W styczniu tego roku Francja przeżyła szok na wiadomość o śmierci 9-letniej dziewczynki, która rzuciła się z mieszkania na V piętrze.
- To z powodu niani, która wtrąca się do wszystkiego – napisało dziecko w pożegnalnym liście.
Dziewczynka była diabetykiem. Tłumaczono więc, iż chroniczna choroba była przyczyną nadwrażliwości dziecka. Ale nie można również wykluczyć ubocznego działania leków, które tę nadwrażliwość spowodowały.
Kilka tygodni później 11-letni dzieciak powiesił się z powodu uwagi, którą otrzymał w szkole.
Samobójcza śmierć dziecka jest czymś, co trudno zrozumieć – pisze Le Figuro.
Mimo, że prowadzono na ten temat wiele badań i napisano wiele prac naukowych, to dane statystyczne dotyczące zjawiska są bardzo mało precyzyjne. Według ostatnich francuskich badań, samobójstwa mogą być drugą przyczynków zgonów wśród nastolatków do 15 roku życia.
- Są takie zachowania dzieci, które odbieramy jako ryzykowne, i ostatecznie wolimy je klasyfikować jako nieszczęśliwe wypadki – twierdzi cytowany przez gazetę profesor Boris Cyrulik.
Słynny psychiatra uważa, iż ryzykowna zabawa na krawędzi parapetu, czy nagłe wtargnięcie dziecka na ulicę można byłoby często zaliczyć również do nieudanej próby samobójstwa. Dorośli wolą je klasyfikować jednak właśnie jako ryzykowną zabawę, gdyż przeraża nas sama myśl o samobójstwie dziecka.
Co popycha dziecko do tak desperackich kroków?
Można stwierdzić, że w takich przypadkach mamy do czynienia z pewną formą nadwrażliwości lub poczucia samotności. W takich przypadkach wystarczy maleńki detonator – jakaś uwaga w dzienniczku szkolnym, czy kłótnia z kimś z najbliższych, aby wyzwolić reakcję, często niezwykle gwałtowną. I odwrotnie – dziecku wystarczy nieraz mały gest, czy ciepłe słowo, aby odwieść je od powziętego zamiaru.
- Dziecko nie myśli o śmierci tak jak osoba dorosła – twierdzi psychiatra. Dla dziecka umrzeć znaczy jedynie skończyć z sytuacją, która czyni je nieszczęśliwym.
- Dla dziecka, które nie ukończyło 5 roku życia śmierć jest tylko czasową nieobecnością – tłumaczy psychiatra Stephane Clerget. W wieku 5 – 8 lat śmierć oznacza dość niezrozumiały bezruch. Dopiero w wieku ośmiu lat dziecko zaczyna pojmować, że śmierć jest czymś nieodwracalnym. Dziecko, które staje na parapecie myśli więc o ucieczce, o tym, że odlatuje, że za chwilę uwolni się od czegoś, co jest nieprzyjemne. W jego umyśle ani przez moment nie pojawia się obraz człowieka roztrzaskanego o bruk…
Ale i w starszym wieku śmierć może być nadal dla dziecka czymś niepojętym. Dzieje się tak dlatego, że społeczeństwa robią wszystko, aby odepchnąć od siebie widmo śmierci. Dawniej, nawet dzieci, gromadziły się przy łóżku umierającego. Na wsi od najmłodszych lat człowiek oswojony był ze śmiercią zwierząt. Dziś jest inaczej. Dorośli starają się oszczędzić najmłodszych tego, co jest nieuchronne i ostateczne.
Istnieje wiele symptomów, które należy traktować jako niepokojącą zapowiedź problemów. Dobry uczeń, który nagle przestaje interesować się szkołą. Albo dziewczyna, która była duszą towarzystwa, a teraz stroni od swoich koleżanek.
- Niestety, u dzieci przejście do czynu to akt niezwykle impulsywny co sprawia, że prewencja w takich przypadkach jest szczególnie trudna – mówi profesor Cyrulik.
Amerykańskie Stowarzyszenie dla Przeciwdziałania Aktom Samobójstwa Dzieci i Młodzieży przeprowadziło ankietę, która zawierała takie pytania:
- Co byś uczynił, gdyby jeden z twoich przyjaciół zagroził, że popełni samobójstwo?
- Czy śmiałbyś się z tego ?
- Czy uznałbyś, że groźba była żartem, albo sposobem zwrócenia na siebie uwagi?
- Czy powiedziałbyś, żeby kolega nie mówił takich rzeczy?
- Czy zignorowałbyś to?
Gdybyś odpowiedział twierdząco tylko na jedno z tych pytań, to mógłbyś nie uratować życia osoby, która jest ci bliska.
Warto, aby u progu nowego roku szkolnego pamiętali o tym rodzice, nauczyciele, koleżanki i koledzy..
Inne tematy w dziale Rozmaitości