Właściwie to dobrze, że mamy pajaców wśród polityków, i Palikot nie jest tu wyjątkiem. Dzięki nim, rzadko bo rzadko, można dostrzec pewne sprawy ważne. Znaczenie częściej taki pajac plecie to co inni, tyle że śmieszniej i bardziej szczerze, a to też coś warte. Wreszcie, gdy zdarzy się w pobliżu delikwenta dyskusja, przypominająca rzeczową i na poziomie, tym bardziej ją docenimy.
Ale poziomu błazenady też należałoby jakiegoś oczekiwać. Tymczasem Palikot idzie w przesadę – usilnie próbuje znieważyć prezydenta, czy też sprawdzić (a może przesunąć na zasadzie: dajcie palec, rękę wezmę?) granicę, po przekroczeniu której już z pewnością poniesie konsekwencje swoich wypowiedzi. I jakby nie dość tego było, to jeszcze pozostaje monotematyczny.
No ale dobrze, może chociaż znalazły się jakieś nowe dowody w sprawie tak zajmującej posła? Ależ gdzie tam, stek bzdur, na podstawie pretekstu takiego, że Kancelaria Prezydenta zakupiła jakieś tam alkohole, w dodatku w małych (bardzo małych – 50 ml, czyli tyle co kieliszek lub dwa) butelkach.
No i cóż z tego? - mógłby spytać ktoś rozsądny. Ano nic, przecież i takie rzeczy są potrzebne. Już pomijając oficjalne powody (zaopatrzenie samolotu i takie rzeczy), to skoro taki obywatel RP, jak ja, mógł sobie walnąć piwko przed napisaniem o Palikocie, skoro i Palikot mógł na konferencji sobie chlapnąć, to dlaczego Prezydent RP nie mógłby się też napić czasem?
A, jeszcze inna sprawa, dość oczywista. Gdyby rzeczywiście była do ukrycia „choroba alkoholowa prezydenta”, to przecież dałoby się zakupy załatwić znacznie dyskretniej, niż oficjalnie poprzez urząd. Być może prezydentowi osobiście nie wypada pójść do monopolowego i kupić co tam chce, ale zawsze może przecież kogoś posłać i wykorzystać przy tym własne pieniądze.
Ale to, jak już napisałem, sprawy drugorzędne. Co interesuje mnie bardziej, to to, że w wypadku prezydenta Kaczyńskiego, u którego trudno podejrzewać alkoholizm, temat jest „pajacowany” już przez rok, a kogoś takiego jak Palikot zabrakło wcześniej, choćby w czasach „bólu goleni” w Charkowie, gdy sprawy wydawały się bardziej oczywiste.
Chciałoby się, z pewną nutką tęsknoty w głosie, zawołać:
Panie Palikot, gdzieś Pan był za czasów Aleksandra Kwaśniewskiego?!
Na początku lat 90. [Palikot] zajął się prowadzeniem działalności gospodarczej. W 1990 utworzył produkującą wina musujące firmę "Ambra", w której przez jedenaście lat zajmował stanowisko prezesa zarządu. Po sprzedaży udziałów w tym przedsiębiorstwie założył następną spółkę Jabłonna S.A., poprzez którą kontrolował Polmosu Lublin S.A., produkujący m.in. wódkę Żołądkową Gorzką. Akcji Polmosu pozbył się w 2006 po wprowadzeniu jej na giełdę
A, no to tak jakby wszystko jasne.
Dobranoc;-)
PS
Pogrubienia w cytacie z Matki Wikipedii są rzecz jasna moje.
Inne tematy w dziale Polityka