Wiemy już za ile. Nie wiemy jeszcze tylko kto z polskiej prezydencji od 1 lipca do 31 grudnia bawić się będzie w przywództwo na Starym Kontynencie.
Przypomnijmy może za „Gazetą Polską”, która czerpie informacje z oficjalnych danych MSZ: budżet polskiej prezydencji wynosi 430.000.000 złotych – niemal pół miliarda. Każdy dzień zabawy Tuska i jego ekipy kosztować więc będzie 2.300.000 złotych. Dwa miliony trzysta tysięcy.
Kto się bawi za nasze pieniądze ?
Cały rząd – od Tuska do Arabskiego i Dowgielewicza.
Następnie idą wiceministrowie do spraw europejskich. W każdym resorcie mianowano europejskiego podsekretarza stanu: od kancelarii prezesa rady ministrów do ministerstwa sportu i turystyki.
Najjaśniejsza Rzeczpospolita przemawia od 1 lipca do Europy ustami rzeczników prezydencji. Mianowano ich 23 – w każdym ministerstwie jeden – od rzecznika polskiej prezydencji do narodowego instytutu audiowizualnego i urzędu ochrony konkurencji i konsumentów.
Niezależnie od tego powołano skromny, siedmioosobowy zespół prasowo – informacyjny z dwoma rzecznikami, monitoringiem mediów i osobą na etacie odpowiedzialnego za politykę informacyjną.
40 osób w ministerstwie spraw zagranicznych zostało oddelegowanych do prac przygotowujących polską prezydencję. Wymienia się tu siedmiu podsekretarzy stanu, a także dyrektorów departamentów koordynacji, spraw europejskich, wspólnej polityki zagranicznej, polityki europejskiej, komitetu spraw europejskich. Gdyby koś wyjaśnił Czytelnikom salonu24 jaka jest różnica między wspólną polityką, polityka europejską i komitetem spraw europejskich…Bączki polskiej prezydencji kręcą się także wokół prawa unii, bezpieczeństwa unii, informacji unii, sportu unii, kultury unii, itp., itd…
W tym historycznym dla narodu i państwa momencie rząd Tuska nie wahał się sięgnąć również po nasze brukselskie posiłki. Stałe przedstawicielstwo Polski w Radzie Unii reprezentowane jest w trakcie prezydencji przez skromny zespół kilkudziesięciu przedstawicieli. Czołową rolę w polskim zespole odgrywa koordynator spraw traktatowych, naruszeń prawa i rekrutacji do Unii.
Gdy więc komuś coś naruszono, gdyś szukał roboty, to można do niego dzwonić do Brukseli na numer: 32 kierunkowy, 2 7804 267, albo e-mail:
mariusz.daca@msz.gov.pl
Stażami w Brukseli i zatrudnieniem w unii zajmuje się także pani Urszula Drożdż. Gdy jesteś w potrzebie dzwoń: 32/2 7804 218 lub pisz:
urszula.drozdz@msz.gov.pl
Natomiast gdyby interesowały cię kwestie horyzontalne, to wal w Belgii do koordynatora Huberta. On jest od stosunków horyzontalnych (zainteresowanym służę kontaktem)
Sejm i senat RP także mają w Brukseli swoich ludzi. To wszystko po to, abyśmy się czuli w Europie jak u siebie.
Na wszelki wypadek wzięliśmy ze sobą koordynatora i specjalistę do spraw stosunków transatlantyckich, gdyby był jakiś interes do zrobienia między obu Amerykami i Europą.
Gdyby zaś nie daj Bóg wojna, to mamy w drużynie Tuska speca od procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie, innego od Zatoki Perskiej, a innego jeszcze od Bałkanów Zachodnich.
Konflikt w Afryce Subsaharyjskiej ? Nic podobnego, nic nam nie grozi, dopóki czuwa nad tym pan Wudarski z MSZ.
Ale strzeżonego Pan Bóg strzeże. Mamy więc grupę bezpieczeństwa i obrony z koordynatorem, z dyrektorem do spraw uzbrojenia i Anną Tyszkiewicz, która kontroluje eksport broni, czuwa nad rozbrojeniem i zapobiega proliferacji.
W sprawach regionalnych mamy szefową grupy przyjaciół prezydencji.
Te 430.000.000 złotych rozpłynie się jak woda na nieformalnych spotkaniach, których w lipcu zaplanowano osiemnaście. W Sopocie pani minister Ewa Kopacz z domu Lis znany pediatra z Szydłowca leczyła europejską służbę zdrowia, która wyraźnie niedomaga.
Także w Sopocie pani minister Jolanta Fedak, która kiedyś zaczynała jako sekretarz gminy, uczyła Europę jak skutecznie walczyć z bezrobociem.
Były też nieformalne spotkania dotyczące dorobku Polski i Europy w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości. Polskie ministerstwo spraw zagranicznych usiłowało nauczyć Europę, jak prowadzić skuteczną politykę zewnętrzną.
Przyznać trzeba, iż tempo polskiej prezydencji jest tak zawrotne, iż w sierpniu przewidziano wolne. Polska i Europa leżeć będą bykiem.
Dopiero we wrześniu polska prezydencja znów na nieformalnych spotkaniach zacznie uczyć Europę ekonomii i finansów. Kontynuować będziemy europejskie korepetycje ze spraw międzynarodowych, kultury, a także agrokultury i rybactwa (port rzeczny we Wrocławiu). Na naszych zachodnich rubieżach pan minister Klich da wykład o swoich doświadczeniach w dziedzinie obrony narodowej. O sporcie będziemy dyskutować z Europą na nieformalnych party w Krakowie.
Europejskie bączki przestaną się kręcić w Brukseli 9 i w Strasburgu 14 grudnia. Tego dnia Kuba Wojewódzki powsadza polskie i unijne flagi w psie gówno, da może znowu plenerowy koncert, a gawiedź ucieszy kolorowymi balonikami i pokazem sztucznych ogni.
Tak skończy się największe wydarzenie w historii Polski od czasów Zjazdu Gnieźnieńskiego. Program polskiej prezydencji przewidział, kto miał wystąpić w roli głównej na inauguracji 6 lipca w Strasburgu.
Pytanie za dwa punkty: kto jako premier zamknie polski cyrk w Strasburgu 14 grudnia ?...
Inne tematy w dziale Rozmaitości