Marek Darmas Marek Darmas
420
BLOG

POLSKA III LIGA GAJOWEGO I TUSKA

Marek Darmas Marek Darmas Rozmaitości Obserwuj notkę 3

 

54-letni, nowo upieczony tatuś zapewne uroczej Julii, urodzonej z włoskiej modelki Carla Bruny, prezydent Francji Nicolas Sarkozy, jest w pierwszym pokoleniu potomek węgierskiego Żyda.
Sarkozy przeżył na początku ubiegłego tygodnia dwa dni i dwie noce w Brukseli, w towarzystwie kanclerza Niemiec, pani Angely Merkel. Po upojnej nocy z wtorku na środę francusko – niemiecka para zakończyła rozmowy o godzinie piątej nad ranem. Sarkozy wrócił do Paryża w czwartek. Ucałował zapewne cudowną Julię i jej matkę i  o godzinie 20.15 wystąpił przed kamerami francuskiej telewizji.
Gdzie bawił i co robił w tym czasie nasz dzielny wojak Tusk, tego agencje nie podały. Widziano go jak plątał się samotnie po sali, a później w towarzystwie nadal nie wpuszczanego na salony Vincenta Angielskiego Rostowskiego, bełkotał coś w Brukseli o wewnętrznych problemach z tworzeniem rządu w Polsce.
Natomiast jeśli wierzyć ośrodkom badania opinii publicznej, wystąpienie szefa rządu francuskiego oglądało blisko 12 milionów widzów. To rekord który oznacza, że co czwarty Francuz oglądający TF1 i co piąty telewidz France2 chciał wiedzieć, co ma do powiedzenia ich prezydent na temat zakończonego w Brukseli szczytu w trakcie polskiej prezydencji.
Sarkazy był w życiowej formie. Niestety, nie miał on dla Francuzów dobrych wiadomości. Przewidywania dotyczące wzrostu ekonomicznego Francji są w roku przyszłym na poziomie 1 procenta, zamiast uprzednio anonsowanych 1,75. To oznacza, iż trzeba pilnie znaleźć oszczędności rzędu 6 – 8 miliardów euro, aby zbilansować budżet 2012. Sarkozy oburzył się jednak, gdy dziennikarze pytali, czy podniesienie podatku VAT nie byłoby najprostszym sposobem poszukiwania pieniędzy. Sarkozy wykluczył nad Sekwaną taką możliwość.
- To byłoby zbyt łatwe i bardzo niesprawiedliwe - powiedział. Miałoby także katastrofalny wpływ na konsumpcję. Co do szczegółów przedsięwzięć rządowych, porozmawiamy o nich po spotkaniu G20, które odbędzie się w Cannes 3 i 4 listopada.
Tusk i Rostowski nie mają takich skrupułów. Przestawienie wajchy na maksymalnie dozwolone 25 procent VAT jest więc nad Wisłą tylko kwestią czasu. Bo wzrost gospodarczy będzie u nas także zdecydowanie mniejszy, niż zakładał Rostowski. Więc budżet się nie złoży takze u nas. Tylko kto wie, ile braknie?
Odnosząc się do problemów Hellenów, prezydent Francji powiedział, że liczy na to, że Grecja zrozumie konieczność reform i znaczenie walki z nadużyciami w dziedzinie finansów.
- To był błąd, gdy w 2001 r. do strefy euro wszedł kraj, który fałszował statystyki, którego ekonomia nie spełniała podstawowych kryteriów. Konsekwencje tych błędów płacimy właśnie teraz. Francja może więc stracić dziś z tego powodu 11,5 miliarda euro, które zostały pożyczone na 3 – 5 procent. Dotychczas jeszcze Francja nie straciła, a nawet zarobiła 200 milionów. Gdy Grecy zastosują europejski plan ratunkowy, to nikt na tym nie straci. Bo Grecja to przede wszystkim Europa i strefa euro – powiedział Sarkozy. Kraj ten może uratować się dzięki podjętym w Brukseli decyzjom. Gdybyśmy nie rozwiązali problemów Grecji, to Europa i świat pogrążałyby się w katastrofie.
Polsce i jej przywódcom nie starczyło czasu, aby w minionej dekadzie dołączyć ze złotówką do wspólnego koszyka europejskich walut. Zapowiedź Tuska o tym, że wejdziemy do strefy euro w 2010 roku traktować należało jak wszystkie zapowiedzi Pinokia.
Sarkozy zapowiedział zaś, że Banque de France, instytucja z czasów Napoleona, ma za zadanie koordynację wysiłków prywatnych banków w dziedzinie kredytowej pomocy dla Grecji. Gubernator narodowego banku zapowiedział już w najbliższych dniach spotkanie wszystkich szefów banków. Oprócz problemów dotyczących partycypacji tych banków w akcji pomocy Grecji, gubernator Banque de France apelować będzie także o umiar w stosowaniu systemu nagród i podziału dywidendy.
- Czas najwyższy, aby banki myślały bardziej o klientach, a może nieco mniej o zyskach swoich akcjonariuszy – powiedział Sarkozy.
W Polsce postkomunista Marek Belka jest człowiekiem pod szczególnym nadzorem. Nie ma do niego nic ani prezydent, ani premier. Inny cudotwórca Jan Krzysztof Bielecki jako nadzorca PEKAO S.A. tolerował w jednym z oddziałów cyrkową parę w której jedno oskubywało bank, a drugie brylowało jako gwiazda telewizji. Sprawa została już dawno zapomniana przez prasę, gdy Bielecki, pierwszy kumpel Tuska od gały, został również jego głównym doradcą. W Polsce takie instytucje jak Rada Polityki Pieniężnej, to groteskowy sabat czarownic, które nie mają nic do gadania właśnie zwłaszcza w sprawach pieniężnych. Przekonała się o tym Zyta Gilowska, chcąc cokolwiek powiedzieć o katastrofalnej sytuacji pieniądza i budżetu polskiego w trakcie kampanii wyborczej.
Odnosi się wrażenie, że Polską rządzą instytucje i ludzie na pokaz, że bardziej rządzi duch, niż prawo.
Sarkozy zapowiedział też, iż jego życzeniem jest, aby Francja i Niemcy stały się „krajami wagi ciężkiej dla europejskiej ekonomii”.
- Przestańmy wreszcie myśleć kategoriami francuskiego i niemieckiego interesu. Stwórzmy francusko – niemiecką bazę ekonomicznych zależności. Pomyślmy o wspólnym systemie fiskalnym. Zastanówmy się nad stworzeniem wspólnej stawki VAT. Przybliżmy planowanie naszych budżetów. Wydaje mi się bowiem, że brak nam w strefie euro prawdziwego ducha integracji. Jest go natomiast zbyt dużo w strefie 27 krajów Unii, która ponoć ma zamiar jeszcze się powiększyć.
I tu znów, w przeciwieństwie do Polski, polityka zagraniczna, to polityka gospodarcza. Za pomocą polityki gospodarczej osiągać bowiem można polityczne cele w innych dziedzinach. Daje temu przykład nie tylko potomek Bonapartego, ale także zwykły pułkownik KGB zza wschodniej granicy. Sarkozy nie jeździ za granicę z kurtuazyjną wizytą jeśli nie towarzyszy jej podpisanie wielomiliardowego kontraktu na dostawę siłowni atomowej, sprzedaż szybkiego pociągu, samolotów, czy uzbrojenia. Tusk robi z siebie błazna w czpce boliwijskich górali, albo daje sobie przypinać świecidełka Karola Wielkiego w Akwizgranie, choć wiadomo, że są to gesty bez jakiegokolwiek znaczenia.
Polska zaś zamiast kreować politykę, tworzy coraz to nowe figury geometryczne: trójkąty weimarskie, kółka wyszehradzkie, czy nowe otwarcie na wschodzie. Zachłystuje się nimi Radek, któryego jedynym osiągnięciem w polityce jest chyba tylko zdekomunizowanie okolic własnej posiadłości.
Dokonałem wyżej bardzo skrótowego omówienia wystąpienia francuskiej głowy państwa, które kreśli najbliższe zamierzenia integracyjne dla wybranych krajów Europy.
Jak starałem się pokazać, nie ma w tych zamierzeniach   cienia polskiej inicjatywy, choć przecież Polska od kilku miesięcy przewodniczy Unii. Obecność polskiego premiera w trakcie brukselskiego spotkania odnotowały tylko raz zgryźliwe niemieckie brukowce, gdy czołobitny polski premier z wielką uniżonością całował dłoń Angeli Merkel.
Wydaje się tymczasem, że najwyższy polski niepokój powinny budzić zapowiedzi prezydenta Francji o konieczności stworzenia francusko – niemieckiej lokomotywy. To będzie europejska ekstraklasa. Pociągną za nią kraje strefy euro. Polska w obecności Tuska, stała się więc w Brukseli zespołem III ligi europejskiej. Tusk nie podniósł choćby jednego argumentu za tym, aby tak się nie stało. Wrócił on z europejskiego szczytu i zaszył się gdzieś głęboko, nie zdając sprawy z tego co się stało ani polskiemu rządowi, ani polskiemu narodowi. Wychynie pewnie niedługo z tego swojego niebytu, aby ogłosić kolejną wojnę na poziomie Rycha, Zbycha lub Grzecha, albo przeciwnie, ogłosi kolejną krucjatę miłości. Tymczasem Polska będzie spychana w europejski i światowy niebyt. Po ukonstytuowaniu rządu, pan premier uda się pewnie na zasłużony urlop w górach.
Przeciwwagą dla tuskowatej nijakości mógłby być prezydent RP. Nasz poczciwy gajowy nie rozumie, albo nie chce zrozumieć, że inercja szefa rady ministrów i miesięczne jesienne wakacje jego rządu nie służą sprawie Polski.
Natomiast w tym samym wystąpieniu poświęconym głównie Europie, Sarkozy ostro skrytykował pomysły reformy systemu edukacji narodowej przedstawione przez jego prawdopodobnego kontrkandydata w walce o fotel głowy państwa, socjalisty Franois Holland. Chce on zatrudnić w oświacie 60.000 dodatkowych nauczycieli (pamiętacie Państwo podobny, przedwyborczy pomysł Tuska – podwyżki pensji dla nauczycieli ?).
- Skąd znajdziemy na to pieniądze – zapytał dziennikarzy Sarkozy. Mamy rozdawać pieniądze tylko po to, aby zrobić przyjemność związkowcom ? Francji nie stać na to, aby zatrudniać w ten sposób nową armię funkcjonariuszy państwowych.
Prezydent Francji nie pozostawił też suchej nitki na reformie czasu pracy w wymiarze 35 godzin tygodniowo. Przeprowadził ją rząd socjalisty Lionel Jospin. A konsekwencją tego kroku są poważne problemy francuskich przedsiębiorców w rywalizacji z ich niemieckimi konkurentami.
A w Polsce ? Po wygranych 9 października wyborach, ani Tusk, ani Komorowski nie mają narodowi nic do zaproponowania. Rozgrzebana reforma oświaty i ministerstwo pracy, którego działalność ogranicza się do rejestrowania rosnącej liczby bezrobotnych. Rozbabrana kolej i rozbabrane autostrady. Oto Polska u progu drugiej dekady XXI wieku. Jesienna bezczynność polskiego nierządu zapoczątkowana tuż po wyborach przedłużona zostanie o następne cztery lata.
 
W latach 2007 – 2011 rząd Tuska mógł jeszcze uważać, że lepiej być biernym i realizować nadzorowany przez Unię Europejską program modernizacji kraju kosztem unijnych środków.
Lata 2011 – 2015 będą okresem w którym Europa będzie musiała sama solidnie wziąć się do roboty. I nikt już nie będzie oglądał się na odstającą od wszelkich standardów nowoczesności Polskę. Obawiam się, że dla naszeo kraju przeminął już wiek złoty. Jesteśmy krajem  rządzonym przez duet myśliwego i III-ligowego piłkarza.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Rozmaitości