do wykorzystania instytucji Unii Europejskiej. W istocie zestawienie tych wszystkich szykan i szantażów, którym poddano Polskę dyskwalifikuje instytucje europejskie. Gdyby Rada Europy zgodnie ze swoimi kompetencjami rzeczywiście chroniła prawa człowieka, demokrację i rządy prawa, taka agresja nie mogłaby zaistnieć. Wszystkie zarzuty, kary, formułowane warunki i żądania były kompletnie nieuzasadnione i w bezczelny sposób artykułowane głównie przez polityków i urzędników UE jako groźby „finansowego zagłodzenia” Polski, jeśli zechce postępować zgodnie z przynależną każdemu suwerennemu państwu. Byłoby to nieskuteczne, gdyby nie wsparcie tych prześladowań ze strony polskich jurgieltników, a najbardziej wstrząsającym elementem była bezpośrednia ingerencja niemieckich polityków w zainstalowanie tych jurgieltników w ośrodkach władzy w Polsce. Ten akt wojny przeciw Polsce powiódł się i ma swoje brzemienne skutki. „Opposition fuehrer” Donald Tusk nawet nie kryje swoich zamiarów, realizuje z mocnym przyśpieszeniem program ubezwłasnowolnienia Polski, hamuje wszelki jej rozwój i przygotowuje warunki do sfinalizowania całej operacji przekształceniem Europy w IV Rzeszę. Atak na takie dwa filary polskiego rozwoju jak ORLEN i Narodowy Bank Polski jest jawną dywersją i najmocniejszym sygnałem tego, jak będą potraktowane wszelkie inicjatywy gospodarcze związane z interesem Polski i odbierane przez Niemców jako zagrożenie ich interesów. Tutaj projekt Centralnego Portu Komunikacyjnego wprost został przez Niemców nazwany wojennym wyzwaniem dla ich przemysłu lotniczego, więc nie powinno być żadnych złudzeń, że postawienie niemieckich ingerencji w nasze wewnętrzne sprawy w kategorię wojny jest bardzo właściwe.
W zasadzie Jarosław Kaczyński jest jedynym ważnym politykiem, który poważnie traktuje zagrożenie ze strony Niemiec i w wielu wystąpieniach sygnalizuje to całkiem otwarcie i jednoznacznie, a dzisiaj rządzącą partię nazywa wprost partią zagraniczną. Jest natomiast zagadką, dlaczego tak wielkie rzesze Polaków nie doceniają tego zagrożenia i podejmują decyzje wyborcze, które są dla Polski samobójcze. Co jeszcze musimy poświęcić, jakich upokorzeń doznać, jakie kłamstwa boleśnie rozpoznać, co pozwolić zniszczyć, by naród się obudził i prawdziwie poczuł się suwerenem? Wydawało się, że po ośmiu latach rządów Zjednoczonej Prawicy Polacy docenią, jakim skarbem jest władza państwowa, która w szybkim tempie rozwija kraj, potrafi zadbać o każdy region, traktuje ludzi z godnością, pobudza ich do przedsiębiorczości i ma ambitną wizję przyszłości. W tej niewypowiedzianej, ale toczącej się już 35 lat nowej agresji mamy do czynienia z zagadkową postawą wielu Polaków, którzy świadomie, lub nieświadomie wspierają agresora i przez swoje wyborcze decyzje wprost otwierają Tuskowi możliwości działań, które są zawsze przeciw Polsce i zawsze zgodne z interesem Niemiec. To niemożliwe, by ktoś, choćby pobieżnie obserwujący bieg wydarzeń, nie zauważył powagi jego szczerej i prawdziwej deklaracji „fuer Deutschland”. W czasie drugiej wojny światowej piata kolumna narobiła wiele szkód, ale dzisiaj mamy problem z blisko połową narodu, która musi być po prostu nieświadoma zagrożenia, bo zachowuje się rażąco beztrosko. W tej trudnej sytuacji musimy zapewne czekać na narodowe przebudzenie, warto jednak podtrzymywać nadzieję, że ono wkrótce nastąpi, bo jest to jedyna możliwość przeciwstawienia się niemieckiej agresji.
Rodzi się też pytanie, jak zachować się wobec Niemców, jak Polak ma odpowiedzieć na agresję naszego zachodniego sąsiada? Polak, nie Rząd, bo dzisiaj, z woli uśpionych Polaków, rządzący stoją po stronie niemieckiej.
Niedawno napisałem notkę przywołującą moje obserwacje i wnioski oparte na dwóch długich pobytach w Niemczech i wieloletnich kontaktach związanych ze współpracą naukową w dziedzinie fizyki jądrowej:
https://www.salon24.pl/u/krakow-broda/1202964,da-liegt-der-hund-begraben
Dzisiaj rozmawiałbym z Niemcami o wiele bardziej otwarcie, bez dawnej wstrzemięźliwości i delikatności. Trzeba im jasno powiedzieć, że Polacy nigdy nie zgodzą się na utratę suwerenności uczestnicząc w Unii Europejskiej przekształconej w super-państwo. Byłaby to IV Rzesza, jako powtórka z historii III Rzeszy, którą Polacy znają lepiej niż inne narody Europy. Znają, bo doświadczyli straszliwego pasma zbrodni w czasie drugiej wojny światowej dokonanej przez III Rzeszę wraz z jej sojusznikiem ze wschodu. Niemcy powinni wreszcie zapoznać się z pełną skalą zbrodni dokonanych na terenach Polski w latach 1939/45, by uświadomić sobie ich skutki dla polskiego narodu. Zlikwidowana prawie cała elita narodu, zniszczone miasta i wioski, zrujnowane wiekowe dziedzictwo, zagrabione wszystko co ma jakąś wartość, ludzie wykończeni niewolniczą pracą, wykradzione i zgermanizowane dzieci. Gdyby Niemcy uruchomili wyobraźnię i zobaczyli swój własny kraj podbity i zniszczony w takim wymiarze, musieliby uznać, że trzeba zmienić dzisiejszą politykę, docenić sąsiada, zadośćuczynić reparacjami i zaprzestać ingerencji w nasze wewnętrzne sprawy. Wystarczy w prawdzie spojrzeć w przeszłość, by zrozumieć, dlaczego Niemcy są w Europie ostatnim narodem, który mógłby pretendować do przywództwa innym.
Jestem emerytowanym profesorem w dziedzinie fizyki jądrowej. Zawsze występuję pod własnym nazwiskiem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka