Krispin Krispin
210
BLOG

W poszukiwaniu drugiego DNA

Krispin Krispin Polityka Obserwuj notkę 3

To nie będzie tekst o łańcuchach DNA i RNA ani kwasie rybonukleinowym (mRNA). Choć w pewnym sensie kwasy i łańcuchy będą cały czas w tle... Łańcuchy na których jest kotwica, trzymająca nas w miejscu stałych, niezmiennych poglądów. Nie mam nic przeciw innym poglądom. Przeciwnie. Dobrze jest poznać inny punkt widzenia. Warto dyskutować. Ale kiedy wpada się na ścianę i dyskusja zamienia się w debatę, albo jeszcze gorzej – w konferencję...

Ale po kolei.

Dyskusja to „ustna lub pisemna wymiana zdań na jakiś temat mająca prowadzić do wspólnych wniosków”. Do WSPÓLNYCH WNIOSKÓW – podkreślam.

Debata to „dyskusja o sformalizowanej formie, która dotyczy wyboru najlepszego rozwiązania omawianego problemu”.

Konferencja to „spotkanie w celu omówienia określonych zagadnień”, której „głównym celem jest prezentacja poglądów”. Podkreślam: PREZENTACJA - bez wchodzenia w interakcję – szczególnie z tymi, którzy prezentują poglądy odmienne.


Zatem, co robić, kiedy wpada się na ścianę: „ja już mam wyrobione zdanie”. Lub: „nie będę na ten temat rozmawiać”. Lub też: „nie ma po co wracać do przeszłości”. Czyli ja mam rację, a ty nie. I kropka. Nie mówiąc już o sakramentalnym:

ONI KŁAMIĄ!

Właśnie. Skala hipokryzji i liczba kłamstw przekroczyła w Gazecie Wyborczej i TVN granice przyzwoitości. Nie twierdzę też, że TVP jest idealna. Widzę jej błędy. Jednak dostrzegam też błędy innych. Masę błędów. Może ktoś tego jeszcze nie zrozumiał, ale od dawna trwa wojna ideologiczna i światopoglądowa. To wojna o przyszłość, a właściwie o byt naszego Kraju. Na wojnie nie ma żartów (choć w tej akurat żart też jest bronią). Na wojnie się walczy i strzela. Obie strony strzelają ostrą amunicją. TVN dokłada do tego łgarstwa. Tak to niestety wygląda. Ktoś kupuje to co mu TVN serwuje, ale żali się, że druga strona też strzela. To prawda, strzela. Ale... NIE KŁAMIE. Trzeba się bardzo starać, żeby tego nie zrozumieć.


image


Owszem o uczciwą opinię jest coraz trudniej. Spadają z piedestałów i rozbijają się w drobny mak autorytety, które niegdyś wydawały się spiżowe. „Pierwszy niekomunistyczny premier Polski”... „Legendarny działacz NSZZ Solidarność”... „Historyk o nieposzlakowanej opinii”... „Niezależny dziennikarz śledczy”... Coraz więcej konfabulacji, przekłamań, manipulacji. Opinia Johna Swintona, niegdyś (lata 60. XIX w.) redaktora naczelnego „New York Timesa”, właściwie pozbawia złudzeń:


Nie ma czegoś takiego jak niezależna prasa. Wszyscy dziennikarze to niewolnicy. Nie ma nikogo, kto ośmieliłby się wyrazić uczciwą opinię. A gdyby nawet ktoś ją wyraził, wiedziałby, że i tak nigdy nie będzie wydrukowana. Płacą mi za to, żebym nie dzielił się uczciwymi opiniami w gazecie, z którą jestem związany. Inni dziennikarze otrzymują wynagrodzenie za robienie tego samego. Gdybym pozwolił na wydrukowanie szczerej opinii w mojej gazecie, byłbym jak Otello – tego samego dnia straciłbym pracę. Człowiek, który byłby ma tyle głupi, że pozwoliłby sobie na drukowanie uczciwych opinii, wylądowałby na bruku, zmuszony szukać innego zajęcia.
Praca nowojorskiego dziennikarza polega na wypaczaniu prawdy, kłamaniu wprost, zniekształcaniu, oczernianiu, płaszczeniu się u stóp Mamona, jak też sprzedawaniu własnego kraju i rodaków za chleb powszedni lub - co właściwie jest tym samym - za stałą pensję. Głupotą jest żądanie niezależnej prasy! Jesteśmy narzędziami i wyrobnikami bogatych ludzi, którzy działają zakulisowo - marionetkami. Ciągną za sznurek, a my podskakujemy. Nasz czas, nasze talenty, nasze życie, nasze możliwości są własnością innych ludzi. Jesteśmy intelektualnymi prostytutkami.


Słowa te padły 150 lat temu, nie wczoraj. Dziennikarze niezależni (np. Witold Gadowski) mówią dziś to samo. "Kto ogląda telewizję ten sam sobie szkodzi, bo dostaje medialny szum przygotowany przez propagandystów" (tak nazywa dziennikarzy). A mnie przed oczami przewija się szpaler dzisiejszych gwiazdek polskiego dziennikarstwa. Ludzi, którzy uważają się za bojowników o wolność i demokrację, za ludzi kulturalnych, elitę...


image


Widzę Tomasza Lisa – którego oczy emanują nienawiścią i miotają piorunami podczas rozmowy z gościem w jego programie – Jarosławem Kaczyńskim. Te oczy (pytanie o to, czy te oczy mogą kłamać jest chyba zbyteczne)... które niemal wypaliły dziury w ekranie telewizora, mogą prześladować w koszmarach lub horrorach. Klasyka gatunku.

Widzę Justynę Pochanke (już tylko oczyma wyobraźni, ale Werner Anita też jest niczego sobie) – gdy konsekwentnie i z niekłamaną satysfakcją przerywa niemal każde zdanie swojego rozmówcy, nie dając dokończyć myśli. Nie, nie dając jej nawet rozwinąć. Zimna, cyniczna. Profesor Andrzej Zybertowicz nie dał się wyprowadzić z równowagi i potrafił nawet sformułować ad hoc powalającą konkluzję: „Rozmawia pani sama z sobą, polemizując z wyobrażeniami moich poglądów, bo nie daje mi pani dokończyć zdania i usłyszeć, co na ten temat sądzę”. I to w stacji, która chwaliła się tym, że jest „wzorem rzetelnego dziennikarstwa”.

Widzę Monikę Olejnik – w jej programie ciągłe przerywanie i zakrzykiwanie rozmówców jest stałym elementem. To tak irytujące, wręcz nie do zniesienia i tak męczące, że w ogóle zniechęciło mnie to do oglądania jakichkolwiek programów publicystycznych z obawy przed negatywnym wpływem na moje zdrowie i samopoczucie. Obie panie – jeśli już muszę – oglądam w Internecie. Tu w każdej chwili mogę przewinąć lub cofnąć... żeby ochłonąć lub dać w palnik.

Widzę Jacka Żakowskiego– na którego widok odbija mi się sałatką z zeszłego roku (nawet bez cebuli), a ziemniaki zaczynają nagle gnić w piwnicy. To chyba całkiem niegłupi facet, ale jednak zawsze ma jakiś magnes w kieszeni i busola, za którą podążają jego myśli, wiedzie go w maliny. A maliny mają kolce...


Jednak do głowy by mi nie przyszło, żeby zaatakować fizycznie którąkolwiek z tych osób, mimo że przecież korci czasem, żeby sprawdzić, czy tam, w środku, rzeczywiście jest pustka. Nie chciałbym być na miejscu Magdaleny Ogórek, mijającej pikietę rozwścieczonych babonów i pieniaczy na placu Powstańców Warszawy. „Auto oplute, porysowane, oklejone całkowicie naklejkami, wyzwiska, rzucanie się pod koła, szarpanina i przemoc...” Nie chciałbym być również na miejscu Krzysztofa Ziemca, który pod wpływem rosnącej fali hejtu (niehejterskich przecież środowisk, z miłości słynących) zrezygnował z prowadzenia „Wiadomości” w TVP. Tzw. „fali krytyki” towarzyszyły też uwagi pod adresem dzieci prezentera. Że co? Że jak? Rodzice innych dzieci uważali, że są upoważnieni do wyrażenia tzw. krytycznych lub obraźliwych uwag pod adresem ojca, skierowanych do dzieci? A my tu o kulturze...


image


I jak tu rozmawiać z takimi ludźmi? Jak w ogóle zacząć? Skoro odrzucają to, co widzą na własne oczy tylko dlatego, że nie pasuje to do obrazu, jaki sobie wytworzyli i utrwalili w głowach. Skoro obraz nie zgadza się z tym, w co dotąd wierzyli. Nie można wiecznie trwać w hermetycznej bańce i dawać się karmić przez TVN (choć oni oczywiście powiedzą, że to ty karmisz się propagandą TVP). Stajesz się tym, czym się karmisz. Dlatego potem tak trudno zrozumieć, że rzeczywistość jest jednak inna. A jest inna. Trzeba ciągle sprawdzać. Zadawać pytania. Drążyć. Konfrontować. Nie bronić się przed wiedzą, cytując wciąż te same źródła. To nie ma najmniejszego sensu. Z obfitości serca mówią usta. Co jest w ich sercach, skoro na ustach...


Dobry człowiek z dobrego skarbca swego serca wydobywa dobro, a zły człowiek ze złego skarbca wydobywa zło. Bo z obfitości serca mówią jego usta (Ewangelia Łukasza 6:45)


I kiedy myślisz: dobra, dziś sprawdzę, jak oni to komentują. I wiesz, że niżej już upaść nie można, że dno dna już osiągnęli, więc może być tylko tak samo lub (o naiwności) troszkę lepiej... minęło w końcu kilka dni. Z lekką obawą włączasz TVN lub TVN24 i...

...widzisz Safjana Marka (coś ostatnio nie mam szczęścia do Marek... wróć, do Marków). Profesora. I co? Czy są jakieś granice żenady? Kolejny aftaritiet zaprzecza swoim własnym słowom. Kiedyś pewien polityk powiedział, że twarz ma się tylko jedną. Ale w dobie koronaświrusa i konieczności noszenia maseczek... można zapomnieć która maska to nasza prawdziwa twarz. A jak ktoś jest Safandułą, tym bardziej może mu się to przydarzyć. Ten jest Safjanem. Ech...

Jest jednak drugie dno. Poniżej tamtego poprzedniego.


PS ten tekst napisełem przeszło rok temu (dodałemn w nim dwa zdania). Nic a nic się nie zestarzał.

Krispin
O mnie Krispin

Jestem Polakiem. Jestem chrześcijaninem. Czy tak samo, czy bardziej? Jestem osobą myślącą. To ja, Krispin z Lamanczy. PS. Nie wierzę w przypadki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka