Już blisko dwa tygodnie, gdy Tusk kręci w Europie polskie bączki.
Polityka zagraniczna Unii pod prezydenctwem pana ministra Radka wygląda przejrzyście: sojusze na wschodzie i zachodzie, północy i południu.
- Pełne bezpieczeństwo. Triumf polskiej dyplomacji porównywalny ze Zjazdem Gnieźnieńskim - powiedział nam pan premier Donald Tusk.
Są tylko jakieś drobne konflikty na granicy francusko – włoskiej z przepływem emigrantów libijskich. Rządy obu państw wybrały jednak najlepsze z możliwych wyjście i zgodziły się, aby mediatorem był pan minister Miller.
- Na szczęści skończyłem już raport smoleński – powiedział salonowi24 pan minister Miller – i teraz bez reszty mogę poświęcić się europejskiej idei tak drogiej naszemu panu premierowi Donaldowi Tuskowi. A przy okazji pomogę w rozładowaniu europejskiego kryzysu na tym odcinku.
Opozycja twierdzi, że w szeregach Platformy Obywatelskiej dzieją się dziwne rzeczy, że jej szeregi zasilają setki martwych dusz. Jednakże pan minister Miller nie ma nic wspólnego z łamaniem ustawy o stowarzyszeniach. Obiecał nam jednak, że raport w tej sprawie ujawni opinii publicznej zaraz po wyborach 8 października, to znaczy za jakieś piętnaście, do dwudziestu miesięcy po tłumaczeniu dokumentu na 27 języków Unii.
Finansowe bączki dostał do ręki pan minister Vincent. Pierwszym posunięciem pana ministra finansów Unii ma być zastąpienie zegara Balcerowicza odmierzającego 855 miliardowy dług Polski na rogu Marszałkowskiej i Alei, kolorowym bączkiem.
- Nie wszyscy popierali ten pomysł – skwitował słowa krytyki pan minister. Ale mnie wydawał się on dość oryginalny. Taki sympatyczny bączek w centrum europejskiej stolicy… I nich się to tak kręci, aż przestanie…
Zaraz po tym pan minister Vincent zażegnał kryzys w Grecji. Mówi się teraz o finansowej zapaści Portugalii i Italii. Ale tamtejsze rynki odetchnęły z ulgą, gdy przypomniano, iż europejskiej kasy pilnuje przecież teraz polski absolwent angielskiej szkoły. Pewność europejskich rynków może wynikać także z faktu, iż córka pana ministra Vincenta cieszy się mocną opinią w kołach zbliżonych do polskiego MSZ. Szkoda tylko, że pewne obawy przed restrykcyjną polityką pana ministra Vincenta są w Europie tak wielkie, że dyplomatycznie nie zaprasza się go nawet na obrady grupy ministrów finansów strefy euro.
Gdyby interwencja polskiego ministra finansów nie przyniosła spodziewanych rezultatów, to w stan gotowości postawiono resort pana ministra skarbu Aleksandra Grada. Od trzech lat prowadził on tajne negocjacje z szejkami z Kataru, tymi samymi, którzy uratowali od zapaści polski przemysł stoczniowy. Europa zamarła ze zdziwienia, gdy usłyszała wówczas plany polskiego premiera, który nie wiadomo z jakich powodów groził panu ministrowi Gradowi utratą stanowiska. Na szczęście jak pamiętamy, pan minister Grad zachował swoją pozycję i teraz może służyć swoimi kontaktami na świecie Europie. I właśnie dziś miliarderzy z Kataru chętnie wyciągną ręce, aby na prośbę pana ministra Grada ratować stocznie w Portugalii, Grecji, Francji, Niemczech, gdzie trzeba. Mówi się także, że pan minister Grad prowadzi niezwykle delikatne negocjacje z inwestorami z Bahrajnu, którzy chętnie przyjdą z pomocą Grecji. Nieoficjalnie mówi się o tym, że pan minister Grad pośredniczy w transakcji sprzedaży jednej z greckich wysp córce multimiliardera z jednego z krajów Zatoki Perskiej.
- Z tą sprzedażą wyspy greckiej, to ja nie potwierdzam i nie zaprzeczam – powiedział salonowi24 pan premier Tusk - Ale gdyby tak miało się stać, to Polska stawia jeden warunek: wszystkie sprzedane wyspy malujemy na zielono. To od jakiegoś czasu nasz narodowy kolor. Taka jest moja umowa z panem przewodniczącym Barroso i panem premierem Buzkiem.
W trakcie polskiej prezydencji ma być wreszcie sfinalizowany zakup przez Warszawę francuskich TGV. Są to pociągi wielkich szybkości, które trasę Warszawa – Gdańsk pokonywać będą pod koniec 2011 roku z prędkością 350 kilometrów na godzinę. Podróż z Krakowa do Warszawy trwać będzie takim pociągiem około 1 godziny. Dobrze poinformowane źródła twierdzą, że pan minister Cezary Grabarczyk szykuje jeszcze jedną, wielką niespodziankę pod koniec tego roku. Otóż okazuje się, że informacje o problemach z budową autostrady Łódź – Warszawa przez chińskie konsorcjum były tylko partyjną grą Platformy Obywatelskiej, która informując o kłopotach chciała sprawdzić reakcje opozycji. Natomiast pan minister Grabarczyk prowadził w tym czasie intensywne rozmowy z naszymi wypróbowanymi europejskimi partnerami, którzy zostaną zaangażowani do budowy polskich autostrad. Niemiecko – francusko – belgijskie konsorcjum przyrzekło panu ministrowi Grabarczykowi wybudować jeszcze przed wyborami i przed zakończeniem polskiej prezydencji autostradowe połączenia wszystkich miast – organizatorów euro2012.
- Dotarły do mnie te wiadomości. Ale nie jest prawdą, że cała ta operacja jest wyłącznie przedwyborczą grą Platformy Obywatelskiej – powiedział rzecznik rządu, pan minister Graś, którego zastaliśmy przy zamiataniu obejścia w willi pewnego obywatela unii.
Natomiast pan minister Sawicki walczy w Moskwie o pietruszkę, czyli drobiazg. Dlatego wysłał do jaskini lwa rezerwowego. Sam się nie fatygował, bo jak wiadomo z Moskwą nie warto rozmawiać osobiście.
Moskwie najlepiej przeciwstawić się całą siłą woli naszego ministra wojny Klicha. Podobno na czas polskiej prezydencji Klich zarządził przegrupowanie naszych sił zbrojnych. Nasza flota bałtycka operuje na granicy wód terytorialnych Rosji. Eskadry myśliwców patrolują z powietrza najbardziej wysunięte na wschód granice Unii. Na linii Bugu obserwuje się wzmożoną aktywność kilkunastu polskich dywizji. Mobilizowane są oddziały patriotów Platformy Obywatelskiej
- Proszę nie trywializować naszych bączków – ani w polityce wewnętrznej, ani w polityce zagranicznej - zżymał się pan premier Tusk. To wszystko się na razie kręci, obraca. Mamy dobrą pozycję w Unii i nie należy nam przeszkadzać. W razie czego mamy przecież jeszcze do wypuszczenia orliki i bieliki.
Inne tematy w dziale Rozmaitości