No cóż, ja to mam te swoje różne rozmyślania, myślę, że ciekawe i oryginalne... (przynajmniej moim zdaniem, które się dla mnie liczy, co Inni sądzą o moich przemyśleniach i wnioskach, to ich sprawy, nie moje...) A tu nadchodzi banalność, takie proste życie, i jest jakieś umówienie z ""facetem" do przeglądu pieca. In się on umawia, że będzie od rana do 12:00. I nie tylko nie przychodzi, ale się nie komunikuje też, nie daje znaku życia...
No cóż, szczerze mówiąc jest to dla mnie istotny problem, nie wiem, co mam robić teraz, jak planować czas, itp....
ALE!
Jaki stąd wniosek, i gdzie my żyjemy.... Cóż, mnie się to kojarzy, ze słynnym Luisem de Funesem i historiami, w których uczestniczył (kto nie wie, kto to, sugeruję poszukać na Youtube). Tak więc, ogólnie funkcjonowanie w Polsce, to życie w kraju Luisa de Funese (prawdopodobnie nie tylko w Polsce tak jest). Tak więc żyjąc w krajach Luisa de Funesa można się nieźle pośmiać przynajmniej. Podsumowując jeszcze bardziej - mamy jednak spokój oraz możemy się pośmiać, to juź naprawdę SPORO!!!