Księgowy Księgowy
530
BLOG

Katastrofa smoleńska: gdzie jest państwo?

Księgowy Księgowy Polityka Obserwuj notkę 22

Wciąż dźwięczy mi w uszach przemówienie Marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego wygłoszone 3 maja przed Grobem Nieznanego Żołnierza. 

Kluczowy fragment brzmiał:

  

Marszałek zapewnił, że możemy być dumni z naszego państwa w kontekście wydarzeń po 10 kwietnia.

Nie jestem dumny. Jest mi wstyd.

Państwo nie tylko nie zapewniło bezpieczeństwa Prezydentowi RP i 95 innym osobom. Państwo nie tylko nie zdało egzaminu. Państwo, jak leniwy student, nie tylko nie raczyło nawet przystąpić do egzaminu w pierwszym terminie, ale stchórzyło również w terminie poprawkowym.

O tym, że państwo oblało egzamin, moglibyśmy mówić, gdyby premier ogłosił 10, 11 lub najdalej 12 kwietnia, że złożył formalny wniosek do premiera W. Putina - szefa rosyjskiej komisji do zbadania przyczyn tragedii smoleńskiej, o przejęcie śledztwa przez stronę polską. Ewentualnie należało zgłosić wniosek o umiędzynarodowienie ekipy dochodzeniowej poprzez kooptację ekspertów spoza Polski i Rosji.Takei wnioski nie padły.

Motywacja dla powołania komisji międzynarodowej (RP, FR i dodatkowi eksperci z państw trzecich)  jest prosta: zarówno Polska, jak i Rosja, mają z gruntu nieobiektywny stosunek do sprawy: rzecz dotyczy bowiem śmierci prezydenta RP na terytorium Federacji Rosyjskiej. Trudno zatem liczyć, aby Rosjanie, nawet gdyby ustalili winę po swojej stronie, przyznali się do tego. Przecież to oznaczałoby, że trzeba rozważyć zerwanie stosunków dyplomatycznych. Tu znowu echem, ale mocno zniekształconym, odbija się sprawa Katynia z 1940 r. Dokładnie chodzi o decyzję Stalina z 1943 r. o zerwaniu stosunków z Rzecząpospolitą reprezentowaną przez rząd w Londynie - po ujawnieniu ludobójstwa katyńskiego przez Niemcy. Smutną puentą dla tego rozdziału historii był fakt zakupienia, ze składek NKWD odpowiedzialnej za mord katyński, czołgu przekazanego potem w darze kościuszkowcom Z. Berlinga. Czołg ten dostał znamienną nazwę: "Mściciel Katynia".

W ogóle Smoleńsk 2010 zawiera w sobie bardzo wiele odniesień do Katynia 1940. Nie tylko z powodu tak oczywistego, jakim jest zagłada polskich elit na ziemi rosyjskiej. Syndrom kłamstwa katyńskiego dostał nowy impuls 10 kwietnia 2010. Śledztwo rosyjskie można przecież odczytywać w kontekście działań prokuratora Jurija Pokrowskiego w Norymberdze, ale także w odniesieniu do śledztwa jelcynowsko-putinowskiego 1990-2004. Jak obie te hece się skończyły, nie trzeba przypominać. 

Tragiczny paradoks polega na tym, że w rozbitym Tu-154M zginęły zarówno osoby, które w latach 90. XX wieku i później - w I dekadzie XXI stulecia - ostrzegały, że państwo polskie nie może zawierzyć sprawy katyńskiej rosyjskim śledczym, jak i persony, które, wykorzystywały piastowane urzędy i funckje społeczne do blokowania możliwość podjęcia choćby symbolicznej, ale suwerennej decyzji o wszczęciu polskiego śledztwa. Ta sytuacja została przełamana dopiero w 2004 roku.

Zaglądając za kulisy zasygnalizowanych wyżej zdarzeń można łatwiej zrozumieć, dlaczego po 10 kwietnia 2010 r. dla jednych państwo okazało się iluzją, a dla drugich, jak dla marszałka Sejmu - państwo to student prymus.     

Księgowy
O mnie Księgowy

Mówią, że jestem złośliwy. A ja po prostu nie mogę zapanować nad wadą szczerego wyrażania myśli.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka