Poranne internetowe wydanie „Le Figuro” zamieszcza dziś reportaż Delphie MINOUI korespondenta specjalnego gazety w Trypolisie. Postanowiłem przetłumaczyć i zamieścić ten tekst, w którym umiłowany syn Sejf al-Islam Kadafi twierdzi, że „Za dwa dni porządek w kraju zostanie przywrócony”, a ojca nazywa „ofiarą kampanii propagandowej zagranicznych mediów”.
„Wybiera zieloną kanapę, która stoi pod gigantycznym portretem pułkownika Kadafiego. Ręce skrzyżowane na wełnianym swetrze, Sejf al-Islam („miecz islamu”) wykazuje wobec gości niezachwianą determinację.
- Sytuacja jest doskonała, możecie ją ocenić sami - podkreśla w swojej bezbłędnej angielszczyźnie ukochany syn Libijskiego Przewodnika.
Gwałtownym machnięciem ręki, jakby obroną przed natrętną muchą odrzuca przy tym jakąkolwiek możliwość upadku dotychczasowego reżimu.
- Gwarantuję, za dwa dni porządek w kraju zostanie przywrócony – powtarza, uśmiechając się nerwowo.
Rzeczywiście, grube szyby tego białego budynku w centrum miasta, gdzie przyjmuje swoich gości z początkiem nadejścia nocy, nie pozwalają przedostać się do wnętrza najmniejszym nawet sygnałom niestabilizacji. Na zewnątrz cisza unosi się nad Trypolisem. Może tylko za wyjątkiem sławnego Zielonego Placu, gdzie garstka wesołych zuchów, w oparach alkoholu wyśpiewuje niestrudzenie hymny na chwałę „ukochanego Przewodnika”, życząc mu „długiego życia”. W tym teatrze cieni, informacje które przychodzą z sąsiednich miast – Zuwara, Zawiya, Misourata – są całkowicie zniekształcone. A tymczasem właśnie tam, powstanie zainspirowane rebelią na wschodzie, trwa na dobre.
- To prawda, że na wschodzie jest trochę bałaganu – przyznaje ten, którego nazywa się tu „biznesmenem dyplomacji” – Ale – mówi dalej, a jego twarz przybiera nagle surowy wygląd – obiecuję tam szybkie przywrócenie porządku.
Przyznaje także, iż śmierć poniosło kilkaset osób. „W początkowym okresie starć, głównie w Benghazi i El Beida, gdzie policjanci nieco spanikowali i zaczęli strzelać do tych, którzy zaatakowali posterunki. Zaprzecza natomiast wszystkim innym pogłoskom: atakom powietrznym, gwałtom uznanym przez ONZ jako „zbrodnie przeciwko ludzkości”…
- Jesteśmy ofiarami propagandowej kampanii zagranicznej prasy. Co gorsza – stwierdza z gniewem - zdarza się po raz pierwszy w historii współczesnej dyplomacji, aby Rada Bezpieczeństwa uchwaliła rezolucję opierając się na kłamliwych raportach.
To mógł być jeden z powodów dla których jego biuro wydało w ostatnim czasie wizy kilkudziesięciu zagranicznym dziennikarzom.
- Witajcie w Libii. Otwórzcie oczy, pokażcie mi bomby, pokażcie rannych. Przechadzajcie się swobodnie po Trypolisie – zachęca reporterów, choć ta swoboda jest jednak ograniczona i zabezpieczona „w interesie waszego bezpieczeństwa”.
A co myśleć o opozycjonistach, którzy utrzymują nadal, że na wschodzie tworzy się rząd tymczasowy?
- Ci ludzie są mało wiarygodni. To są oportuniści, którzy jeszcze wczoraj byli z nami, a dziś zmieniają skórę. Amerykanie są naiwni, gdy chcą z nimi rozpoczynać dialog – mówi Sejf al-Islam Kadafi. I powtarza swoje życzenie „powrotu do normalności”, aby wreszcie móc „rozpocząć jak najszybciej szeroki plan reform”, którego początek był już dawno przewidziany właśnie na 2 marca. W programie przemian: wypracowanie konstytucji, nowy kodeks karny i liberalizacja prasy.
Czy nie będzie to wszystko zbyt późno wobec protestów, które przybierają na sile?
- Tysiące osób regularnie błagają mnie, abym zaprowadził porządek. To prości ludzie, rolnicy, ludzie skromni. Ich marzeniem jest spokój, to, żeby ich dzieci poszły do szkoły i nie były narażone na niebezpieczeństwo – mówi, zarzucając manifestantom to, że sieją terror. „Niewinne ofiary” chaosu otrzymały więc w kopercie po 400 dolarów jako „rekompensatę kosztów utrzymania, która jest następstwem rozruchów”.
38-letni Sejf al-Islam Kadafi jest z wykształcenia architektem, absolwentem Londyn School of Economics. Identyfikowany był zawsze jako człowiek postępu. Gdy 10 lat temu wyszedł z cienia, wśród społeczności międzynarodowej zyskał uznanie jako mediator w momencie, kiedy pozycja Libii na arenie międzynarodowej osłabła w związku z utożsamianiem tego kraju jako oazy islamskiego terroryzmu. Postawiony przez ojca na czele Fundacji Kadafiego, ten golden boy z ogoloną głową, rozpoczął pod przykrywką tej organizacji politykę pojednania i otwarcia na zewnątrz. To z jego inicjatywy wypłacono odszkodowania rodzinom ofiar katastrofy Lockerbie (1988) i francuskiego samolotu UTA (1989) w których Libijczycy maczali palce. W początkach 2009 to on ośmielił się mówić publicznie o pewnych niedostatkach „ w mechanizmach władzy i demokracji” w Libii.
Tak więc również on znalazł się na czele operacji której celem jest urzekanie Zachodu w obliczu kryzysu, który wybuchł w kraju po 41 latach rządów jego ojca. Czy jednak ten zdolny rozmówca jest w stanie sprawić, że ludzie zapomną szalone deklaracje jego ojca, który jeszcze w ubiegły wtorek ogłaszał w amerykańskim ABC i brytyjskim BBC: „Mój naród mnie kocha. On umrze, aby mnie ocalić”. A czy on sam nie deklarował w libijskiej telewizji 20 lutego że poleją się „rzeki krwi”, czy nie obiecywał walki „do ostatniej kuli”?
Gdy zmniejsza się jego międzynarodowy kredyt zaufania, Sejf al-Islam Kadafi ma na ustach tylko jedno słowo: przywrócić spokój
- Mój ojciec ma się dobrze – przypomina męczącym już nieco głosem – Ja nie mam żadnych ambicji, aby zostać prezydentem Libii”.
Inne tematy w dziale Rozmaitości