Od pewnego czasu jesteśmy świadkami coraz bardziej zaskakujących publicznych wyznań, które dawniej pozostawały w sferze wstydliwej intymności, sprawiając, że świat był normalny. W tym normalnym świecie mimowolna obserwacja różnych nienaturalnych zachowań mogła budzić niezdrową wyobraźnię, ale w ramach naszej cywilizacji, kultury i obyczajów większość ludzi przyjmowała, że nie wypada mówić o tych sprawach, a zwłaszcza nie wolno snuć podejrzeń wkraczających w sferę ściśle prywatną. Tak rodziła się wielowiekowa prawdziwa i naturalna tolerancja. Oczywiście także wtedy zdarzali się ci, którzy wyłamywali się z przyjętych obyczajów, ale generalnie praktykowana tolerancja szanowała odmienności. Choć nie przeczyła, że kłopotliwe odmienności się zdarzają, nigdy nie dopuszczano do uznania ich za normalność.
Wspominając długie dziesięciolecia nie pamiętam, by moje myśli i wyobraźnia były zaprzątnięte rozważaniami tych wstydliwych zjawisk. Wiedziałem o ich występowaniu i przyjmowałem tak, jak przyjmowałem różnorodność przyrody, w której pojawiają się różne mutanty, pasożyty, trujące grzyby, kleszcze, jadowite węże, a także ludzie z psychiką i skłonnościami odmiennymi od innych Wiedziałem też, że tym kłopotliwym skłonnościom, mogły nawet towarzyszyć nadzwyczajne uzdolnienia, kreatywność i wielkie talenty. Nie robiło na mnie szczególnego wrażenia odsłanianie homoseksualizmu wielkiego kompozytora Karola Szymanowskiego, Piotra Czajkowskiego, pisarzy Mikołaja Gogola, Jarosława Iwaszkiewicza, Oscara Wilde, czy wielu innych wielkich, którym mniej lub bardziej bezpodstawnie przypisywano takie skłonności i praktyki. W normalnych czasach liczyła się tylko ich wielkość, bo jeśli nie zawsze skrywali swoje życie prywatne, nie czynili też z tego sensacji ogłaszanej w publicznych wyznaniach. Dzisiaj takie wyznania stały się jakby normą wymuszającą kompletne zaprzeczenie tego, co jest prawdziwie normalne.
Chłop z dnia na dzień ogłasza, że jest w istocie babą, przebiera się, maluje, fryzuje, chodzi do damskiej toalety…. i ludzie wynagradzają go za to wyznanie mandatem posła(nki). Inny wprost oznajmia, że jest homoseksualistą i natychmiast wybierają go na prezydenta Słupska. Jeszcze inny idzie w jego ślady i w pociągu zwierza się dziennikarce, że lubi „flirtować” z mężczyznami, a kobiety go zupełnie nie pociągają – dzisiaj Warszawa powołała go na wiceprezydenta. Najwyższy czas bym ja także złożył swoje wyznanie.
Otóż, przywołując tę swoją dawną obojętność i kompletną neutralność w stosunku do przypadków seksualnej odmienności, które zawsze istniały, ale zachowywały powściągliwość i dyskrecję, to co dzisiaj widzę wywołuje u mnie całkiem inne reakcje. Dostrzegłem to u siebie nie tak dawno, a ujawniło się pod wpływem całkiem konkretnych bodźców, na przykład podczas oglądania scen z kolejnych parad równości. Uświadomiłem to sobie natomiast w pełni, gdy zobaczyłem w telewizyjnym programie oswobodzonego swym wyznaniem Pawła Rabieja występującego wspólnie z jego seksualnym partnerem. Gdy słuchałem ich wynurzeń uruchamiających wyobraźnię poczułem takie obrzydzenie, z jakim nigdy wcześniej się nie zetknąłem. To był autentycznie potężny wstręt, którego nie potrafiłem kontrolować, bo ogarnął cały mój organizm, wywołał torsje i efekty, z którym musiałem biec do łazienki. Przyznam, że było to kłopotliwe, ale tak niezależne ode mnie, że uznałem to za przypadłość wrodzoną, z której wcześniej nie zdawałem sobie sprawy.
Odtąd zawsze tak mam, gdy w zasięgu mojego wzroku pojawia się osobnik demonstrujący swoją nienaturalną odmienność seksualną, a im bardziej ekspresyjna jest ta demonstracja, tym większe obrzydzenie u mnie budzi. Zwracam się więc do wszystkich, by podeszli ze zrozumieniem i tolerancyjnie do mojej wrodzonej, a być może nadmiernie przesadzonej wrażliwości. Proszę przyjąć, że taki jestem, choć nie zdawałem sobie z tego sprawy i tak jak dewiacje seksualne powinny być tolerowane, tak powinny też być tolerowane moje naturalne reakcje na eksponowanie tych dewiacji. Podkreślam, że nie zauważam u siebie żadnych szczególnych reakcji na przypadki osób dotkniętych seksualną odmiennością, którzy chronią odpowiednią dyskrecją swoją przypadłość, natomiast reakcja pojawia się wtedy, gdy jest to przez nich eksponowane. W takich przypadkach nie podałbym ręki takiemu osobnikowi, starałbym się trzymać od niego na odległość, a gdybym zauważył w jego bliskości dziecko, zrobiłbym wszystko, aby je ostrzec.
Szczerość za szczerość, złożyłem więc swoje wyznanie, a jednocześnie wiem, że wielu moich rozmówców przyznaje, że także ma takie odczucia. Być może jest to nawet bardziej powszechne, niż wielu ludzi przypuszcza. Gdyby tak było, to można by to uznać za jakiś rodzaj mechanizmu obronnego, który natura uruchomiła, aby zapobiec wymarciu ludzkości.
P.S. Tym wyznaniem na dłuższy czas zamykam swoją obecność na portalu S24. Miejsce, do którego teksty wielu Blogerów przyciągały ciekawych ludzi i wywoływały interesujące dyskusje, przy każdej zmianie formatu i przy specyficznie ukierunkowanej przez właścicieli promocji zmieniało się na gorsze. Najciekawsi autorzy odchodzili, pluralizm stawał się coraz bardziej udawany, a linia polityczna coraz wyraźniej przybierała kierunek linii totalnej opozycji. Po ostatniej zmianie sytuacja staje się trudna do zniesienia. Będę tutaj jedynie zaglądać, by popatrzeć na dalszy rozwój sytuacji, a gdy już cała SG wypełni się tekstami, których zwykle nie czytam, przestanę także zaglądać.
Jeszcze nigdy sytuacja nie była tak korzystna dla kogoś, kto zechce otworzyć uczciwy i rzetelny nowy portal, w którym mogliby się odnaleźć dawni bywalcy S24.