Polskie rewolucje zaczynają się zazwyczaj od buntu tych, którym doskwiera brak wolności słowa.
„Prasa kłamie” – krzyczała Polska w marcu 1968 podczas słynnego studenckiego buntu.
Kulminacją dumnego okresu „Solidarności” były „dni bez prasy” latem 1981 roku.
A w mrocznym okresie stanu wojennego powszechne było przecież wystawianie telewizora w oknie z ekranem zwróconym na ulicę lub spacery w godzinach głównego wydania dziennika telewizyjnego.
Obawiam się, że nowy właściciel „Rzeczpospolitej”, dokonując dziś zmian personalnych w redakcji dziennika chce odebrać polskiemu czytelnikowi ostatni, popularny bastion wolności słowa.
Wolna opinia pojawiać się więc będzie na portalach internetowych dopóki nam ich nie zamkną.
A później na ulicy.
Bo w kraju do wolności słowa tak jak Polska już przyzwyczajonym, nie da się już urobić opinii publicznej.
Bo człowieka, który zaznał wolnosci nie można bałamucić.
Można go tylko zabić
Inne tematy w dziale Rozmaitości