Wpadłem dziś do Sejmu i widzę, że tabloidyzacja mediów i polityki postępuje. Widzę też, że politykom w to graj, bo przecież tak się gra, jak przeciwnik pozwala. A dziennikarska młodzież pozwala na bardzo wiele.
Oto pod oknem poseł PiSu opowiada o przyszłej komisji śledczej. O skandalu, jakim będzie jej skład, jej przewodniczący, a zwłaszcza zakres prac: - Cofanie się do 2003 to rekord świata!
Panienka, lat na oko 21, potakuje. Żadnej śledczej dotąd nie widziała. Nie wie, że jedyna śledźkomisja kadencji 2005-2007 była zdominowana przez koalicję, że szefował Adam Hoffman z PiSu, że zbadać miała wszelkie "nieprawidłowości w prywatyzacji banków" od 1989 do 2005 (co padło w TK i praktycznie wywróciło komisję); że na śledzia do badania poczynań własnego rządu PiS się nie zgodziło i basta; że nigdy w żadnym śledziu koalicja nie oddała większości, a przewodniczenie oddała po raz pierwszy w tej kadencji. Panienka sięga pamięcią do wczoraj, może do przedwczoraj. Jej operator kamery uśmiecha się drwiąco, ale przecież nie będzie panienki uczył zawodu.
Bliżej schodów - inna panienka z operatorem, wsłuchana w słowa i wpatrzona w oczy posła PO, który maluje jej rozmiary bezprawia za rządów PiSu. Twarz panienki wyraża ból, że tyle w dziejach Polski tragicznych dat: 1795, 1939, jesień 2005...
Ryzyko wpadki coraz mniejsze. Ostatnio trafiło SLD, który na konferencję o hazardowych zbrodniach PO delegował... Anitę Błochowiak. Pech chciał, że aż dwoje dziennikarzy wytknęło jej zabiegi wokół ustawy hazardowej w 2003 r. - Myśleliśmy, że nikt już nie pamięta - rozbrajająco wyjaśnił na boku jeden z seniorów SLD.
Wraz z kryzysem mediów nadeszły wielkie dni polityków. Mikrofon zniesie każdą bzdurę. Nie ma takiej głupoty, której nie da się ubrać w słowa.
Inne tematy w dziale Polityka
