Może tytuł był zbyt drastyczny, może pora niewłaściwa? Moja notka z wątpliwościami na temat gazu łupkowego nie wzbudziła żadnego zainteresowania. Próbuję wieć raz jeszcze zainteresować nią Czytelników salonu 24. Jeśli przejdzie bez żadnej reakcji, to znaczy, że na to po prostu zasługuje.
Donald Tusk inaugurował już w kampanii PO pierwszy odwiert. A przemysłową eksploatację złóż zapowiedział za dwa, trzy lata. Jego platformerscy koledzy poszli krok dalej i zaczęli już dzielić zyski z eksploatacji gazów łupkowych w Polsce. Zyski zasilą fundusze emerytalne, kompletnie wyeksploatowane za czasów Rostowskiego.
Świat jest bardziej wstrzemięźliwy gdy chodzi o sens eksploatacji złóż gazów łupkowych. Na początku października Francja zapowiedziała anulowanie co najmniej 3 decyzji zezwalających na eksploatację złóż gazu łupkowego. 61 innych, wydanych już decyzji, także stoi pod znakiem zapytania.
Postanowiłem więc prześledzić doniesienia prasowe, aby dowiedzieć się, czego tak bardzo boją się Francuzi.
Oleje mineralne, węgiel i gaz są rezultatem organicznych przemian, które zachodzą w podziemnych osadach pod wpływem temperatury i ciśnienia. Glony i plankton zamieniają się z biegiem czasu w ropę, a rośliny w węgiel. W przypadku gdy następuje dalsze podwyższenie temperatury, produkty organiczne zamieniają się w gaz. Ropa i gaz powstałe w gęstych warstwach ilastych mają naturalną tendencję do wędrówki w kierunku porowatych skał zwanych łupkmi, które znajdują się wyżej. Oleje mineralne i gazy uwięzione w tej warstwie tworzą to, co nazywane jest konwencjonalnym i łatwym do eksploatacji zbiornikiem zasobów naturalnych.
Aby eksploatować oleje mineralne trzeba więc najpierw dotrzeć do łupków. Kopaliny które nadają się do eksploatacji znajdują się na głębokości 1,5 – 2,5 kilometra. Trzeba najpierw wykonać pionowy odwiert, a następnie drążyć poziomy tunel o długości kilkuset metrów, aby móc w nim umieścić coś w rodzaju rury. Przewód ten posłuży do wprowadzenia do skały pod olbrzymim ciśnieniem wody zmieszanej z piaskiem oraz dodatkiem, który uczyni skałę przepuszczalną. Ten etap pracy francuscy inżynierowie nazywają frakturacją hydrauliczną. Trwa on od kilku godzin do kilku dni. Woda i ciśnienie pozwalają na to, aby gaz lub olej wzniosły się możliwie jak najbliżej powierzchni.
Firma Halliburton z USA eksperymentowała z tą metodą wydobywczą pod koniec lat 40-ych XX wieku. Trzeba było jednak niemal pół wieku, aby ta technika eksploatacji zaczęła być ekonomicznie interesująca. Stało się tak z uwagi na świadomość, iż konwencjonalne metody wydobycia oraz zasoby gazu i ropy są na świecie ograniczone. Administracja USA wprowadziła więc szereg zachęt finansowych dla przedsiębiorstw, które zdecydowały stosować ten sposób wydobycia gazu i oleju mineralnego. Jednakże od początku XXI wieku wydobycie gazu tą metodą ustabilizowało się w Stanach na mniej więcej takim samym poziomie. Za to amerykańska technologia ruszyła na podbój świata.
Czyżby USA zależało na ograniczeniu produkcji i sprzedaży wyłącznie technologii ?
Czy nie ma w takiej polityce jakiegoś drugiego dna ?
Czy metodą łupkową da się precyzyjnie określić wielkość zasobów ropy lub gazu ?
Czy da się wykluczyć ryzyko tej metody eksploatacji podziemnych bogactw ?
Pytania tego rodzaj można mnożyć. Spróbujmy odpowiedzieć na kilka z nich.
Chodzi więc najpierw o zagrożenie środowiska, które jest nieodłącznie związane z wszelkimi przemysłowymi metodami eksploatacji podziemnych zasobów. To są metody, które degradują środowisko Istnieje dość obszerna dokumentacja, która pokazuje jakie spustoszenie w krajobrazie Ameryki Północnej spowodowała ta metoda stosowana jak powiedziałem w ograniczonym zakresie i w ściśle określonym czasie w latach 40-ych ubiegłego wieku.
Powiedziałem również wyżej, że woda pompowana odwiertem na głębokość około 2 kilometrów zawiera bakteriobójcze substancje chemiczne, które mają zapobiec procesowi zatykania się szczelin. Ekologowie twierdzą, że niektóre z tych substancji są rakotwórcze. Istnieją więc uzasadnione obawy dotyczące sanitarnego ryzyka operacji.
Poza tym wszelka nieostrożność, najmniejsza nieszczelność, czy brak precyzji przy wierceniu otworów, a następnie w procesie frakturacji hydraulicznej, mogą doprowadzić do skażenia studni lub wód podziemnych. Na 31 wierceń, które wykonano w okolicach Quebek w Kanadzie, aż 11 uznano w lutym tego roku za zagrażające wodom podziemnym. Mieszkańcy Teksasu stwierdzili skażenie wody w kranach metanem oraz innymi trudnymi do rozpoznania dodatkami chemicznymi.
Należy również wiedzieć, że same łupki są znakomitym siedliskiem dla metali ciężkich i elementów radioaktywnych. Frakturacja za pomocą ciśnienia i wody może wyzwolić te elementy lub wydobyć je na zewnątrz.
Metoda wydobywania gazu z łupków wymaga olbrzymiej ilości wody. Każdy odwiert, a będą ich tysiące, wymaga od 10.000 do 20.000 metrów sześciennych wody. To jak pisze obrazowo Le Figaro, pojemność od 4 do 8 basenów olimpijskich. Tylko po to, aby wyznaczyć na ziemi obszar do zbadania zasobów gazu łupkowego należy wykonać od 15 do 30 odwiertów. Proszę policzyć jakie będzie zużycie wody tylko w fazie wstępnych badań pokładów gazu łupkowego.
Dodajmy wreszcie obawy geologów, którzy sygnalizują także możliwość wzbudzenia w czasie tych prac mikrofal sejsmicznych, co w określonych rejonach może spowodować zupełnie nieprzewidziane zachowania skorupy ziemskiej.
Przeważa pogląd, że dopóty dopóki nie zrobi się licznych i precyzyjnych wierceń, to nie będziemy w stanie określić wielkości złoża. Jednakże np. we Francji w samym tylko regionie Montelimar w departamencie Drome, gdzie kompania naftowa Total przeprowadziła wiercenia, pokłady gazu określono na 950 miliardów m3. Zasoby te wystarczałyby na pokrycie zapotrzebowania kraju w ciągu 21 lat. Amerykańskie raporty mówią o pokładach francuskiego gazu mierzonych bilionami metrów sześciennych. Nie jest zatem prawdą, że to Polska jest gazowym Eldorado.
Zastanawiające więc, dlaczego w maju tego roku francuskie Zgromadzenie Narodowe głosami 287 za, 186 przeciw, uchwaliło ustawę zabraniającą eksploatacji gazu łupkowego metodą frakturacji ?
Głos decydujący należał tu ponoć do pani Nathalie Kościuszko – Morizet, francuskiej minister ochrony środowiska, która dostrzega i podziela wszelkie zastrzeżenia związane z eksploatacją podziemnych złóż bogactw naturalnych za pomocą metod, które mogą przynieść więcej strat, niż pożytków.
Tymczasem w Polsce zyski z eksploatacji złóż gazu łupkowego zostały już przez ekipę Tuska podzielone. Polscy emeryci i renciści, którym Platforma odebrała w tym roku wszelką nadzieję na godne życie za parę lat, będą po 2014 roku żyć z łupków. Tak zapewniał i Tusk i Platforma i minister Rostowski.
Jeśli jednak prawdą jest to, co piszą we Francji o niebezpieczeństwach eksploatacji skał łupkowych, to może lepiej by było nie dożywać w Polsce wieku emerytalnego ?
Inne tematy w dziale Rozmaitości