Donald wie, że to armia największa, zaraz po Armii Czerwonej i gigantyczny worek wyborczych głosów.
Dlatego jego Platforma pracowała nad tym 400.000-ym elektoratem od początku kadencji. I z tego tez powodu, do wyborów, Tusk będzie bronił nauczycieli jak niepodległości. Przed dwoma laty obiecał tym zdyscyplinowanym żołnierzom lewicy i Platformy 15-procentową podwyżkę pensji w dwóch ratach. Tak się złożyło, że 400.000 belfrów dostało drugą ratę zwiększonego uposażenia miesiąc przed wyborami.
To nic, że według europejskich statystyk na które tak ochoczo powołuje się Platforma, polski nauczyciel legitymuje się najmniejszym w Europie tygodniowym pensum. Wynosi ono 18 godzin. W Wielkiej Brytanii nauczycielski tydzień liczy 35 godzin. W Holandii 29, a we Francji 26 godzin. Oczywiście inne są w tych krajach stawki uposażenia nauczycieli.
Jak wspomniałem Donald Tusk i jego Platforma nie dają podwyżek za darmo i nie na darmo wspierają grono pedagogiczne kraju. Powtarzam – ta 15-procentowa podwyżka oznaczała kupienie bardzo wielu z 400.000 głosów.
Tusk nie byłby jednak sobą, a jego platformersi nie byliby oszustami, gdyby sprawy przedstawiały się w sposób tak oczywiście prosty. Bo Tusk zawsze z jednej strony daje, żeby z drugiej strony odebrać.
Koszty tak znacznych podwyżek dla jednej grupy zawodowej byłby gigantycznym obciążeniem dla budżetu. Co więc zrobiono ? Przerzucono ich ciężar na samorządy. Dobry car Tusk dał podwyżkę, ale wypłacać ją mają źli bojarowie (baronowie): wójtowie, burmistrzowie, prezydenci.
Czy rząd zwiększył więc dotacje samorządów terytorialnych w dziedzinie oświaty ? Nic podobnego. Samorządy miały same poszukać źródeł finansowania.
Konsekwencje takiej polityki Tuska i jego ministerstwa edukacji były łatwe do przewidzenia. Samorządy, które nie mogły wypełnić rządowej dyrektywy odnośnie podwyżek uposażeń nauczycieli…zaczęły likwidować szkoły.
W marcu tego roku „Rzeczpospolita” informowała, że w ciągu pięciu ostatnich lat zamknięto już w Polsce 3.000 szkół. W ocenie przedstawicieli samorządów w kolejce czeka jeszcze do zamknięcia około 300 szkół. Można już wyobrazić sobie ogrom strat, które pokoleniami związane będą z tak dewastacyjną polityką oświatową ekipy będącej aktualnie u władzy. Ale i doraźne skutki są nie mniej katastrofalne. Likwidacja 3.300 szkół, to wzrost bezrobocia o co najmniej 100.000 osób!!!
3 lutego 2011 „Fakt” donosił, ze w Małopolscy i na Podkarpaciu przystąpiono do likwidacji 20 placówek. Od samorządowców zażądano, aby do końca lutego przesłali do kuratoriów listy szkół , które zostaną zlikwidowane.
„Fakt” opisuje także przypadek gminy Siemyśl, gdzie trzecia część budżetu idzie na pensje nauczycieli. Aby sprostać wymogom reformy Tuska wójt wstrzymał konieczne inwestycje drogowe.
Zapatrzone w Brukselę PO broni się argumentem niżu demograficznego który sprawia, że w wielu krajach Europy zamyka się szkoły i likwiduje się stanowiska pracy nauczycieli. Z tego powodu dziś we Francji odbywa się gigantyczna manifestacja, która tradycyjnie przejdzie od Placu Bastylii na Plac Rewolucji. Ponoć o godzinie 14.30 wyszło dziś na ulice Paryża 200.000 osób.
Strajki i manifestacje nauczycieli nad Sekwaną odbywają się niemal każdego roku. Biorą w nich udział także rodzice i uczniowie. Bywało, że protest gromadził milion osób, a władza nigdy nie mogła ignorować postulatów podwyżki płac, czy reformy systemu oświaty w kraju. Dziś francuscy nauczyciele protestują na ulicy przeciwko próbie likwidacji stanowisk pracy w szkołach.
Byłoby dobrze, gdyby naiwny, mocno lewicujący Związek Nauczycielstwa Polskiego dobrze obserwował paryską manifestację i znalazł w niej świeżą inspirację dla obrony uniwersalnych, edukacyjnych wartości, zamiast kontentować się pozorami zwycięstwa w negocjacjach z platformerskimi oszukańcami.
Inne tematy w dziale Rozmaitości