100 lat temu, 13. czerwca 1915 r. na polach Besarabii szarżowali krakowscy ułani. Szarża pod Rokitną stała się częścią polskiego mitu narodowego.
W ataku na kilka linii okopów rosyjskich większość spośród 60. ułanów szarżujących pod dowództwem rtm. Zbigniewa Dunin-Wąsowicza poległa lub została ranna.
Trumny z ciałami kilkunastu poległych zostały w 1923 r. sprowadzone do Krakowa. i pochowane uroczyście na cmentarzu Rakowickim. Tymczasem już kilka lat wcześniej, w 1920 r. na Rakowicach spoczął inny rokitniańczyk, 29-letni rtm Roman Senowski. Urodzony w 1891 r., był synem aktora krakowskiego Teatru Miejskiego, studentem Akademii Handlowej w Krakowie. Przeżył szarżę pod Rokitną, będąc jedynie rannym w czoło. Zginął pod Koziatynem 26 kwietnia 1920 r., w trakcie wojny polsko-bolszewickiej. Prowadził natarcie spieszonych żołnierzy swego macierzystego 2 Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich, który przejął tradycję ułanów Dunin-Wąsowicza.
Spod jego pióra wyszedł najbardziej plastyczny i wierny opis szarży rokitniańskiej. Zawarł go w liście do ojca, pisanym 7 lipca 1915 r., w kilka tygodni po besarabskiej hekatombie. Przez kilkadziesiąt lat list był znany jedynie rodzinie rtm. Senowskiego. W 1985 r. przekazał go do druku w „Tygodniku Powszechnym” inż. Jerzy Senowski (1913-2011), krakowianin, młodszy brat Romana. W opracowaniu Romana Żelewskiego ukazał się pod tytułem „Po szarży – list do ojca”, w 49 numerze „TP” z 1985 r.
„Z szablami do ataku galopem mkniemy tak jak wicher. Co to za cudny widok, ojcze. Ja, zawsze wrażliwy na piękno, nie zastanawiałem się, że na śmierć jadę, pędziłem i patrzałem na to, taka cudna jedna linia, tak równa, kożuszki tak powiewały, szable błyszczały w słońcu, bo dzień był taki cudny, te konie jakby w powietrzu były. (...) Świstu kul nie słychać, jeden łoskot karabinów i karabinów maszynowych, kartaczy, granatów, istne piekło. Wtem pada nasz Rotmistrz razem z koniem. Oglądam się, a Rotmistrz rękami nas żegna, straszne to było. Drugi okop cały kryty, wysoki i tego konie się nie boją, bo słyszały słowa Rotmistrza »nie ma przeszkód dla polskich ułanów« i to przesadzają. 3 okop był już straszny, sieją karabiny maszynowe, to też linia nasza rzednie. Tu padło najwięcej, sam musiałem koniem przejechać po moim przyjacielu Br. Łuszczewskim, jeszcze widziałem jak podniósł się ” – pisał młody ułan.
Mogiła rokitniańczyków, na której od 1925 r. stoi pomnik, zaprojektowany przez Józefa Gałęzowskiego, jest często odwiedzana. Na pomniku wyryto napis ułożony przez Zygmunta Jagrym-Maleszewskiego, uczestnika szarży, który w rezultacie odniesionych wówczas ran, stracił nogę: „Błyskawice ich szabel/Były jutrzenką wolności/Widziały ich śnieżne szczyty Karpat/i srebrzyste wody Cisy/i bystre fale Czeremoszu/i lasy bukowińskie ich widziały/i brzegi Prutu i błonia naddniestrzańskie/i besarabskie stepy i Dzikie Pola/Padli na polach Rokitny/Ad Maximam Poloniae Gloriam”.
Odwiedzając ten grób, warto pamiętać również o znajdującej się na tym samym cmentarzu mogile Romana Senowskiego, który pod Rokitną "z szablą do ataku w galopie mknął jak wicher".. Znajduje się w 1. miejscu 7. rzędu kwatery D.
Na Rakowicach pochowano także zmarłego w 1954 r. mjr Tadeusza Brinckena, który był również rokitniańczykiem, rannym w szarży.