Rzadki widok - tylko kilka takich dni w roku. I to dopiero od kilku lat, po wielkiej walce o ustawę, która budziła emocje niemalże jak lustracja. Ani śladu samochodów, ani śladu klientów, przez nikogo nie niepokojone wózki stoją pod wiatami. Parking sklepu wielkopowierzchniowego, Wielka Niedziela.
Podobnie dziś wygląda Sejm. Nie ma też wyjazdowych posiedzeń komisji, szkoleń, podróży służbowych - nie ma pretekstu, by uciec z domu. Oni powtarzają zawsze, że im domu na codzień brakuje, ale sądzę, że część przynajmmniej czuje się tam nieswojo, że się... nudzi. Otrzymują raport o stanie zdrowia bliższej i dalszej rodziny, truchleją na myśl, że latorośl zażąda pomocy z matmy, i marzą, by zadzwoniła komórka, by choć jakieś radio poprosiło o komentarz do najświeższej dupereli ze świata. Bo wtedy polityk czuje się kimś.
Gdyby byli kotami, mieliby to dane wraz z urodzeniem: zdolność przyciągania powszechnej uwagi nawet, gdy nic nie robią. Ale nie są kotami. Naśladują je tylko, lepiej lub gorzej.
Inne tematy w dziale Polityka