Sowiecka gra wydaje mi się jasna. Ona wymaga tylko z naszej strony trochę cierpliwości. Myślę, że 11 kwietnia 2011 roku w poniedziałek, w trakcie spotkania Komorowskiego i Miedwiediewa dojdzie do historycznego zwrotu.
Sowiecki generalissimus powie naszemu gajowemu, że on nie wiedział nic o podmianie tablic w Smoleńsku, że to jakiś dupek z obwodu ośmielił się zaprzeczyć temu, co Rosja od dawna uznała za stalinowską zbrodnię, i że należy odkręcić zmienioną z piątku na sobotę tablicę i uznać, że tekst zaproponowany przez Stowarzyszenie Rodzin „Katyń 2010” wymaga tylko przetłumaczenia na język rosyjski, a wtedy wszystko będzie w porządku.
Rosjanie przez 60 lat grali z nami i z całym światem w ciemno nie uznając Zbrodni Katyńskiej. Naiwnością Andrzeja Wajdy i jego politycznych faworytów i mocodawców: Tusków i Komorowskich było sądzić, że pokazanie po smoleńskiej tragedii w sowieckiej telewizji filmu „Katyń” oświeci rosyjskie społeczeństwo, a zwłaszcza jego przywódców.
Rosjanie postanowili zagrać dziś o najwyższą stawkę. Rok po tragedii smoleńskiej i w 71 rocznicę Zbrodni Katyńskiej mówią znowu: to nie my. Taka jest wymowa faktów w momencie, gdy piszę te słowa.
Ale przecież rosyjska gra nie może być tak płytka. Grając trupami ponad dwudziestu tysięcy zamordowanych polskich oficerów, kładąc na stół na dodatek urzędującego jeszcze przed rokiem prezydenta RP, generalicję i czołowych polityków polskich zabitych w katastrofie smoleńskiej, Rosjanom musi chodzić o coś więcej.
Chodzi im więc o co? Zakładam, że Miedwiediew w poniedziałek obieca Komorowskiemu przywrócenie tablicy Stowarzyszenia Rodzin „Katyń 2010”. Nie przypuszczam jednak, aby był to z jego strony gest dobrej woli. Miedwiediew i Putin będą oczekiwać od Komorowskiego i Tuska pewnych koncesji.
Czego dotyczyć będzie ten układ? Nie ma wątpliwości, że w tym przetargu gra iść będzie o 96 trupów z 10 kwietnia.
To moja czysta spekulacja.
Do dziś, do 9 kwietnia 2011 roku kwestia odpowiedzialności za katastrofę lotniczą w dniu 10 kwietnia 2010 roku była dla mnie sprawą karygodnego, związanego z odpowiedzialnością karną, słowiańskiego bałaganu.
Dziś obawiam się, że polskie argumenty dotyczące odpowiedzialności strony rosyjskiej mogą być tak poważne, że Rosjanie zaczynają szukać wszelkich możliwości szantażu Tuska i Komorowskiego, aby polska komisja nie ujawniała światu w całości swoich ustaleń.
Niewiele osób w Polsce potraktowało do tej pory poważnie uwagi RP jako państwa rejestracji i państwa operatora do projektu raportu końcowego z badania wypadku samolotu Tu-154M opracowanego przez Międzynarodowy Komitet Lotniczy. Dokument nosi datę 19 grudnia 2010 i jest spisany na 148 stronach.
Uwagi stanowią miażdżącą analizę raportu sowieckiego komitetu lotniczego. Przypomnijmy sobie wściekłą reakcję ministra spraw zagranicznych Rosji, który bronił tezy MAK o wyłącznej winie strony polskiej za organizację i skutki tragicznego lotu.
Co kryje się za tą wściekłą obroną?
Zakładnikami jakiej tajemnicy mają być dla Rosji Tusk i Komorowski?
Od jutra zaczynam starannie studiować polskie uwagi do raportu MAK. I jak Bóg da, napiszę o tym niebawem.
Inne tematy w dziale Rozmaitości