Krytyka Politechniczna Krytyka Politechniczna
223
BLOG

Negocjacje

Krytyka Politechniczna Krytyka Politechniczna PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Wczoraj miało miejsce drugie spotkanie Jarosława Kaczyńskiego, lidera obozu politycznego, który sprawuje władzę wykonawczą i posiada większość w obydwu izbach parlamentu, i Prezydenta RP, Andrzeja Dudy. Spotkania, według doniesień prasowych, dotyczyły reformy sądownictwa, którą przygotowuje w ramach inicjatywy ustawodawczej Prezydent, a na którą zdecydował się po zawetowaniu dwóch ustaw - o Krajowej Radzie Sądownictwa i o Sądzie Najwyższym.

Aby przeanalizować to spotkanie, należy wstępnie poczynić pewne założenia, które pozwalają je racjonalnie uzasadnić. Zakładam tutaj, że obydwie strony chcą zreformować sądownictwo.

Zacznijmy od procesu ustawodawczego, który inicjuje Prezydent swoim projektem. Tekst projektu ustawy trafia do Sejmu, gdzie przechodzi standardowo przez komisje, głosowanie plenarne, trafia następnie do Senatu. Senat może wnieść poprawki do projektu - wówczas wraca on znów do Sejmu, który może je przyjąć bądź odrzucić. Koniec końców ustawa wraca do Prezydenta, być może w zmienionej formie, która jest następnie podpisywana, wetowana lub kierowana do Trybunału Konstytucyjnego.

Z punktu widzenia Prezydenta ciężkie jest podpisanie ustawy, która w diametralny sposób różni się od jego pierwotnego projektu (np. jest kopią 1:1 zawetowanej ustawy). O ile raz można się sparzyć brakiem należytego dogadania istotnej dla głowy państwa ustawy (dlaczego - o tym pisałem już wcześniej), o tyle oczekiwanie innych rezultatów, powtarzając cały czas to samo, jest, łagodnie rzecz biorąc, zachowaniem naiwnym. A z politycznego punktu widzenia to podwójna porażka (PAD - bo nie przeprowadził reformy, którą firmuje, obozu rządowego - bo znów nie potrafił tej reformy przeprowadzić), która raczej zaowocuje spadkami poparcia (natomiast wybory samorządowe są już za rok).

Z punktu widzenia obozu rządzącego ciężkie do przyjęcia będą projekty, które nie doprowadzą do istotnych zmian w działaniu SN i KRS. Oczywiście słowo 'reforma' może być różnie rozumiane, nawet na wysokim poziomie abstrakcji, więc aby proces legislacyjny przeszedł od początku do końca (ustawa by została podpisana), należy się dogadać, o co wszystkim tak naprawdę chodzi.

Ostatnie dwa tygodnie to dobry moment na takie spotkania, ponieważ jedna i druga strona ma już materiał, nad którym można rozmawiać, ma ustalone (na wysokim poziomie abstrakcji) założenia, które można sobie wzajemnie przedstawiać, negocjować i ustalać ewentualny protokół rozbieżności. Plusem tego jest możliwość ukazania projektu już wstępnie oszlifowanego, który będzie narażony na mniejszą liczbę istotnych poprawek w parlamencie (co może być PAD nie na rękę), a na który również strona rządowa ma pewien wpływ. Trzecia tura negocjacji może nastąpić w momencie, gdy ustawa trafi do Senatu - bo to jest miejsce, gdzie można jeszcze ewentualne zastrzeżenia Prezydenta uwzględnić, zanim klamka zapadnie. Nie ma tutaj nic dziwnego - targowanie się jest tak samo elementem polityki jak i biznesu, a tutaj pozwala również uniknąć kosztownej wpadki (zarabiając przy okazji punkty w kategorii 'przeprowadzone reformy'). Rzadko również w III RP były tego typu procesy ustawodawcze, o tak dużym poziomie skomplikowania dziedziny (bo ustawy te nie są 'hotfixami' prostych błędów w istniejącym systemie prawnym, tylko napisaniem tego fragmentu prawa na nowo), więc również sytuacja jest niecodzienna i wymaga silniejszego pochylenia się nad nią.



Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka