Odnoszę wrażenie, że dużo się ostatnio mówi o procesie dotyczącym stanu wojennego i jego "architektów". Ważną częścią dyskusji są wypowiedzi przeciwników urządzania procesów w ogóle - że niby to szukanie zemsty, że przecież Jaruzelski działał w obronie, w stanie konieczności, zapobiegał interwencji radzieckiej i wreszcie, że wszystkim powinni się zajmować raczej historycy.
Na ten ostatni argument najlepszą odpowiedzią jest news, jakiego ostatnio dostarczył mi serwis Wiadomości24.pl:
"
Rehabilitacja ostatniego cara Rosji Mikołaja II"
Otóż Rosja angażuje swoją Prokuraturę Generalną w sprawie o wiele bardziej "historycznej". No to skoro nawet Rosja może...
Poza tym, takie choćby symboliczne rozliczenie z przeszłością jest ważne - bo inaczej pojawiają się takie kwiatki, jak powszechnie uznawane twierdzenia, że to Balcerowicz nakradł, sprowadził bezrobocie i zgarnął ludziom kasę z książeczek mieszkaniowych, a nie ludzie którzy doprowadzili Polskę do takiego stanu, w którym Balcerowicz musiał swoje reformy wprowadzać.
Jeśli chodzi o zemstę i "ciąganie staruszków po sądach" to chciałbym tylko zauważyć, że do zemsty żaden proces nie byłby potrzebny - bo w procesie może przecież paść wyrok uniewinniający.
No właśnie - ja wiem, że są rożne wersje. Jedni mówią, że interwencja radziecka nie była możliwa, na dowód podając stosowne dokumenty z których ma to wynikać. Inni, jak Korwin-Mikke na przykład, powiadają że dokumenty nie mają takiego znaczenia w wypadku ZSRR, gdzie często podejmowano decyzje "na gębę" i niekiedy w ostatniej chwili, niezależnie od papierów. Jeszcze inni, że co z tego, przecież Jaruzelski o interwencję zabiegał, więc jego działanie raczej za zapobieganie być uznanym nie może... Ja na przykład uważam, że jeśli stoję z kolegami i zbliża się do nas wataha kiboli z bejsbolami i zdecydowanie wrogimi zamiarami, mająca przewagę, to zapobieganie laniu od kiboli poprzez spranie siebie nawzajem nie jest najrozsądniejszym działaniem.
Ok - są te różne wersje i poglądy. Właśnie po to jest potrzebny proces: żeby ktoś spróbował obiektywnie, na zimno zważyć racje każdej ze stron i ocenić. Tak chyba teoretycznie ma działać sprawiedliwość, nie? Ślepa Temida z wagą, coś takiego, prawda?
I jeśli nasz kraj, III RP, jest lepszy, bardziej cywilizowany od PRL, kraju Kiszczaków i Jaruzelskich, to chyba mamy prawo wymagać, by w tym lepszym, cywilizowanym kraju każdy oskarżany obywatel miał prawo do uczciwego procesu przed sądem.