Rząd zdecydował, Radio Zet wyniuchało, resort obrony potwierdził. Udało się znaleźć nowe oszczędności: zamiast kupować coś, co niestety jest bardzo drogie, wystarczy to coś wypożyczyć. A właściwie wziąć w coś w rodzaju leasingu. Wyjdzie taniej. Dużo taniej.
Mowa o samolotach dla VIPów. Nie ma już wątpliwości - będą to dwa brazylijskie Embraery 175. Samoloty, owszem, dość udane, ale całkiem jednoznacznie regionalne: zabierają w normalnej wersji pasażerskiej ok. 80 osób i mają zasięg 3700 km. W wersji VIP da się ten zasięg zwiększyć, dzięki dodatkowym zbiornikom, do 4500 km.
To nie starczy, by przeskoczyć Atlantyk. Na wschodnie wybrzeże USA Embraer będzie latał tak samo, jak Tu-154 - z międzylądowaniem na Grenlandii; na zachodnie - w trzech etapach. Rosną koszty, rośnie długość podróży, cierpi bezpieczeństwo VIPów. W przypadku lotów w strefy objęte wojną (a np. do Kabulu polscy oficjele latają ostatnio regularnie) - strach pomyśleć, co będzie, gdy blisko celu okaże się, że lądowanie jest niemożliwe.
Dotąd na usługach polskich VIPów są Tu-154M i Jaki-40. Oba do niczego, bo ten drugi ledwo doleci do Brukseli. Należało wymienić je na samoloty nie tylko nowocześniejsze, ale także o zupełnie innych parametrach. Embraer 175 jest dwa razy mniejszy od Tu-154M, zasięg ma podobny, a więc to chybiony zakup. Im bliżej kampania wyborcza, tym większa szansa, że Jaki rząd zastąpi...szybowcami.
