Krzysztof Leski Krzysztof Leski
101
BLOG

Jam Batory

Krzysztof Leski Krzysztof Leski Przestępczość Obserwuj temat Obserwuj notkę 90

Skończyłem pisać tekst dla "Dziennika Polskiego" - o dzisiejszym posiedzeniu hazardowej komisji śledczej i projekcie raportu Mirosława Sekuły. Tekst znacznie obszerniejszy niż to, co tu zamieściłem wcześniej, dla rozgrzewki. Jestem wyczerpany i należy mi się dodatek za szkodliwe. Wszak mam za sobą pospieszną lekturę 300 stron tekstu, którego autorowi przyświecały dwa cele: 1. rozgrzeszyć kumpli (mniej ważne, realizacja na trójczynę), oraz 2. sprawić, by tekst był nieczytelny (zrealizowane celująco).

Dla odreagowania - jeszcze parę smaczków. Przeuroczy zaiste jest fragment, w którym Sekuła wyjaśnia, że przeciek o akcji CBA nie nastąpił na spotkaniu Rosoła z Sobiesiakówną w "Pędzącym Króliku", bo nie ma na to dowodów. Poseł PO uznaje w projekcie raportu za rzecz niesłychaną, że nie ma stenogramu z owej rozmowy w knajpie przy Pl. Teatralnym. Dotąd zdawało mi się, że CBA podsłuchiwało tylko rozmowy telefoniczne. Być może jednak Sekuła ma informacje, że pan R. i panna S. rozmawiali w knajpie przez telefon.

Do niedawna mylnie sądziliśmy, że głównym bohaterem afery jest Zbigniew Chlebowski. Mylnie, gdyż podjąłem się roli monitorującego, ile uwagi Sekuła poświęca poszczególnym wątkom w konkluzjach projektu raportu. Otóż Chlebowski zasłużył na sześć linijek, czyli ok. 2% konkluzji. Natomiast były szef CBA Mariusz Kamiński przewija się bez przerwy, a wyłącznie jego poczynaniom poświęcone jest jakieś 40% z 10 stron konkluzji Sekuły.

Ale to przecież jeszcze nic. Jak już wiemy, można o kimś mówić dużo, ale "negatywnie". Zabawiłem się tedy w Fundację Batorego i oto moje wnioski: z dwóch zdań poświęconych Chlebowskiemu jedno jest umiarkowanie negatywne (o zachowaniu "niezgodnym ze standardem wykonywania mandatu posła". Drugie zaś - umiarkowanie pozytywne, bo wprawdzie Sekuła wspomina, że Chlebowski jako doświadczony polityk mógłby nie być głupi, ale przecież do końca nie mógł wiedzieć, co wolno, a czego nie - gdyż prawo "nie zawiera jasnych regulacji" w sferze kontaktów polityki z biznesem.

Istotnie nie ma ustawy mówiącej jasno, co ma zrobić poseł, który spotka na drodze pana Sobiesiaka. Spierdalać na najbliższe drzewo? Uchylić kapelusza? A jeśli kapelusza nie ma? Może od Sobiesiaka pożyczyć? Powinien to potem wpisać do rejestru korzyści? Zgadzam się w 100% z Sekułą i jego projektem zalecenia dla Sejmu, że musi to zostać pilnie uregulowane. Z uwzględnieniem przypadku, gdy w okolicy nie ma drzewa, poseł posiada ważne zaświadczenie lekarskie, że kapelusze mu szkodzą, albo gdy dzwoni do posła ktoś, kto się za Sobiesiaka podaje, ale nie ma dowodów, czy naprawdę nim jest.

Wracam do Batorego - o Kamińskim jest dużo i jednoznacznie negatywnie. "Przekroczył uprawnienia", "dopuścił się manipulacji", "miał na celu dyskredytację premiera". Nareszcie wiem, co łączy Kamińskiego z Komorowskim. Obaj są ofiarą perfidnej propagandy: mówić o nich jak najwięcej, byle źle lub jeszcze gorzej.

Salonowa lista prezentów Bawcie się dobrze ChęP: -3/6   ChęK: -3/6   ChęS: -3/6 . Półbojkotuję "lubczasopisma" Baby od chłopa nie odróżniacie! Protestuję przeciwko brakowi Freemana

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (90)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo