Marek Darmas Marek Darmas
232
BLOG

KWITNĄCE WULKANY

Marek Darmas Marek Darmas Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 

Wracam właśnie z Hiszpanii. Nie tej kontynentalnej, gdzie milion ludzie wyszło ostatniej niedzieli na ulice w proteście przeciwko bezrobociu i cięciom budżetowym narzucanym przez unię. Nie, wracam z archipelagu wysp szczęśliwych, gdzie wiecznie trwa wiosna.
Wyspy Kanaryjskie leżą na Atlantyku, 1000 kilometrów na południe od Hiszpanii. Z 13 wysp archipelagu wybraliśmy z rodziną tę najstarszą, drugą co do wielkości: wyspę złotych piasków.
            Na Fuerteventura mieszka 100.000 rozbawionych, usłużnych turystom Hiszpanów, tyle samo rozleniwionych kóz szwendających się na zboczach wygasłych wulkanów. A złote piaski powstały tu siłami przyrody, bo przedmuchuje je tutaj wiatr z oddalonej o 100 kilometrów Afryki.
            Wyspa nie ma do zaoferowania nic poza słońcem i dwukrotnie dłuższą niż w Polsce linią brzegową oceanu.
Dla potrzeb niewielkiego przemysłu pracuje tu tylko jedna elektrownia zasilana ropą. Władze podnoszą więc gigantyczny rwetes w sprawie konieczności ochrony środowiska i pewnie wymuszą na unii dodatkowe dotacje bądź na cele bardziej ekologicznych sposobów pozyskiwania energii, bądź na ochronę zagrożonego środowiska.
Brak wody sprawia, że to, co pojawia się w kranie jest dwukrotnie odsoloną wodą morską. System odsalania zapewniają wiatrowe turbiny zainstalowane już w 30.000 gospodarstw domowych. Pozwalają one uzyskiwać około 30.000 m3 odsolonej wody i pokrywają 90 procent konsumpcji. I znów – bez pomocy unii nie można by wyobrazić sobie takiego przedsięwzięcia.
System wodociągów jest oczkiem w głowie tutejszych władz. Gdy w trakcie przejażdżki zauważyliśmy niewielkie uszkodzenie odkrytego wodociągu i dla ochłody podstawiliśmy pod fontannę wody spocone czoła, natychmiast przyjechał patrol gwardii cywilnej, aby spytać co robimy w tym miejscu, kiedy wydarzyła się awarii, czy nie zauważyliśmy w pobliżu kogoś podejrzanego.
Gwardia cywilna i policja, to najbardziej widoczna grupa pracowników wyspy.
Nigdy nie mogę też wyjść z podziwu nad stanem hiszpańskich dróg. Parę lat temu jeździłem po Andaluzji wspaniałymi, niemal pustymi autostradami. Na Wyspach Kanaryjskich regionalne drogi prowadzą urokliwymi zakamarkami wzdłuż atlantyckiego wybrzeża, i z równą łatwością docierają na wysokość 600 – 700 metrów nad poziom morza tak, aby można było zajrzeć w gardziele wygasłych wulkanów. Liczni na wyspie rodacy nie mogą się temu fenomenowi nadziwić.
Przez miejscowych chętnie wciągani jesteśmy w dyskusje na tematy poboczne, a dotyczące „Dumy Katalonii”, czy ostatnich zwycięstw „Królewskich”. Rozmowy na temat piłki toczą się bowiem w Hiszpanii od poniedziałku, gdy omawia się sobotnio – niedzielną kolejkę. Wtorek to prognozy przed środowymi meczami o puchar Europy. W czwartek i piątek prognozuje się wyniki nadchodzącej soboty i niedzieli.
            Dzień pracy zaczyna się na wyspie gdzieś pomiędzy 9 i 10, a trwa różnie – do 17 lub 18. Trudno tu być bardziej precyzyjnym. Bo gdy umówiłem się, że odbiorę wynajmowany samochód o 10, to wyjechałem nim w drogę dopiero około 11. Natomiast kiedy chciałem go zwrócić w niedzielę o 9, to pracownik przyszedł do biura o 10.15.
            Hiszpanie to ludzie sympatyczni, pogodni, gadatliwi i zabawowi. Na wyspie trwa więc od początku roku do 8 marca wieczny karnawał. Miejscowi reklamują go jako największe masowe święto archipelagu. Specjalny komitet dygnitarzy czuwa nad tym, aby każdego dnia na ulicach pojawiały się tańczące korowody, muzyka, pokazy i konkursy. Przewodniczący komisji europejskiej, wielki przyjaciel Hiszpanii, pan Jose Manuel Durao Barroso musiał wiele natrudzić się razem z naszym europejskim szefem ds. budżetu Januszem Lewandowskim, aby Wyspy Kanaryjskie mogły się bawić przez 3 pierwsze miesiące 2012 roku. Wyspy korzystają już zresztą od lat ze specjalnych przywilejów finansowych. Zaliczono je bowiem do specjalnej strefy celnej. Stąd np. cena litra benzyny waha się tutaj w granicach 1 euro, a zakup luksusowych perfum, czy okularów jest naprawdę dobrym interesem. Rodzina namawiała mnie np., żebym kupił za 100 euro jakieś polaryzowane ciemne szkła, które w kraju kosztują dwa razy drożej. Ja ograniczyłem się jednak tylko do dwóch buteleczek sosu po 3 euro, który naprawdę mi smakował.
            Główny deptak Ferteventure (niegdyś ulica generała Franco) remontowany jest na odcinku 500 metrów. Jak donosi lokalne El Sol, unia przeznaczyła na ten cel 2.654.000 euro. I prace idą sprawnie, choć hałas młotów i koparek rozpoczyna się gdzieś o 10, następnie milknie na czas lunchu, żeby definitywnie ucichnąć około 16.
            Wydaje się, że samorząd archipelagu znalazł nowe możliwości sięgnięcia po zasoby unijnego skarbca. Władze wyspy starają się uzyskać status „strefy kultury i pokoju oraz praw człowieka”. Przewodniczący tej agendy UNESCO, niejaki Federico Mayor Zaragoza złożył już na wyspie w połowie ubiegłego miesiąca wizytę i wyjaśnił miejscowym władzom, jakie profity mogą płynąć z tej przynależności.
Jeśli więc kogoś interesuje fenomen prostych, prowadzących z punktu A do punktu B dróg: gdyby kogoś intrygowała gra klubowych drużyn; wreszcie dla ciekawych tego, jak z wygasłych wulkanów zrobić turystyczną atrakcję, winien natychmiast wybrać się do kanaryjskiego raju. Wyprawę taką polecam zwłaszcza tym, którzy aktualnie rządzą w Polsce.
Salon24 mógłby może sponsorować taki wyjazd Donkowi.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości