Marek Darmas Marek Darmas
610
BLOG

POCHODNIE TUSKA

Marek Darmas Marek Darmas Rozmaitości Obserwuj notkę 2

 

Polsko, śpij nadal spokojnie. Donald Tusk czuwa.
Donald wrócił wczoraj wieczorem z objazdu po Polsce. Zawadził o szpital w którym, dzięki nieustannym wysiłkom jego minister Ewy Kopacz, w znakomitych warunkach przebywa A-Z– człowiek żywa pochodnia.
I dziś rano Polska znów mogła odetchnąć spokojnie, bo premier jak gdyby nigdy nic podjął objazd swoich włości. Bo wszystko jest w porządku. Od A do Z.
               - Ten podpalacz, A-Z, złożył doniesienie o rzekomych nieprawidłowościach w urzędzie skarbowym – poinformował dziennikarzy premier. No i te kontrole nie wykazały żadnych nadużyć.
               A stwierdził to człowiek od nieprawidłowości najbardziej kompetentny, sama pani minister Pitera.
               Tusk zapewnił również, o czym poinformował portal internetowy „wirtualna polska”, że sytuacja materialna mężczyzny A-Z, który wczoraj postanowił spłonąć przed jego kancelarią …”nie była dramatycznie trudna”.
             A zapewnił o tym Tuska, zapewne najbardziej kompetentny człowiek naszego umiłowanego premiera, sam pan minister Vincent Rostowski, największy europejski finansista.
               Tymczasem z dalekiej Ameryki, pan myśliwy Komorowski zaapelował przez ocean, żeby nikt nie ważył się w kraju nad Wisłą wykorzystywać podpałki A-Z pod Urzędem Rady Ministrów do niecnych, celów kampanii wyborczej. Fakt podpalenia się człowieka w trakcie kampanii przed budynkiem URM nie ma bowiem – co oczywiste – z kampania absolutnie nic wspólnego.
           Więc posłuszne dziennikarskie krowy,  przeżuwacze prasy radia i telewizji poutykaly wiadomość o szaleńcu A - Z, który chciał nam wszystkim zepsuć week-end, gdzieś na dalszych stronach swych doniesień. „Wyborcza” ozdabia swoją pierwszą sobotnia stronę wywiadem z Januszem Głowackim, który pisze scenariusz do filmu Wajdy o bohaterze Wałęsie. Dla „Rzeczpospolitej” najważniejszą sprawą jest to, że „Kijów wybrał Zachód”. Radiowa „trójka” w dyskusji najtęższych politycznych głów o godzinie 9.10 nawet nie zająknęła się dlaczego 20 godzin wcześniej A-Z, były  funkcjonariusz biura śledczego, a potem urzędnik skarbowy oblał się benzyną i chciał spłonąć przed urzędem premiera Rzeczypospolitej.
               - Widocznie głupi jakiś – orzekł polityczny salon RP.
 
               Aby dziś w Polsce dociekać prawdy, trzeba doprawdy chodzić zakosami.
               - W Polsce po 20 latach niepodległości istnieje jeden hegemon – pisze profesor Zdzisław Krasnodębski, który wykładając w Szwajcarii, ma pewien dystans do Polski – Istnieje jedno centrum władzy wokół którego krążą satelity.
               Dlatego właśnie, że istnieje jedno centrum władzy, Napieralski, gdy dostał list od A-Z o nieprawidłowościach w urzędzie skarbowym, tak jak premier, natychmiast zawiadomił panią minister Julię Piterę. A ta rozpoczęła działania mające na celu sprawdzenie, czy doniesienie byłego funkcjonariusza odpowiednich służb odpowiadają prawdzie.
             I co stwierdziła pani minster Pietra? Zapewne nic. Działania pani minister Pitery trwały bowiem do czasu, aż przed kancelarią pana prezesa rady ministrów nie zapłonęła pochodnia A-Z.
               - Śmierć Leppera przemilczano dyskretnie – pisze profesor Zdzisław Krasnodębski. Katastrofa smoleńska jest całkowitym tabu. /…/. Bo Polacy wiedzą, że przy władzy można się pożywić i że lepiej z nią nie zadzierać.  
               - Dziś najskuteczniejszym i największym w Polsce biurem pośrednictwa pracy jest Platforma Obywatelska – mówi Jan Artymowski, niegdysiejszy sekretarz Sławomira Nowaka i sekretarz generalny młodzieżówki Platformy Obywatelskiej.
               - Skala władzy, a przez to możliwości Platformy są przeolbrzymie – mówi Artymowski – nieporównywalne do żadnej dotychczasowej partii w Polsce./…/. Jest minister skarbu, jest mnóstwo urzędów samorządowych, jest wojewoda, któremu podlegają spółki./…/.Olbrzymim pracodawcą są urzędy marszałkowskie, fundusze, agendy, spółki. Na Mazowszu wśród ludzi tam zatrudnionych trudno znaleźć kogoś, kto rodzinnie lub towarzysko nie jest związany z Platformą lub PSl-em. /…/. Każdy szeregowy członek PO może, jeśli chce i jest w odpowiednim układzie, znaleźć dobrą robotę.
               Wiemy juz dlaczego za rzadow Tuska nastapil tak nieprawdopodobny rozrost biurokracji mierzony 60.000 - tysiacami nowych urzedasow? Czy ten wywód byłego członka Platformy dostatecznie wyjaśnia na czym polegają spółdzielcze układy Tuska?
Kogo lub co trzeba jeszcze w Polsce podpalić, aby na dnie platformerskiego popiołu znaleźć w Polsce jeszcze coś szlachetnego?
Polsko, spij spokojnie, bo Donald czuwa...
Albo ludzie, obudzcie sie, bo kraj plonie...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości