W mojej notce „Zróżnicowane kłamstwa Tuska” z 4 marca br., powtórzyłem za profesorem Legutko jedną z tez z expose Tuska, który postulował, aby językowi migowemu nadać w Polsce status języka urzędowego.
Przyznaję ze wstydem, myliłem się, gdy wykpiwałem pana premiera. Tym razem Donald Tusk nie kłamał. Język migowy będzie urzędowym językiem polskim.
Przeczuwała to swoim wielkim dziennikarskim nosem najznakomitsza z dziennikarzy, wielka i ciągle młoda, specjalistka od katastrof kabackich, Monika O.
Ona od dawna wiedziała, choć oczywiście nie mogła nikomu zdradzić źródła (kto dziś w Polsce zdradziłby źródło...), że szef sił powietrznych, przed feralnym lotem 10 kwietnia 2010, zarządził odprawę na Okęciu o godzinie 6 rano! O szóstej! Co więcej, w trakcie odprawy generał rozmawiał! Rozmawiał z dowódcą TU – 154!!!
Monika O. która nigdy się nie myli, nie pomyliła się i tym razem. Dziś, 10 miesięcy po 10 kwietnia ujawniono materiał, o którym dzielna Monika O wiedziała od dawna. Tym materiałem jest filmowy zapis kamer rozmieszczonych na lotnisku. Pech chce, że jest to film niemy. No wiecie, takie śmieszne obrazki jak z filmów z lat 20-ych XX wieku...
Ale dzielni dziennikarze, którzy myśl najdzielniejszej z dzielnych Moniki O twórczo rozwijają w prasie, radio, telewizji twierdzą, że z obrazków można wnioskować, że między generałem, a dowódcą załogi prezydenckiego samolotu doszło do gwałtownej wymiany zdań. Że dowódca odmawiał lotu z powodu braku prognozy pogody na lotnisku docelowym.
Winnych katastrofy na lotnisku w Smoleńsku znamy oczywiście od 10 kwietnia 2010 z enuncjacji specjalistów i przedstawicieli rządów Rzeczypospolitej Polski i Federacji Rosyjskiej. Brak tylko materialnego dowodu. No bo podobno ta próbka krwi generała jest jakaś zwietrzała, zresztą prawdopodobnie w ogóle nie ma jej jeszcze w Polsce, no i te 0,6 promila to maleńkie piwo, które stosunkowo niedawno wykluczało w ogóle stan nietrzeźwości nie tylko kierowców pojazdów mechanicznych, a co dopiero pasażerów statków powietrznych...
Ale gdyby teraz ten niemy film z Okęcia jakoś udźwiękowić, jakoś podpicować, to byłby może dowód, że była presja, że dowódca nie chciał, a generał chciał?...
Ale od czego jest rozum w głowie? Premier powiedział w expose, że język migowy będzie językiem oficjalnym? Więc będzie!!!
Powoła się ekspertów, którzy gesty trupa generała i trupa dowódcy samolotu przełożą na drugi obowiązujący w Polsce język, język polski. I będzie dowód!!!
Dołączy się do tego dowód Wałęsy i będzie komplet.
Co to jest dowód Wałęsy w sprawie smoleńskiej?
Nie wiecie?
Polsko, obudź się!!!
Przecież Wałęsa mówi wyraźnie, logicznie, a dla niekumatych powtarza od 10 miesięcy: trzeba migowo, albo jeszcze jakoś inaczej, odtworzyć rozmowę Kaczyńskich: tego „durnia prezydenta” z tym jego bratem Jarosławem.
No i wtedy będzie jasne, że ta umierająca matka była tylko pretekstem.
Że oni knuli, że jeden drugiego chciał zabić, bo ten prezydent chciał być wybrany na drugą kadencję, ale oczywiście nie miał na to żadnych szans, więc ten drugi postanowił go zabić, żeby pochować tego prezydenta na Wawelu, żeby chociaż legenda bliźniaków została...
Tyle wynika na dziś z języka polskiego, tego na migi...
Inne tematy w dziale Rozmaitości