Gdańsk był powiewem normalności: piwo i rozmowy o tym, co ważne. Trochę o najważniejszych wartościach, o bieżącej polityce i o historii, najwięcej o życiu o i o nas samych. Bez patosu, bez partyjnych podziałów. Widząc, czym zajmował się tymczasem s24, mam tym silniejsze poczucie absurdu. Stąd nadtytuł. Będę go teraz powtarzać w postach, w których stanę w poprzek dominujących prądów.
Ponieważ jednak teraz koty piszą razem ze mną, a zaraz muszę ruszać do szkoły po dzieci - zacznę od wątku prostego i łatwego, choć też denerwującego. Od paru dni głośno o tym, jakoby Michel Platini sondował Michała Listkiewicza, czy Polska dałaby radę zorganizować Euro 2012 sama.
Otóż wierzę, że Listkiewicz mówi prawdę. Na miejscu Platiniego martwiłbym się o te mistrzostwa. W Polsce nie ma stadionów ani dróg, na Ukrainie - całej reszty, Kijów ma na dodatek zupełnie pustą kasę. Będąc Platinim od dawna, po cichu sondowałbym wszystkie możliwości - od 100% dla Polski, przez 100% dla Ukrainy, po zupełnie nowe miejsce. No i liczyłbym na to, że rozmawiam z dorosłymi ludźmi.
W PZPN dorosłych ludzi nie ma. Są chłopcy skorzy do zabaw za cudze pieniądze. Listkiewicz chlapnął prawdziwie, czego nie powinien robić, albo fałszywie, czego tym bardziej nie powinien robić. Jaka tu nowość? Dowiedzieliśmy się czegoś nowego o Listkiewiczu? Nie. Platini został skompromitowany? Nie. Więc o co cały ten wrzask?
Inne tematy w dziale Polityka