Dziennikarze, śmiertelnie znudzeni podczas wielogodzinnych i zwykle bezowocnych przesłuchań w sejmowych komisjach śledczych, marzą zawsze o przełomie. Dziś doczekali się w komisji ds. śmierci Barbary Blidy. Udało się mianowicie ustalić jeden bezsporny fakt w sferze, w której skądinąd są same sprzeczności - relacji Bogdana Święczkowskiego z Konradem Kornatowskim.
Były szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zeznał pod przysięgą, że byłemu Komendantowi Głównemu Policji wiosną 2007 r. wgrał dzwonki do jego motorolki. Ten drugi nie zaprzeczył.
Komisja podzieli się teraz na trzy obozy. Platforma będzie dowodziła, że Święczkowski nie dokonał tego osobiście, lecz zlecił wykonanie prywatnej przysługi funckjonariuszowi wyspecjalizowanemu w komórkach firmy Motorola i wgrywaniu do nich dzwonków - a tym samym nadużył władzy. SLD ogłosi, że obaj oficjele naruszyli zasady bezpieczeństwa i poufności. PiS zażąda sprawdzenia, czy na niezdolność Kornatowskiego do samodzielnego wgrania dzwonków wpłynęła jego domniemana skłonność do alkoholu.
W pojednawczym geście PSL zaproponuje, że Waldemar Pawlak wgra Kornatowskiemu nowe, lepsze dzwonki - pod warunkiem, że Kornatowski publicznie podziękuje. Na fejsbuku.
Dziś też m.in. o nowym prezencie urodzinowym od s24.
Inne tematy w dziale Polityka