Kristoff104 Kristoff104
30
BLOG

Cóż tam panie w polityce?

Kristoff104 Kristoff104 Polityka Obserwuj notkę 0

Cóż tam, panie, w polityce? - mógłby powiedzieć Kwaśniewski do Kaczyńskiego, dolewając wina.
A w polityce nic nowego. Bombarduje się nas doniesieniami na temat zupełnych już głupot, jak na przykład na temat podatku „ekologicznego” od samochodów. Albo też prace nad zakazem palenia.
Ktoś potrzebuje tłumaczenia, dlaczego te sprawy są idiotyczne? Proszę bardzo.
Podatek „ekologiczny”. Jeśli prawdę mówią doniesienia prasowe, pomyślany jest on tak, żeby więcej płacić za samochody:
  • z większym silnikiem,
  • stare.
Pomysł był może i szlachetny. Zakładał, jak mniemam, że większe – czyli mocniejsze – silniki palą więcej, podobnie stare, technologicznie gorsze, a jak więcej palą, to więcej emitują tego strasznego CO2.
Jeśli chodzi o wielkość silnika to jest raczej oczywiste, że łatwo wykazać zbytnie uproszczenie w przyjmowaniu założenia związanego z pojemnością. Jest wiele rodzajów jednostek napędowych, na tyle dużo, że nie sposób rozróżniać ich „ekologiczności” za pomocą jednego tylko parametru.
Jasne, stary Polonez 1.5 potrafił łyknąć 12 litrów, podczas gdy dzisiejsze 1.5 potrzebują znacznie mniej. Ale bez trudu jestem w stanie wskazać np. dwudziestoletnie auto z silnikiem 1.9 czy 2.0, posiadające katalizator, palące 7 do 8 litrów na setkę, oraz drugie, zupełnie nowe, z silnikiem 1.4, spalające litrów 8. Pierwsze to audi 80 z roczników 87 – 89, drugie – nowy fiat bravo. Oba samochody dysponują podobną mocą i zużywają porównywalne ilości paliwa, zatem „ekologiczne” są w takim samym stopniu. Jednak stare będzie – jeśli plany wejdą w życie – opodatkowane znacznie większą kwotą. Dlaczego? Nie mówiąc już o sprawiedliwości, to gdzie tu jest ta „ekologiczność” podatku? A mówimy tylko o jednostkach benzynowych. Jeśli weźmiemy do porównań ropniaki, wtedy okaże się, iż zadanie jest o wiele trudniejsze.
Proponowane rozwiązanie będzie promowało złomowanie starszych wiekiem aut, w tym też takich, które jeżdżą i są w dobrym stanie technicznym, oraz promocję kupowania nowych pojazdów. I to dopiero jest katastrofa ekologiczna, ponieważ na złomowanie każdego samochodu trzeba przeznaczyć energię, którą ktoś gdzieś wytworzy, np. spalając węgiel. Nie wszystkie części nadają się do recyklingu, więc ich wyrzucenie przed czasem to marnotrawstwo i trucie planety.
Problem z CO2 jest co najmniej... wątpliwy, zaś problem odpadów – jak najbardziej realny, co widać po problemach z wysypiskami (ostatnio wsławił się tym Neapol, ale i bliżej możemy się natknąć na alarmujące relacje). Zysk na CO2 związany ze złomowaniem jest niewielki, bo jeśli ktoś potrzebuje samochodu, zwyczajnie przesiądzie się na nowszy i będzie emitował CO2 dalej, zaś strata z przedwczesnego złomowania jest bardzo konkretna.
Po stronie podaży nowych aut, które będą miały lepsze „wzięcie” na rynku, będzie musiał nastąpić wzrost. A oznacza to, że przemysł motoryzacyjny powiększy swą aktywność. A przemysł ten, jak i inne branże: zużywa zasoby, wodę, emituje CO2, produkuje odpady i ścieki, w tym niebezpieczne.
Pomysł jak widać, idiotyczny.
A co z zakazem palenia?
Cóż, nie wiem po co zajmować się sprawą na szczeblu rządowym, tym bardziej że kwestia dotyczy raczej relacji międzyludzkich i grzeczności, niż prawnych zakazów. Owszem, na szczeblu niższym niż rząd, gdzieś w okolicach samorządów, można zadbać o zakaz palenia na przystankach, w szpitalach, urzędach czy przy wejściach do szkół. Ale niewiele więcej, tym bardziej że nie bardzo będzie jak egzekwować przepisy, poza tym, czy naprawdę idąc pustą ulicą w środku nocy, zaszkodzi się komukolwiek, zapalając papierosa?
Sprawa knajp to osobna afera – a są i takie pomysły, żeby wtrącać się w rolę właściciela lokalu. A to przecież jego brocha, jakie reguły ustala w swojej budzie.
No i tak to sobie idzie – gada się o pierdołach.
Nie wiem natomiast o czym dokładnie rozmawiali panowie K. na wspomnianym przeze mnie spotkaniu, a to akurat może być ciekawe. O co chodzi: otóż podobno Lech Kaczyński stara się, by lewica wystawiła w wyborach prezydenckich „silnego kandydata”. Rzecz wydaje się dość oczywista: chodzi o odebranie głosów Tuskowi, który będzie najprawdopodobniej silnym kandydatem z PO.
I nie wiem, o czym to świadczy: czy o tym, że Kaczyńscy są w dobrej formie do rozgrywania konkurencji, czy raczej pokazali słabość, zbyt wcześnie odsłaniając karty.
Jedno jest pewne: przymiarki do kampanii wyborczej Lecha Kaczyńskiego, można uważać za rozpoczęte.
Kristoff104
O mnie Kristoff104

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka