Krytyka Polityczna Krytyka Polityczna
39
BLOG

Gdula: Krzywda i wina

Krytyka Polityczna Krytyka Polityczna Polityka Obserwuj notkę 19

Kiedy usłyszałem w lecie, że Polscy żołnierze ostrzelali afgańską wioskę i zabili kilku cywilów, byłem wściekły. Wściekły, że zginęli niewinni ludzie i że Polacy zabili ich na wojnie, której celu nie starano się nawet dobrze uzasadnić w demokratycznej debacie. Przed wyjazdem Polskich wojsk do Afganistanu, podobnie jak wcześniej, kiedy żołnierze jechali do Iraku, media zadbały, aby panował zdrowy konsens wokół „wojny z terroryzmem". Dlatego nie zdziwiłem się, że szybko po ostrzelaniu Nangar Khel nad sprawą zabicia afgańskich cywilów zrobiło się cicho.

Ostatnio coś się zmieniło. Prokuratura zaaresztowała żołnierzy odpowiedzialnych za ostrzał wioski. Gazeta Wyborcza nie bała się wyraźnie postawić pytania, czy polscy żołnierze nie są winni zbrodni wojennej i pogwałcenia zapisów konwencji haskiej i genewskiej. W mediach żołnierzy nie traktuje się jak ofiar nadgorliwej prokuratury i nie zapewnia się o ich niewinności. Nie są też kreowani na zwyrodnialców odpowiedzialnych za masakrę niewinnych ludzi. Nie ma ani łatwego rozgrzeszania, ani prostych wyjaśnień sprowadzających masakrę do indywidualnych patologicznych skłonności sprawców. Wiemy, że niezależnie od wyniku postępowania prokuratury sprawa nie będzie zakończona. Nangar Khel nie jest wyłącznie sprawą strzelających żołnierzy. Stał się sprawą, za którą odpowiedzialność ponoszą lub powinni ponosić wszyscy Polacy.

Takiego sposobu ujęcia problemu polskiego udziału w wojnie trudno się było spodziewać. Polacy wcześniej czuli się zwolnieni z zadawania pytań o sens wysyłania polskich wojsk na „wojnę z terroryzmem". Długo żyliśmy w cieniu drugiej wojny światowej. Ta wojna dawała nam poczucie dumy ze zwycięstwa i wygodny status ofiary. Dawała alibi bycia po słusznej stronie i chroniła przed poczuciem winy. Dziś odnaleźliśmy się na pozycji sprawcy. Nawet jeśli nie jesteśmy pewni motywu, to nie ulega wątpliwości, że pociągnęliśmy za spust.

Nie jesteśmy pewni, dlaczego to zrobiliśmy. Od początku Polacy nie godzili się na tę wojnę. Dowody można znaleźć w badaniach opinii publicznej. A jednak pojechaliśmy, dając się zaszantażować lojalnością wobec sojuszników i koniecznością dotrzymywania sojuszy. Dziś, kiedy zajmujemy pozycję sprawców, możemy odzyskać kontrolę nad naszym działaniem spoglądając bez zniekształcenia na wojny, w których bierzemy udział. Co zobaczymy? Wojny bez wyraźnego celu i wyraźnego wroga. Operacje zakładające łamanie praw człowieka i przesuwanie granic tego, co dopuszczalne w upadlaniu ludzi. Wojny, w których prywatne koncerny zgarniają kokosy zajmując się obsługą okupacji.

Pozycja sprawcy nie jest najwygodniejsza, bo nie można czuć się już rycerzem bez skazy. Jednocześnie pojawia się jednak większa gotowość do przyjmowania odpowiedzialności za podejmowane działania. Dziś musimy zmierzyć się z rzeczywistością i zdecydować, czy dalej chcemy uczestniczyć w wojnach, na które jechali rycerze bez skazy. I nic nie zwolni nas już z odpowiedzialności za tę decyzję.

Maciej Gdula 

Krytyka Polityczna

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka