Widzę, że zapowiedź Camerona, że rozpisze referendum o wyjściu Wlk. Brytanii z UE wywołała trochę entuzjazmu na naszej prawicy. Chyba przedwczesny to entuzjazm. Przypomnę, że o sprawie konfliktu w UK wokół rozpisania "In/Out Referendum" pisałem już w 2011 roku tutaj:
http://krzysztofbosak.salon24.pl/358152,eurosceptyczny-bunt-partii-konserwatywnej-przeciw-cameronowi
Przewidywałem wówczas, że:
"(...) rozpisanie referendum może okazać się nieuniknione. Cameron będzie musiał udowodnić Partii Konserwatywnej, że podjął rzeczywiste działania"
Cameron to jednak bardzo zręczny gracz umiejętnie zwodzący elektorat eurosceptyczny i własną partię. Od czasu "rebelii" z 2011 r. nie tylko nie rozpisał referendum, ale obecnie również nie zapowiedział rozpisania go. Co właściwie powiedział? Że jak ktoś chce referendum, to ma głosować na Partię Konserwatywną, bo ona obiecuje referendum w 2015 roku po wyborach. Gruszki na wierzbie! Przecież po wyborach liderem partii może być już kto inny, albo on sam zmieni swoje deklaracje, stwierdzając, że "warunki w UE się zmieniły" albo coś w tym stylu.
Zresztą cała ta jego warunkowa konstrukcja, że referendum wtedy jeśli UE nie będzie chciała się zreformować, jest trochę fantastyczna. Już to widzę jak UE się reformuje pod dyktando Brytyjczyków :)
Tak czy inaczej news fajny, ale raczej bez znaczenia.
Inne tematy w dziale Polityka