Marek Darmas Marek Darmas
443
BLOG

TAŃCZĄCY Z PALIKOTEM

Marek Darmas Marek Darmas Rozmaitości Obserwuj notkę 3

 

Łoskot, który słychać wyraźnie ze wszystkich kierunków z odległości 200 metrów. Patrole policji – mundurowi i tajniacy. Straż miejska. Wojsko. Samochody opancerzone w bocznych uliczkach. Armatki wodne...
 
A wszystko to w obronie dwudziestu, może trzydziestu błaznów w pomarańczowych podkoszulkach niezręcznie podrygujących w takt łoskotu wydobywającego się z potężnych głośników. Władza używa potężnych sił, aby zapewnić ochronę grupie błaznów na których przechodnie patrzą z politowaniem. Nawet gdyby ktoś chciał nawiązać z nimi dialog, to kordon policji na to nie pozwoli. Są więc śmiesznie wyizolowani, śmiesznie podrygujący, zagłuszający sami wszelki rozsądek.
 
Jest w tym towarzystwie kilkoro młodych, nieśmiałych ludzi: jakiś facet wykrzykujący nie wiadomo co, bo nie jest w stanie przekrzyczeć własnego głośnika, jakaś totalnie zagubiona dziewczyna w okularach, która wygląda na taką, która pyta mamy, czy może wrócić do domu przed zapadnięciem zmierzchu, jakichś paru facetów w średnim wieku co to nie wiedzą gdzie i po co przybyli, no i połowa starszych, dobrze po pięćdziesiątce panów. I coś korzycż, coś mówią, coś chcą podać przechodniom - ulotkę, broszurę, ale jak, skoro sami nie moga się przebić przez ten kordon policji, która ich otacza. Ani pomarańczowe t-short’y, ani ten potworny jazgot muzyki, ani ich dziwne podrygi nie przydają powagi hasłom wypisanym na pomarańczowych koszulkach i na białym namiocie:
 
-Palikot na prezydenta.
 
Zbierają się pod knajpą z najtańszą w stolicy wódą i najtańszymi zakąskami od jakiegoś czasu jak na zawołanie dnia dziesiątego każdego miesiąca, gdy wiadomo, że ze Starego Miasta, po mszy, przejdzie pod pałac na Krakowskim Przedmieściu „Marsz pamięci”. Wiadomo, że ci, którzy przychodzą tu od 15 miesięcy będą chcieli uczcić datę katastrofy smoleńskiej, że zaczną od polskiego hymnu, że wysłuchają 5-minutowego podziękowania Jarosława Kaczyńskiego, że odśpiewają „Boże coś Polskę”, złożą kwiaty, zapalą znicze, trochę pogadają, trochę pomilczą i rozejdą się w spokoju.
 
Potem TVN, Żakowski, Olejnik, Lis, Paradowska, a także Tomasz Wołek dopatrzą się w tym „Marszu” elementów faszyzmu. W nagrobnych lampkach dostrzegą faszystowskie pochodnie. Ale niech tam…
 
Tymczasem grupka pomarańczowych błaznów pod namiotem Palikota będzie chciała demokratycznie zagłuszyć pamięć katastrofy, i hymn i Kaczyńskiego i „Boże coś Polskę”.
 
Wczoraj około 19.30 było pod pałacem na Krakowskim Przedmieściu tak jak zwykle od kilku miesięcy. Setki uzbrojonych po zęby funkcjonariuszy zapewniających bezpieczeństwo podrygującym w tak szaleńczych rytmów płynącym z głośników błaznom Palikota i tysięczny pochód tych, którzy chcieli oddać cześć ofiarom smoleńskiej tragedii.
 
Aby wejść w żałobny kondukt z buciorami lub muzyką trzeba być w naszym kraju człowiekiem niezrównoważonym psychicznie, pijanym lub dobrze opłaconym. Palikot to umie robić, Palikom jest mistrzem chochołów spod knajpy z najtańszą wódą i najtańszymi w Warszawie zakąskami. Ci ludzie spod jego namiotu są jak ta wóda i te zakąski, najtańszymi ludźmi w stolicy. Im nie chodzi o nic. Przypuszczam, że podrygują, wrzeszczą, inkasują, odchodzą.
 
Żadna telewizja, żaden reporter radiowy, ani żadna gazeta nie napisze później, że prawo do zgromadzeń nie może oznaczać tyranii dźwięków i błazenady. Władzom Warszawy, którym przewodzi prezydent, wiceprezes Platformy Obywatelskiej nie przeszkadza, że pochód żałobników zakłócany jest przez błazeńską antymanifestację. Może dlatego, że ci w pomarańczowych podkoszulkach, to kumple Palikota, kumpla liderów PO i prezydenta RP ?

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Rozmaitości