Nasze Słońce Boliwii zapowiedziało wczoraj, że autostrada z Łodzi do Warszawy będzie przejezdna przed Euro2012.
-Będzie przejezdna, ale bez tych wykończeń i bajerów – mówił Donald Tusk.
Niby to proste. Francuski Larousse definiuje autostradę jako szeroką drogę z dwoma odseparowanymi od siebie kierunkami jazdy, bez skrzyżowań na tym samym poziomie.
Rzecz komplikuje się jednak już na poziomie ustawy o polskich drogach publicznych, czy ustawy o autostradach oraz ministerialnych rozporządzeń. Premier Tusk nie myślał chyba o rozporządzeniu Rady Ministrów w sprawie sieci autostrad i dróg ekspresowych. Dokument ten dokładnie precyzuje, że mamy w Polsce 7.300 km dróg ekspresowych, w tym 2.000 km autostrad.
Prezes Rady Ministrów nie myślał też chyba o rozporządzeniu swojego ministra infrastruktury, które w VIII działach, 131 paragrafach i 5 załącznikach precyzuje wymogi techniczno – budowlane dotyczące autostrad płatnych. Dokument ten określa precyzyjnie nie tylko takie podstawowe parametry jak długość, szerokość, wysokość, czy prędkość, ale pochylenia poprzeczne i podłużne, odcinki krzywoliniowe, łuki kołowe, dopuszczalne przyśpieszenia dośrodkowe, kąty zwrotu trasy, krzywe wypukłe, krzywe wklęsłe…I tak przez kilkadziesiąt stron.
Pewnie tych kilkaset stron autostradowych standardów premier rządu polskiego uznał za zbyteczny balast dla polskiego standardu autostrady.
- Autostrada jak mi powiedzieli fachowcy będzie przejezdna – oświadczył Tusk akceptując odstąpienie GDDKiA od kontraktu z chińskim konsorcjum na budowę autostrady Łódź – Warszawa – Autostrada będzie przejezdna, ale bez wykończenia i tych bajerów.
I znów mi to pobrzmiewa Kwaśniewskim, który w dyskusji o możliwości zorganizowania olimpiady w Zakopanem, pewnie po szklaneczce herbaty z prądem krzyczał:
A wy tam możecie gwizdać pod smrekami, a olimpiada w Zakopanem i tak będzie.
A więc czekamy. I na olimpiadę i na mistrzostwa Europy.
Inne tematy w dziale Rozmaitości