Krytyka Polityczna Krytyka Polityczna
127
BLOG

Feministki głosują na PiS

Krytyka Polityczna Krytyka Polityczna Polityka Obserwuj notkę 33

Na polskiej scenie politycznej dominuje dwubiegunowy podział polityczny. Niekiedy tylko dopuszcza się trzeciego gracza, a dalej jest już tylko ściana. W zasadzie istnieją tylko PiS i PO, ale żeby załatwić PO można postawić je na chwilę do kąta i udawać, że ten drugi biegun to LiD. Ponieważ partie niechętnie prezentują swoje programy wyborcze, a media jeszcze mniej chętnie o tym informują, trzeba działać nieco po omacku. Nic dziwnego, że w takiej sytuacji gubią się nawet ludzie skądinąd rozumni i dają się wpuszczać w wybieranie przypominające obstawianie, które z kilku kół jest najmniej okrągłe.

W najnowszej „Europie” deklaracje wyborcze składa Magdalena Środa, z którą rozmawia Cezary Michalski. W dodatku „Dziennika” Michalski od jakiegoś czasu przepytuje polskich liberałów, przyszedł więc czas i na liberałkę. Środa mówi, dlaczego nie wierzy w "konserwatywną odrębność" polskiego społeczeństwa i opowiada o swoistej blokadzie, jaką na drodze modernizacji stanowi Kościół katolicki. Wraca nawet przereklamowana wypowiedź ze Sztokholmu, a była ministra jeszcze raz tłumaczy, że sam Jan Paweł II wypowiadał się w podobnym tonie, bo jak wiadomo nic tak nie legitymizuje jak poparcie byłego papieża.
Sam Michalski przekonuje, że prosty lud ma tylko dwie drogi: Urban albo Rydzyk i w związku z tym lepiej nie zwalczać zbyt zajadle Rydzyka, bo wiadomo, że nie ma nic gorszego niż Urban. Okazuje się zresztą, że i feministki mogły się znaleźć w tej grupie jako alternatywa. Przegrały sprawę, bo zamiast bywać na strajkach, dyskutowały między sobą o pornografii: "W 1991 czy 1992 roku w <> trwała dyskusja między Agnieszką Graff, Kazimierą Szczuką i innymi polskimi feministkami na temat tego, czy feminizm powinien się angażować w delegalizowanie pornografii, czy raczej walczyć o pornografię przyjazną kobietom. [...] A z drugiej strony widziałem o. Rydzyka, który bierze udział w strajku okupacyjnym w likwidowanym Tormięsie, gdzie głodowali robotnicy razem z żonami. I te kobiety traktowały go tam jak zbawcę. Kiedy na to patrzyłem, było dla mnie oczywiste, kto się społecznie tutaj zakorzeni, a kto poniesie klęskę".
Prawdziwy prorok, wszystko przewidział, a do tego na podstawie wydarzeń, które nie miały miejsca. Tak się bowiem składa, że debata o której mówi Michalski miała miejsce prawie dziesięć lat później i wcale nie wypowiadały się tam jedynie feministki. Zostawmy jednak ten wątek, bo teraz już wiemy, że nadmierne zajmowanie się porno grozi marginalizacją.

Najbardziej zaskakująca część rozmowy ze Środą to końcowy fragment poświęcony bieżącej sytuacji, w tym wyborom. Michalski stawia kolejną interesującą tezę: Partia Kobiet miała szansę dotrzeć do „kobiet z łódzkich blokowisk" i "nauczycielek z dwójką dzieci", ale wszystko zostało zaprzepaszczone przez jeden plakat wyborczy, który przerobił je na „obnażające się gwiazdy popkultury". Środa postanawia przebić Michalskiego i wyznaje, że jako feministka głosowałaby na PiS. Dlaczego? „Tam jest przynajmniej jakieś zrozumienie dla problematyki kobiecej – czasem naiwne (rączki całujemy), czasem cyniczne (kobiety osłodzą wizerunek), czasem pragmatyczne (polityka prorodzinna się przyda), ostatnio nawet feministyczne (tajemnicza Nelly)”.
Dlaczego jednak osoba mająca poglądy feministyczne miałaby popierać działania, które instrumentalizują kwestię emancypacji i stawiają rodzinę zdecydowanie ponad interesami kobiet – trudno dociec. Podobnie jak trudno zrozumieć, dlaczego wybór miałby się ograniczać jedynie do dwóch partii prawicowych, bo jako oponenta Środa wskazuje Platformę: „PO jest w moim przekonaniu najbardziej antykobiecą i antyfeministyczną frakcją ostatniego parlamentu i tych wyborów – żadnej wrażliwości na problematykę równość płci, żadnej wrażliwości na problematykę kobiecą, nawet wśród pań do PO przynależących”.

Kiedy wydaje się, że wszystko jest już jasne, Środa wyciąga inną kategorię – obywatel. Z niewiadomego powodu wybór Środy jako feministki różni się od jej wyboru jako obywatela. Wówczas nie tylko zmienia się optyka, ale nawet pojawia się trzecia partia, w efekcie otrzymujemy stwierdzenie: „Cała nadzieja w LiD". Nadzieja na co?

PO jest antykobiece, PiS podobno „pro”, Nelly Rokita jest feministką, a nadzieją ekipa, którą była pełnomocniczka d/s równego statusu zna od podszewki, więc na temat uczciwości jej prokobiecych deklaracji uprzejmie milczy.

Jeśli jednak zgodnie z wolą PiS przez chwilę drugą prawdziwą partią będzie LiD, to jak tutaj wypadnie porównanie w kwestii kobiecej? Nieważne. Grunt że PiS otrzymało nowy elektorat – feministki. PO też świetnie sobie poradzi, bo seksistów w kraju nad Wisłą nigdy nie brakowało. Obywatele zagłosują na LiD, a obywatelek w ogóle nie ma, więc w Sejmie będzie tych kilka partii, które różnią się między sobą jedynie siłą woli.
Krzysztof Tomasik

Krytyka Polityczna

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka