Marek Darmas Marek Darmas
361
BLOG

OFIARY TUSKOWEJ MIŁOŚCI

Marek Darmas Marek Darmas Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 

Rządzenie krajem, to odpowiedzialność za bezpieczeństwo jego obywateli. Każdy z nas płaci lub płacił do państwowej kiesy gigantyczne pieniądze z nadzieją, że w razie potrzeby państwo zapewni nam bezpieczeństwo opieki medycznej, zaopatrzenia emerytalnego lub bezpieczeństwa na ulicy i w domu, że dziecko pójdzie do szkoły i na stołówce zje obiad. Że za granicą z dumą powiem: jestem Polakiem.
 
Tymczasem Polska Tuska jest byle jaka. A być Polakiem, to żaden honor.
 
Polska jest propagandowym bublem Platformy. Oto próbka jej grzechów za rządów Tuska, którego celem jest władza dla władzy. Posługuję się przy tym danymi ogólnie dostępnymi w Europie i w kraju. Tylko jakoś nie chcą ich czytać propagandyści „zaprzyjaźnionych” telewizji, prasy i radia.
 
Statystyki mówią, że każdego roku w Polsce dochodzi do około 40.000 wypadków drogowych w których ginie około 4.000 osób. Poziom umieralności spowodowanej wypadkami drogowymi jest w Polsce najwyższy w Europie. Opublikowany w tym roku raport Najwyższej Izby Kontroli stwierdza, że  główną przyczyną wypadków na polskich drogach jest fatalny stan techniczny infrastruktury drogowej.  Tych 4.000 trupów, to maleńki kamyczek do autostradowego ogródka pana ministra Czarka Grabarczyka.
 
Siedemset osób ginie w Polsce każdego roku w wyniku zabójstw. Dzieje się tak czasem na skutek bójki (11.000 rocznie) lub rozbojów (ponad 15.000 w 2010 r). Na kradzieże narażeni jesteśmy 200.000 razy w roku. 100.000 razy w roku złodzieje próbują dostać się do naszego domu. 73.000 razy policyjne statystyki odnotowują jakiś przekręć gospodarczy, wyjąwszy oczywiście przekręty senatorów, posłów i ministrów pana premiera Donalda Tuska. Oni są niewinni. Ręczy za to poselskim słowem pan poseł Mirosław Sekuła z Platformy Obywatelskiej. Aby dopełnić obrazu państwa prawa Donalda Tuska, podane wyżej statystyki trzeba przemnożyć przez cztery. No i oczywiście nie mówił o nich w trakcie kampanii wyborczej odpowiedzialny za bezpieczeństwo wewnętrzne minister Jerzy Miller.
 
Na zewnątrz reprezentuje nas minister Radek. W młodości myślał, że sam wygra z Sowietami wojnę w Afganistanie, więc zgłosił się tam jako najemnik. Później ogłosił, że jego pałac jest strefą zdekomunizowaną. Za PiS-u pozwolono mu niestety bawić się już w prawdziwe wojsko. Za zmianę bar klubowych PO dało mu kształtować polską politykę zagraniczną. Radek myśli, że racja stanu Polski, to uśmiech w stronę Rosji raz, dygnięcie w stronę Niemiec dwa i ukłon w stronę Ameryki trzy. W tym kontredansie lepszym mężem stanu byłaby żona Radka.
 
Półtora roku po najtragiczniejszej ze wszystkich katastrof lotniczych pod Smoleńskiem w której ginie dwóch prezydentów RP i 94 osoby, na zasłużony odpoczynek premier wysyła ministra obrony narodowej. Natomiast Klichowi udało się przeżyć bez problemów wypadek Casy w styczniu 2008 roku w Mirosławcu, w którym zginęła 20-osobowa elita polskich sił powietrznych, a także rozbicie wojskowej „bryzy” w marcu 2009 w Gdyni, gdzie zginęła 4-osobowa załoga. Klich mógłby powiedzieć nam coś bliżej w tej kampanii na temat 28 poległych od 2007 roku w Afganistanie żołnierzy RP, czy pacjentach szpitala wojskowego w Krakowie, którzy po misjach wojskowych przebywają tu na oddziale psychiatrycznym. Sumienie ministra Klicha obciąża więc śmierć wielu osób. Wiele, bardzo wiele wdów, rodziców,  dzieci, chciałoby zadać byłemu ministrowi obrony pytanie: czy zrobił pan wszystko, aby oszczędzić życie naszych najbliższych? Czy z czystym sumieniem chce pan nadal reprezentować społeczeństwo w sejmie, senacie, czy diabli wiedzą wreszcie gdzie z czystym sumieniem rzuci pana, pana partia pod wodzą Tuska?
 
Europejskie Obserwatorium Bezdomności operujące danymi z poprzedniego spisu powszechnego stwierdza, że 6.481.200 osób żyło w Polsce w warunkach substandardowych. Co to znaczy? To są warunki urągające standardom przyjętym w cywilizowanych krajach Europy. W warunkach przeludnienia (mniej, niż 7 m2 powierzchni na osobę) żyło w tym czasie w Polsce 225.828 osób. W zbiorowych obiektach dla bezdomnych było w trakcie poprzedniego spisu powszechnego blisko 14.000 osób. W pomieszczeniach których nie można było zakwalifikować według żadnej europejskiej normy żyło 11.500 rodaków.
 
Z powodu braku dachu nad głową zamarza w Polsce każdego roku kilkaset osób. W 2009 było to 300 osób. W 2010, tylko w listopadzie i grudniu umarło na ulicach Polski 60 osób.
 
Czy o dramacie bezdomnych mówiła kiedykolwiek Jolanta Fedak, minister pracy i polityki socjalnej w rządzie Tuska? Koalicjantka premiera odpowiada także za blisko 2.000.000 bezrobotnych wykazanych w kraju we wrześniowym sprawozdaniu GUS. Półtora miliona tych nieszczęśników nie ma prawa do zasiłku. Druga połowa to mieszkańcy wsi, tak drogiej pani minister z PSL.
 
A zdrowie pod opieką pani minister Ewy Kopacz? Według raportu Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego z 2008 roku, wydatki na ochronę zdrowia należą w Polsce do najniższych w Europie. Umiera u nas 25 procent noworodków więcej, niż średnio w krajach unii. Rak oskrzeli i płuc zabierają w Polsce największy w Europie odsetek mężczyzn. Zapadalność na choroby zakaźne jest u nas zdecydowanie wyższa, niż średnia na kontynencie. Liczba osób niepełnosprawnych jest u nas najwyższa w unii.
 
Najlepszy uczeń w klasie, minister sprawiedliwości, dźwiga na swoim sumieniu wyroki uniewinniające palenie świętej księgi chrześcijaństwa, a jego kolega od rolnictwa powinien wytłumaczyć miastu i światu, co oznacza jego zgoda na dochodzenie do coraz bardziej sprawiedliwych dopłat bezpośrednich dla rolników w Polsce.
 
A edukacja pod batutą pani minister Hall? Nawet salon dziennikarski ogłasza dziś, że być w Polsce sześciolatkiem, to jakby odgrywać rolę królika doświadczalnego w eksperymentach pani minister.
 
Tyle na razie o stratach i zyskach ekipy Tuska.
 
Tymczasem europejski mędrzec, nadwiślański Platon, laureat pokojowej Nagrody Nobla twierdzi, że gdy wygra PiS, to Polsce grozi wojna domowa. W katedrze na Wawelu ten zasłużony kiedyś robotnik modlił się za zdrowie syna. Wyrzuty sumienia kazały mu ponoć przyklęknąć nawet przed sarkofagiem jego następcy. Nie starczyło mu widać tylko czasu, aby pomodlić się o rozum. W czasach miłości i pokoju głoszonych przez Tuska pan były prezydent powinien o tym pomyśleć. Bo w czasie wojny na myślenie będzie chyba na to za późno. A widmo wojny to nie tylko jego zasługa. Ten, który zieloną kartę do USA dostanie w pierwszej kolejności, też głosi, że trzeba się zbroić w karty, że też będzie wojna.
 
Choć ja bym może właśnie chciał tych kilka wojenek domowych o prawdę o Smoleńsku, o polską rację stanu, o dom dla każdego i o polskie drogi.  
 
Byłaby jeszcze wojenka o polityczną zbrodnię w biurze PiS w Łodzi i o żywą pochodnię przed kancelarią Tuska.
 
O wojnę futbolową i o tego kibica, którego policyjny bus rozjechał w Zielonej Górze.
 
I o prasę, która nie kłamie.  
 
Oj, byłoby o co walczyć…

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości