Zanim nas zaleje propaganda o święcie demokracji 1989 roku, wypełniona bujnymi kłamstwami wypaczającymi znaczenie ówczesnych wyborów i wypowiedziami ludzi, którzy z różnych powodów nawet w nich nie uczestniczyli, dajmy świadectwo bezpośrednich uczestników. Niech nikt z przyszłych historyków nie tworzy własnej interpretacji tamtego wydarzenia, bo świadkowie historii wiarygodniej od nich potrafią podsumować własne oceny. Świadectwo napisałem w liczbie mnogiej, bo wierzę, że zawarta w nim moja subiektywna ocena może być również oceną innych uczestników. Zachęcam do wsparcia, lub do merytorycznej polemiki.
Oświadczenie świadków historii
Uczestniczyliśmy w wyborach 4 czerwca 1989 roku, a wielu z nas współpracowało przy organizacji tych wyborów w komisjach wyborczych. Nie wiedzieliśmy wtedy na jakich zasadach wyłoniono grupę tzw. konstruktywnej opozycji, która samoistnie przyjęła na siebie rolę negocjatorów i wraz z ludźmi PRL-owskiej władzy ustaliła w Magdalence i przy Okrągłym Stole reguły proponowanych wyborów z mocno ograniczoną demokracją. Wiedzieliśmy jedynie, że ta uzurpacja dokonała się w trudnych warunkach zdziesiątkowanego stanem wojennym ruchu Solidarność, a w roli negocjatorów postawiła ludzi, którzy bardziej byli związani z PRL-owską władzą, niż z narodem. Mimo wątpliwości przyjęliśmy jednak ustalone reguły, uznając, że wybory mogą przybrać charakter referendum, w którym naród wypowie się, w jaką stronę ma potoczyć się historia Polski po tych wyborach.
Werdykt wyborców był jednoznaczny, gdy Solidarność wygrała wszystko, co można było wygrać i ludzie odrzucili listę krajową zwierającą nazwiska najważniejszych przedstawicieli władzy. Wybrani w wyborach reprezentanci otrzymali od narodu klarowny sygnał: Skończył się PRL, Polska musi wkroczyć na nową drogę rozwoju i odrzucić złą spuściznę narzuconego nam po wojnie ustroju, zwłaszcza musi też odrzucić wszystkich tych, którzy przez dwa pokolenia naród zniewalali. Szybko okazało się, że wybrani posłowie i senatorowie w większości zlekceważyli to wielkie zwycięstwo narodu. Historia potoczyła się inaczej, prowadzona przez wąską grupę zdrajców polskiej sprawy i wbrew wysiłkom niewielu, którzy to wyraźnie dostrzegali i bezskutecznie próbowali dokonać korekty kierunku przemian.
Trzy lata później, dokładnie w rocznicę wyborów z 1989 roku, zobaczyliśmy tych samych zdrajców w akcji obalania rządu premiera Jana Olszewskiego. Jeszcze raz wtedy wygrali, a potem przez długie lata prowadzili Polskę ku zaprogramowanemu upadkowi niepodległego państwa. Dopiero w wyborach 2015 roku Polacy odzyskali rzeczywisty wpływ na losy swojej Ojczyzny i i po zmarnowanych 30 latach rozpoczęli prawdziwą jej odbudowę i rozwój. W międzyczasie stało się jasne i zostało udokumentowane licznymi źródłami, dlaczego i kto w 1989 roku odrzucił jasno wyrażoną wolę Polaków. Dzisiaj to wiemy, ale w czerwcu 1989 nie wiedzieliśmy, że główny przywódca ruchu Solidarność był agentem służb PRL, działał w ich interesie i zapewnił sprzyjający im skład sejmowej i senackiej reprezentacji, na który niestety głosowaliśmy na podstawie certyfikatów, jakimi były propagandowe zdjęcia z przywódcą. Wiele wydarzeń, faktów, wypowiedzi i dokumentów pozwala dość precyzyjnie zidentyfikować grupę, która zdradziła w 1989 roku, a potem wiele zła uczyniła w Polsce.
W 30-tą rocznicę wyborów 1989 roku nie ma czego świętować, warto jednak pamiętać, że Polacy gremialnie odrzucili wtedy PRL, a zdrajcy, którzy oszustwem przejęli władzę bardzo Polsce zaszkodzili i do dzisiaj starają się to robić.
Komentarze