W politycznych awanturach cierpliwość i oczekiwanie, że przeciwnik zmądrzeje rzadko jest skuteczną taktyką. Zwykle jest tak, że dyplomatyczne uniki i przeciąganie sporu w czasie do niczego dobrego nie prowadzą, w istocie osłabiają negocjacyjną pozycję i wiodą ku przegranej. Długotrwały spór polskiego rządu z komisarzami UE o reformę sądownictwa w Polsce właśnie w takim trybie pogarsza sytuację, która już teraz wymaga zakończenia etapu jałowego dyplomatycznego cierpiętnictwa, wyjątkowo upokarzającego dla polskiej strony.
Ktoś ważny i reprezentatywny dla Polski powinien w naszym imieniu wydać mocne oświadczenie, by przerwać skandaliczne popisy Fransa Timmermansa i cały ten unijny spektakl, który już dawno zamienił się w cyrk. Oświadczenia nie może składać Prezydent A.Duda, bo w końcu ta cała zła sprawa od niego wzięła początek. Pierwsze, pamiętne i niemile zaskakujące weto zatrzymało impet reformy i tak dmuchnęło w żagle opozycji i sędziowskiej nadzwyczajnej kasty, że do dzisiaj płyną z tymi wiatrami, wpychając Polskę w bagno. Ktoś inny musi więc wydać takie oświadczenie, a najlepiej, by była to mocna w brzmieniu rezolucja Sejmu i Senatu.
W rezolucji tej należy najpierw w prostych słowach wyjaśnić nieporozumienie, w którym Polsce zarzuca się brak praworządności, ograniczenie sędziowskiej niezawisłości i naruszenie trójpodziału władzy. Nieporozumienie polega na tym, że zarzuty dotyczą sytuacji odziedziczonej po 1989 roku, gdy Polska z wielkim wysiłkiem się wyzwoliła z komunistycznego systemu, a niezweryfikowany wymiar sprawiedliwości pozostał jego ostatnim nienaruszonym bastionem. Zarzuty są w znacznej mierze prawdziwe – są one pozostałością właśnie tamtego systemu, my je dostrzegamy i po to jest reforma sądownictwa, by to wszystko naprawić. Niezrozumiałe jest dlaczego komisarze UE utrudniają nam pełne wyjście z komunistycznego zniewolenia i jeszcze stawiają sprawy na głowie oskarżając nas o zły stan praworządności, gdy właśnie chcemy go naprawić. Czy to z czym mamy w Polsce na co dzień do czynienia wynika z prowadzonej reformy? Nie! Rażąco niesprawiedliwe wyroki , korupcja praktykowana i wspierana przez sędziów, całkowita bezkarność sędziów publicznie kłamiących, popełniających wykroczenia i przestępstwa, niezawisłość sędziów ograniczona przez tworzone sitwy i układy, a nawet formalnie zarejestrowane stowarzyszenia, wreszcie rażąca i jawna działalność polityczna aktywnych zawodowo sędziów - to wszystko jest dziedzictwem poprzedniego systemu, który w sądach przetrwał, a nawet się odrodził i bez reformy przybrał monstrualne wymiary. Polacy bardzo powszechnie w ten sposób postrzegają polski wymiar sprawiedliwości i domagają się zasadniczych zmian. Po to przeprowadzamy reformę sądownictwa i coraz mniej rozumiemy, dlaczego komisarze UE i inne unijne struktury usilnie nam w tym przeszkadzają. Szczególnego wymiaru nabrały obsesyjne działania komisarza Timmermansa, który pod hasłem walki o praworządność sam w sposób ciągły łamie prawo przydając sobie kompetencje, których żaden traktat, ani prawo UE mu nie daje.
W dalszej części należy to wyjaśnienie „nieporozumienia” wesprzeć czynem. Taki charakter powinien mieć końcowy akapit oświadczenia. Na przykład:
„Nie rozumieliśmy i dalej nie rozumiemy zastrzeżeń i intencji Komisji Europejskiej w sprawie polskiej reformy sądownictwa, mimo wszystko pragnęliśmy kompromisu. Dlatego cierpliwie prowadziliśmy rozmowy, odpowiadaliśmy na wszelkie pytania, wyjaśnialiśmy nasz punkt widzenia. Posunęliśmy się tak daleko, że znowelizowaliśmy nasze ustawy związane z reformą, choć zdawaliśmy sobie sprawę, że te nowelizacje osłabią możliwość naprawy sądownictwa.
Dzisiaj okazuje się, że w opinii Komisarzy UE te wprowadzone przez nas zmiany są kosmetyczne i mało ważne, przy czym stawia się nam niejasne wymagania dalszych zmian, które brzmią jak żądanie rezygnacji z naszej reformy. Zostaliśmy więc oszukani i cały czas negocjacji musimy uznać jako grę na czas, próbę zakwestionowania naszej suwerenności, a nawet podważenie prawa do rządzenia Polską przez demokratycznie wybraną większość. Nie będziemy kontynuować tej gry i poprowadzimy nasze reformy tak, jak domagają się tego Polacy.
W tej sytuacji w najbliższym czasie przeprowadzimy w normalnym trybie ustawę, w której anulujemy wszystkie nowelizacje ustaw związanych z reformą sądownictwa, a przyjęte niedawno w ramach omówionego wyżej kompromisu. Skoro Komisarze Unii Europejskiej uznali te nowelizacje za nieistotne, my przywrócimy wcześniejsze wersje, bo dla Komisji nie mają one znaczenia, a dla nas ich waga jest bardzo znacząca.
By uniknąć kolejnych nieporozumień i kosztów z nimi związanych, wszelkie dalsze zastrzeżenia i zarzuty w sprawie naszej reformy sądownictwa prosimy kierować do nas na piśmie z jasnym uzasadnieniem, o co tak naprawdę chodzi.”
Nie widzę żadnego powodu, by dalej poważnie traktować komisarza Timmermansa i tolerować trwanie sytuacji, która jest nieporozumieniem.