Marek Darmas Marek Darmas
329
BLOG

ŚCIGANIE USTĘPUJĄCEGO PREZYDENTA

Marek Darmas Marek Darmas Rozmaitości Obserwuj notkę 1

 

Jest rok 1994. Francja podpisuje dwa kontrakty na dostawę broni. Sprawa Agosta to kryptonim sprzedaży Pakistanowi okrętów podwodnych za 825 milionów euro. Pod kryptonimem Sawari II kryje się sprzedaż fregat dla Arabii Saudyjskiej za 2,8 miliarda euro.
1995 rok. We Francji mają się odbyć wybory prezydenckie. Murowanym kandydatem prawicy jest Jacques Chirac. Niespodziewanie identyczne aspiracje zgłasza jego premier, Edouard Balladur. Co więcej, uchodzący za przyjaciela Chirac’a, młody, niezwykle obiecujący minister Nicolas Sarkozy staje po stronie Balladur. Francja jest zbulwersowana. Mówi się o zdradzie niedawnych murowanych sojuszników i przyjaciół Chirac’a. Ale podstawowe pytanie, które zadają sobie ludzie brzmi: skąd sztab Balladur’a wysupłał gigantyczne pieniądze na prowadzenie niezwykle kosztownej kampanii? Pytania te stawiane są przede wszystkim Nicolas Sarkozy, ministrowi budżetu w rządzie Balladur’a. I wtedy prokuratura wpada na trop dziwnej spółki o nazwie Heine założonej w Luksemburgu. Na jej koncie pojawiają się jakieś duże, dziwne pieniądze…Po śledztwie trwającym 10 lat, w styczniu 2010 roku policja w Luksemburgu ogłasza, że zgoda na utworzenie spółki Heine przyszła bezpośrednio z otoczenia premiera Balladur i ministra finansów, Nicolas Sarkozy.
Jednak już wtedy art. 67 Konstytucji Republiki Francuskiej stypulował, że urzędujący prezydent nie może być wzywany w żadnej sprawie i przed jakimikolwiek instytucjami jako świadek, podejrzany lub ścigany. Może on jednak być pozbawiony swoich funkcji przez parlament w przypadku gdyby jego postępowanie w sposób jawny sprzeciwiało się godności piastowanej przez niego funkcji. Postanowienia te wprowadzone zostały do ustawy zasadniczej w lutym 2007 roku. Jacques Chirac, na którym ciążyły zarzuty nadużycia władzy w okresie, gdy był jeszcze merem Paryża skorzystał z dobrodziejstw szczególnej ochrony głowy państwa. Zarzucano mu przecież, że zatrudniał on w magistracie fikcyjnie działaczy swojej partii narażając budżet stolicy na solidny deficyt. Konstytucyjna poprawka z 2007 r. wybawiła go z dużych kłopotów. Do czasu. Zaledwie 2 miesiące po zakończeniu mandatu, sędzia wezwał Chirac’a przed swoje oblicze. Dziś, a więc 6 lat później Chirac, dotknięty demencją, schorowany, wspierający się na ramionach przyjaciół musiał odpowiadać przed sądem i 15 grudnia 2011 roku został skazany.
Co ciekawe, prezydencki immunitet dotyczy również spraw cywilnych i postępowania administracyjnego. Aby poślubić panią Bruni, Sarkozy nie mógł więc na przykład przeprowadzić rozwodu ze swoją poprzednią małżonką, Cecilia w inny sposób jak tylko przez zgodne oświadczenie zainteresowanych, że rozstanie jest ich wspólnym życzeniem.
Do 2007 roku francuski prezydent nie korzystał z żadnej szczególnej ochrony. Z tego powodu, w 1974 roku niejaki Rene Dumont, kandydat ekologów, mógł nawet pozwać wybranego prezydenta Valerie Giscard d’Estaing, zarzucając mu przestępstwo wyborcze polegające na wieszaniu plakatów w miejscach niedozwolonych.
Jak będzie dziś z bezpośrednim następcą Chirac’a, Nicolas Sarkozy, który już 15 maja stanie się takim samym obywatelem jak każdy inny? Czy afery z 1993 – 1995 roku ze sprzedażą broni i wręczanymi  przy okazji łapówkami może dotknąć byłego prezydenta Francji?
Opisane wyżej przez Le Monde fakty nie są jedynymi sprawami, których wyjaśnienia domaga się opinia publiczna we Francji. Organa ścigania w Bordeaux prowadzą sprawę finansowania kampanii Nicolas Sarkozy w 2007 roku przez rodzinę miliarderów Bettencourt. Człowiek, który czuwał nad sprawami księgowymi rodu, który jest w posiadaniu największej fortuny Francji twierdzi, że osobiście wręczył w gotówce 50.000 euro kasjerowi kampanii prowadzonej przed pięciu laty przez ustępującego dziś prezydenta. W tej sprawie nazwisko Sarkozy pojawia się w kontekście wyjątkowo pejoratywnym.
- Godzi się odnotować - pisze w swoim zarządzeniu sędzia Gentil - że są świadkowie, którzy potwierdzają wizytę ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Niocolas Sarkozy w domu rodziny Bettencourt w trakcie kampanii 2007 roku. Tak więc dalsze dochodzenie w tej sprawie jest niezbędne.
Odpryskiem tej sprawy, która godzi w dobre imię prezydenta republiki jest domniemana afera podsłuchów dziennikarzy. Pytany w tej sprawie przez reporterów radia prezydent, bagatelizując sprawę powiedział:
- Żaden dziennikarz nie był przeze mnie szpiegowany. Toczy się jedynie postępowanie w sprawie ujawnionej przez dziennikarzy tajemnicy śledztwa. Po cóż szpiegować dziennikarzy? Żeby się dowiedzieć, co jutro napiszą w gazecie – pytał przekornie prezydent?
- Nie – odpowiedział reporter radia – Chodziło o ujawnienie dziennikarskich źródeł informacji.
Sarkozy nie zamilkł. Próbował on przypominać sprawy sprzed wielu, wielu lat, gdy za wiedzą socjalistycznego prezydenta Mitterrand’a oddziały specjalne wysadziły w powietrze statek Greenpeace. Za czasów tej prezydentury głośna też była sprawa pdsłuchów mieszkańców Paryża.
Ale fakty dotyczące samego Sarkozy’ego były dziś nie mniej szokujące. Weźmy sprawę rzekomych pieniędzy, które miał on otrzymać na swoją kampanię 2007 roku od pułkownika Kadafi. To fascynująca historia. Rozpoczęło ją zwykłe zatrzymanie na lotnisku Bourget libijskiego biznesmena Ziad Takieddine z drobną sumą 1,5 miliona euro w kieszeni. Takieddine wracał właśnie z Trypolisu. Znał on doskonale przywódcę Libii i jego rodzinę. Był również w bliskich kontaktach z doradcami Nicolas Sarkozy. W trakcie przesłuchania zeznał on, że już w 2006 roku doradzał pułkownikowi Kadafi wykonanie jakiegoś przyjaznego gestu wobec Francji. Rzeczywiście, gest taki nastąpił zaraz po wyborze Sarkozy w 2007 r. Nowy prezydent wykazał szczególne zainteresowanie losem więzionych od 8 lat w Libii pielęgniarek bułgarskich i deklarował misję dobrej woli. I rzeczywiście, jak za dotknięciem czarodziejskiej różyczki, pielęgniarki zostały na jego prośbę przez libijskiego dyktatora uwolnione 24 lipca 2007 r. Dwa tygodnie później na łamach Natomiast obserwatorom nie uszło uwadze, że w Le Monde ukazała się zaraz potem seria deklaracji Saif Al - Islam, syna Kadafi’ego, który mówił o francusko - libijskiej współpracy w dziedzinie obrony:
- Mamy w planach wspólne ćwiczenia i zakup między innymi rakiet przeciwczołgowych typu milan za sumę 100 milionów euro – deklarował syn dyktatora. Uzgodniliśmy także projekt produkcji broni w Libii. To pierwszy tego typu kontrakt zawarty przez Libię z krajem zachodnim…
W lipcu 2007 roku Sarkozy składa wizytę w Trypolisie i podpisuje memorandum o budowie elektrowni atomowej w Libii...
 Cztery lata później w Libii wybucha rewolucja. Wobec wątpliwości NATO, USA, Polski oraz innych sojuszników, Francja odgrywa w niej decydującą rolę. W trakcie regularnej wojny domowej syn Kadafie’ego Al - Islam deklaruje na antenie Euronews, że
Sarkozy powinien oddać pieniądze, które wziął w 2007 roku.
I to wszystko. Żadnych dowodów, może poza jednym dokumentem, którego autentyczność budzi wątpliwości.
A więc zemsta klanu dyktatora? Mouammar Kadafi zostaje zabity 20 października 2011 przez rebeliantów w Sytre. Pozostają więc tylko domysły…
Jest jeszcze kilka innych, drobnych spraw. Francuski odpowiednik polskiej NIK zarzuca na przykład ustępującemu prezydentowi, że w trakcie kampanii 2007 roku, jego szef gabinetu podpisał z firmą Publificat kontrakt bez koniecznego w takich przypadkach przetargu. Firma Publificat zajmująca się badaniami opinii publicznej miała się za to rewanżować publikacją przychylnych  Elysee sondaży. Wyrok w tej sprawie może zapaść w ciągu najbliższych miesięcy.
Sam Sarkozy okazał się jako prezydent republiki człowiekiem dość małostkowym. Skierował on w okresie sprawowania najwyższego mandatu oskarżenie przeciwko dość niezrównoważonemu osobnikowi, który na lalce wyobrażającej prezydenta odprawiała czary nakłuwając maskotkę w przekonaniu, że sprawia ból samemu Sarkozy’emu.   
Jak pokazuje przykład Jacques Chirac, instytucje w Republice Francuskiej działają sprawnie. Dzieje się tak od czasów ustanowienia republiki, która zgładziła przecież monarchię. Wielką determinację w równym traktowaniu wszystkich obywateli, nie wyłączając byłych prezydentów, wykazuje prezydent – elekt Francois Hollande. Można więc przypuszczać, że w przyszłym tygodniu przed zwykłym obywatelem republiki, panem Nicolas Sarkozy rozpocznie się nowy, ciężki etap w życiu.
/na podstawie lektury dziennika Le Monde/ 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości